Ostatni z nas. Zrozumieć The Last of Us – recenzja książki

Na fali drugiego sezonu serialu wydawnictwo Gamebook wprowadza na rynek wydawniczy ewenement: szczegółową i wszechstronną analizę pewnej gry.

To nie jest kolejna książka poświęcona historii powstawania jakiejś gry: tutaj The Last of Us zostaje rozebrane na części pierwsze i obejrzane pod lupą pod kątem warsztatowym, literackim, każdym; bardziej niż budowaniu interpretacji służy wspomożeniu w wyłapaniu różnych smaczków i pokazaniu, w jaki sposób były budowane fragmenty fabularne. Autor korzysta z fragmentów podręcznika scenopisarstwa, dzięki którym tworzy ramę dla analizy wątków fabularnych, podążając wiernie i bezpośrednio za akcją gry. Te fragmenty przeplata wprowadzeniem odpowiednich kontekstów (np. mitu o świętym jeleniu, który może stanowić ramę interpretacyjną dla pierwszej części – sama wcześniej o nim nie słyszałam) i fragmentów typu „making of”, które przedstawiają grę od strony bardziej technicznej. Do tego pojawiają się ilustracje, fragmenty piosenek czy samego scenariusza, więc wszystko, co opisywane, od razu zostaje poparte „dowodami”, co ubogaca czysty opisywanie. Z kolei przed samą analizą są również dwa rozdziały, z których jeden poświęcony jest historii samego Naughty Dog z wyróżnieniem osób, które odegrały znaczącą rolę w powstawaniu TLOU. Drugi skupia się na inspiracjach i drodze prowadzącej do powstania samej gry. W książce opisane są obie części gry, a także dodatki fabularne.

Dzięki różnorodności form i jednoczesnym ciągłym zorganizowaniu wokół fabuły gry, jest to analiza, której czytanie potrafi naprawdę wciągnąć. Autor potrafi wartko posługiwać się słowem, prezentując dobry, dziennikarski styl – chociaż niektóre stosowane słowa potrafią zadziwić (ile ja razy przeczytałam w tej książce „manichejski”… po wyszukaniu znaczenia tego słowa jego użycie wydało się jeszcze bardziej nieuzasadnione). Jednak większym problemem niż wrzucanie w nieuzasadniony sposób niektórych słów jest nieustanny zachwyt TLOU. Nicolas Deneschau wielokrotnie podkreśla, że zaletą tej gry jest raczej perfekcja warsztatu niż innowacja, a jednocześnie nieustannie wychwala przełomowość tej pozycji, nie do końca to uzasadniając. W którymś momencie robi się to już śmieszne i przypomina mema o tym, że „dosłownie nie było gier” między Mario a TLOU. Autor, analizując medialne kontrowersje związane z premierą drugiej części, nieustannie się zasłania swoim przekonaniem o doskonałości gry – czy to pisząc rzeczy w rodzaju „Były zarzuty wobec sceny X, ale te zarzuty są dziecinne, a scena niesamowita i emocjonalna”; „Owszem, tempo trochę siada, ale to nie zmienia doskonałości gry”. Na 300 stronie już wiem doskonale, że studio dba o szczegóły i perfekcję – nie jest konieczne przy opisie każdego potwierdzającego to szczegółu powtarzać, że świadczy to o dbałości o szczegóły, jeszcze przy okazji gloryfikując crunch. Wolałabym zamiast tego rozważania o jakichś elementach narracyjnych lub o decyzjach z poziomu designu. Myślę też, że przydałby się jakiś krytycyzm względem analizowanej produkcji, chociaż sama bardzo doceniam TLOU.

Dla mnie najbardziej ciekawe były fragmenty o projektowaniu dźwięku: to coś, o czym na co dzień nie myślę i ciekawie było przeczytać, jak się go realizuje, umieszcza w grze i jak wpływa na jej narrację. Tak samo interesujące były rozważania o projektowaniu poziomów tak, by naturalnie kierować uwagą gracza. Zabrakło mi za to jakiegoś większego odniesienia do innych gier fabularnych – jakby autor ignorował ogół osiągnięć storytellingu, czy to w grach niezależnych, czy AAA, i zatrzymał się jedynie na  ICO, Uncharted oraz Heavy Rain (wspomniane tylko pobieżnie), no i oczywiście TLOU, który uznaje za szczyt growej narracji. Chciałoby się jednak czegoś więcej, zamiast tego pojawia się porównanie do kina koreańskiego i „Służącej”, co wydaje się nieintuicyjne, bo może i oglądałam, i zrozumiałam, ale dlaczego i po co?

Do wydania jak zawsze ciężko się przyczepić: papier jest wysokiej jakości, ale matowy, dzięki czemu książkę czyta się wygodnie; tak samo dobrze wypada twarda, ale lekka oprawa. Tekst posiada różne „ozdobniki”, ale jest zedytowany w sposób elegancki. Tłumaczenie jest całkiem w porządku, chociaż pojawiają się fragmenty, w których język brzmi trochę niezręcznie („To on był tym złym charakterem”).

Trochę ponarzekałam, ale „Ostatni z nas. Zrozumieć The Last of Us” to jednak unikatowa pozycja na naszym rynku, którą spokojnie można sobie przeczytać zamiast obejrzeć making of, ponieważ książka dostarcza kompleksową, pełną kontekstów analizę jednej z ważniejszych gier ostatniej dekady. Projekt warty docenienia – i przyjemny do czytania.


Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Gamebook
za udostępnienie książki do recenzji


Polecamy!

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *