Bug Fables: The Everlasting Sapling

Paper Mario wymieszany w kotle z Dawno temu w trawie Pixara – tak można najprościej opisać Bug Fables. Co zaskakujące, połączenie robactwa z makulaturą zaowocowało znacznie smaczniejszym daniem, niż się spodziewałem.

Jeśli miałbym wskazać najbardziej… poirytowany fandom Nintendo, to nie padłoby na Smasha ani na na Pokemony, zdecydowanie byłby to Paper Mario. Od czasu wydania Super Paper Mario na Wii w 2007 seria stopniowo coraz bardziej odsuwała się od swoich role-play’owych korzeni na rzecz dziwnych eksperymentów z naklejkami (Sticker Star) i kartami (Color Splash). Fani rozczarowani poziomem kolejnych tytułów coraz bardziej emocjonalnie wyrażali swoje niezadowolenie i z sentymentem wspominali złote czasy Papierowego Mariana, za które uznaje się premierę The Thousand-Year Door. A co się dzieje, kiedy Nintendo nie chce dać graczom tego, czego chcą? Gracze biorą sprawy we własne ręce. I tak właśnie powstało Bug Fables – duchowy następca kultowego The Thousand-Year Door, na którego fani czekali ponad dekadę.

Oprawa graficzna nie powala, ale papierowe środowiska są pełne kolorów i mają swój urok.

Oczywiście skopiowanie lub nawet silne inspirowanie się Mario przy budowie świata gry nie wchodziło w grę (podobno Nintendo trzyma u siebie w piwnicy większą ilość prawników niż przeciętny polak worków młodych ziemniaków podczas sezonu). Moonsprout Games zdecydowało się więc na skonstruowanie własnego i oryginalnego, przynajmniej w ramach rynku gier konsolowych , uniwersum.

Miejscem akcji Bug Fables jest Bugaria. Jest to mała-wielka kraina funkcjonująca w źdźbłach trawy, a zamieszkują ją zróżnicowane społeczeństwo insektów. Sami przejmujemy bezpośrednią kontrolę nad zespołem Snakemouth – wesołą gromadką protagonistów, w skład której wchodzą chrząszcz Kabbu, pszczoła Vi oraz ćma Leif. Nasi poszukiwacze przygód łączą siły, aby na prośbę królowej mrówek odnaleźć zagubione artefakty pozwalające na dotarcie do tytułowego Everlasting Sapling. Legenda głosi, że niewielkie drzewko skrywa w sobie niesamowitą moc, która jest w stanie spełnić życzenie osoby, która je odnajdzie.

Główny wątek Bug Fables opiera się więc głownie na szukaniu MacGuffinów porozrzucanych w różnych częściach krainy, która jest urozmaicana przez zaskakująco spójny world building. Bugaria dzieli się na szereg mniejszych i większych królestw zamieszkanych przez różne typy insektów. Gra pod tym względem całkiem zręcznie ukrywa inspiracje innymi dziełami high fantasy – po prostu elfy i krasnoludy zostały zastąpione pszczołami i karaluchami.

W walce znaczenie ma kolejność wykonywania ataków. Ataki Leifa i Kabbu nie dosięgną latających przeciwników, więc musimy ich najpierw oszołomić bumerangiem Vi.

Główny wątek daje od dwudziestu pięciu do trzydziestu godzin zabawy. Natomiast budowanie świata zostało w dużej mierze przerzucone na barki czynności pobocznych. Jednak Bug Fables posiada wręcz przytłaczającą liczbę side questów, które czas podstawowy mogą poprawić o nawet kilkanaście godzin. Zadania poboczne są zwykle bardziej skomplikowane, niż “idź tam i zabij dziesięć potworów”, a część z nich ma nawet niewielki, ale jednak, wpływ na świat gry oraz główny wątek.

Mocną stroną tytułu jest również sama kraina Bugarii. Na ten mały świat, który dostrzec można by było zapewne tylko lupą, składają się porozrzucane śmieci przerobione przez mrówki na niewielkie hotele, piaskownica pełniąca rolę gorącej pustyni czy stara opona mieszcząca w sobie więzienie. Obserwowanie tych masywnych budowli złożonych w praktyce z niewielkich przedmiotów użytku codziennego naprawdę cieszy.

Rozgrywka i system walk to absolutnie wierna kopia mechanik znanych z Paper Mario: The Thousand-Year Door. Z pozoru może się więc wydawać, że to kolejne RPG inspirowane japońskimi przedstawicielami tego gatunku. Walka jest podzielona na tury, a nasi bohaterowie atakują przeciwników atakami zwykłymi, specjalnymi zdolnościami kosztującymi punkty “many” oraz od czasu do czasu korzystają z przedmiotów znajdujących się w ekwipunku.

Wycieczka na Hel, 2040 rok, koloryzowane.

Co wyróżnia Bug Fables (i stare Paper Mario) na tle innych tego typu gier? Tak zwane action commands oraz niestandardowy system punktów doświadczenia. Każdy atak, zarówno ten podstawowy, jak i specjalny wymaga od nas ukończenia krótkiego QTE. Jeśli wykonamy je bez skuchy, postać zada najwyższe możliwe obrażenia. Jeśli się pomylimy, zdrowie przeciwnika zostanie tylko nieznacznie uszczuplone. Dodaje to starciom nie tylko dynamiki, ale też wzbogaca gameplay o system ryzyka i nagrody. Action commands dla podstawowych i słabszych ataków są mało skomplikowane. Jednak już szczególnie silne ruchy wymęczyć paluch, nie mówiąc o sporym koszcie w postaci punktów przyjaźni (odpowiednik many), której zawsze brakuje. Z kolei przyjmując ataki na klatę, możemy zmniejszyć zadawane obrażenia, naciskając A w momencie zetknięcia się ataku wroga z naszymi protagonistami.

System doświadczenia może natomiast z pozoru wydawać się uproszczony. Każda walka kończy się typowym podsumowaniem, w którym zliczone zostaje otrzymane XP. Punkty doświadczenia nie są przypisywane każdej postaci z osobna, lecz wpadają do wspólnej puli całej drużyny. Kiedy uzyskamy ich wystarczająco dużo, poziom naszego doświadczenia rośnie. Nie oznacza to jednak automatycznego zwiększenia statystyk postaci. Zamiast tego gra daje nam możliwość wybrania jednego z trzech bonusów – zwiększenie ilości punktów zdrowia każdego członka drużyny, zwiększenie maksymalnej ilości punktów przyjaźni lub dodanie medali, które możemy zawiesić ekipie.

I to właśnie medale dodają systemowi walki najwięcej głębi. Są w stanie tymczasowo zwiększać statystyki wytrzymałości i ataku bohaterów, chronić ich przez debuffami, wzbogacać ich o tymczasowe ruchy sytuacyjne i zdolności. Ilość medali jest tak duża, że gra niemal cały czas zachęca do żonglowania nimi w menu. Niektóre z nich w wybranych sytuacjach są bezużyteczne, w innych sprawiają, że pojedynek z bossem to bułka z masłem. Ten jeden element dodaje do walki tyle głębi, że od gry ciężko się odczepić.

Zwiększenie rangi zespołu automatycznie odnawia nasze życie i punkty many, co bywa niezwykle pomocne, bo na odpoczynek możemy sobie pozwolić w bardzo ograniczonej liczbie miejsc.

Jeśli jesteście fanami starych Paper Mario, to nie miejcie złudzeń – Bug Fables jest dla was tytułem obowiązkowym. Co prawda nie znajdziecie tutaj tego samego szaleństwa, łamania czwartej ściany i nachalnego humoru znanego z role-play’owych Mario. Historia Kabbu, Vi i Leifa broni się jednak jako coś oryginalnego, uroczego i pełnego humoru, ale też miejscami zaskakująco ambitnego i emocjonalnego. System walki jest natomiast tym, na co czekaliście od czasów GameCube’a. Czy jednak gra wytrzymuje bezpośrednie starcie z najnowszą częścią Paper Mario? O tym porozmawiamy już za kilka dni.


Ocena: 8/10


Serdecznie dziękujemy DANGEN Entertainment
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Moonsprout Games
Wydawca: DANGEN Entertainment
Data wydania: 28 maja 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 247 MB
Cena: 108 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *