Hades

Perypetie najbardziej dysfunkcyjnej rodziny w historii teraz w formie roguelike’a.

Mitologię grecką można by nazwać największym blockbusterem w historii. Nawet osoby przesypiające każdą lekcję języka polskiego znają chyba ogólny obrys przygód Zeusa i spółki. Temat ten był wałkowany na różne sposoby przez popkulturę. I Hades zaskoczył mnie tym, że korzystając z mitologii opowiada zaskakująco aktualną historię o rodzinie, z którą łatwo się zidentyfikować. A przy okazji jest po prostu cholernie wciągającym hack’n’slashem.

Ktokolwiek pracował kiedyś w rodzinnej firmie (albo pomagał ojcu przy naprawie samochodu trzymając latarkę), wie, że konfliktu rodzą się wtedy same. I tak właśnie Zagreus – nasz główny bohater i syn samego Hadesa, pewnego dnia ma dość papierkowej roboty i wykonywania poleceń swojego przełożonego. Postanawia opuścić pałac położony na samym dnie krainy umarłych i dołączyć do reszty rodziny na szczycie Olimpu. Staremu oczywiście się to nie podoba, ale pewny niezawodności swoich pułapek i strażników Hades toleruje buntowniczą naturę syna i liczy, że po wielokrotnych porażkach “zmądrzeje”. Zagreus więc z początku znajduje się na straconej pozycji. Mimo to młody bóg pod względem upartości wdał się w swojego ojca.

Hades to roguelike. Zagreus może i jest nieśmiertelny, ale na pewno nie niezniszczalny. Nawet na samym początku ucieczki brak skupienia może zaowocować fatalnym ciosem ze strony potępionych dusz i pochłonięciem przez Styks. System walki początkowo ogranicza się jedynie do dwóch typów ataku bronią główną, uników i prostych pocisków namierzających automatycznie wrogów. Ciągłe zasypywanie potępionych ciosami wprowadza ich w konfuzję, przez którą nie mogą nam oddać. Jesteśmy jednak wtedy odkryci na ataki z innej strony, przez co ciągle musimy zmieniać naszą pozycję. Hades wynagradza agresywną zabawę, ale też i planowanie i podejmowanie ryzyka. Po pokonaniu wszystkich wrogów na arenie gra daje nam niemal zawsze dwa lub trzy możliwe drogi do następnej potyczki. Każde drzwi gwarantują inną nagrodę. Może to być sakiewka z obolami, które następnie mogą zostać wydane w sklepie niezbyt gadatliwego Charona, ale przepadają po śmierci. Może to być Ciemność, która nie zapewni nam żadnych buffów w trwającej ucieczce, ale po powrocie do pałacu może zostać wydana na trwałe wzmocnienia dzięki pomocy bogini Nyks. Albo w końcu otrzymać możemy pobłogosławienie od członków reszty rodziny obserwującej nasze zmagania z Olimpu.

Zagreus nie boi się prosić o pomoc. Co jakiś czas bogowie zsyłają do podziemi swoje wiadomości. Po ich odczytaniu możemy wybrać jedno z paru dostępnych wzmocnień. Zagadanie z wujkiem Zeusem pozwoli na zadawanie dodatkowych obrażeń od porażeń prądem. Dzięki Dionizosowi nasi wrogowie będą musieli zmagać się z kacem. Artemida zwiększy prawdopodobieństwo krytycznych ataków, a Atena pomoże nam odbijać nadlatujące pociski w stronę nadawców. Zdobyte buffy możemy łączyć jak tylko chcemy i tworzyć w ten sposób własny styl. Warto jednak pamiętać, że błogosławieństwa nie łączą się ze sobą, a bogowie to wyjątkowo aroganccy sprzymierzeńcy. Jeśli zdecydujemy się zastąpić wcześniejsze wzmocnienie innym, liczyć musimy się z tym, że wcześniej wspierający nas bóg może się na nas obrazić, co prowadzi do śmiercionośnych, ale też wyjątkowo opłacalnych konsekwencji. Ciągła żonglerka umiejętnościami przyczynia się też to wysokiego replay value. Aby zobaczyć prawdziwe zakończenia, musiałem podjąć próbę ucieczki z pięćdziesiąt razy. A mimo to nigdy nie czułem znużenia walką i po ponad czterdziestu godzinach wciąż mam ochotę na dużo więcej.

Wcześniej czy później jednak polegniemy. Niefortunna aktywacja pułapki, samotny pocisk uderzający Zagreusa w plecy lub po prostu cios w żebra wystarczy, aby bohater został zabrany przez Styks z powrotem na samo dno piekła. Wtedy właśnie ujawnia się przed nami druga, niemalże dating simowa, strona gry. W pałacu Hadesa porozmawiać możemy z ciągle pracującymi nad jak najefektywniejszym działaniem zaświatowej machiny NPC-ami, wydać zarobioną Ciemność lub przetestować nową broń. Na wejściu oczywiście przywita nas zaspany Hypnos, który po zajrzeniu do swojej listy zasugeruje nową taktykę (np. unikanie rogów Minotaura, gdy ten szarżuje w naszą stronę). Siedzący przy biurku i zasypany papierami Hades zapyta się “co tak szybko?”. Korzystający z czasu na drzemkę Cerber zacznie merdać ogonem na nasz widok i nie pogardzi szybkim podrapaniem za jednym ze swoich sześciu uszu. Trenujący Zagreusa od dzieciństwa Achilles wspomoże go słowem otuchy, a urocza latająca głowa z pełzającymi wężami o imieniu Dusa zacznie się jąkać przy rozmowie z księciem i po chwili odleci zając się porządkami w innym pokoju.

Gra jest wypełniona postaciami drugo i trzecioplanowymi. Każda z nich posiada swój własny wątek, który rozwija się po każdej rozmowie. Czytając mitologię zastanawialiście się, jak Syzyf znosił ciągłe popychanie ogromnego głazu? Albo czy Orfeuszowi udało się jeszcze spotkać Eurydykę? Z większością NPC Zagreus może pogłębić swoje relacje wręczając im w prezencie flaszki nektaru lub ambrozji, i z czasem poznać odpowiedzi na te pytania. I tak, z częścią z nich możemy nawet wejść w romans, a sam Zagreus wydaje się być w tym aspekcie panseksualistą.

Największe wrażenie robi jednak to, jak dialogi potrafią się zmieniać w zależności od naszych działań. Bossowie będą komentować naszą poprzednią porażkę lub zwycięstwo. Zeus w swojej wiadomości zauważy, że wcześniej gadaliśmy z Posejdonem. Może nas nawet poprosić o przekazanie wiadomości do Hadesa, na co ten przy następnym powrocie do pałacu zareaguje wyjątkowo żywiołowo. Wszystko to tworzy dynamiczną, ale i bardzo spójną narrację. Poziom klipów głosowych jest natomiast tak wysoki, że słuchanie konwersacji Zagreusa jest przyjemnością samą w sobie.

Supergiant Games w ogóle przyzwyczaiło już mnie to tego, że ich gry wyglądają i brzmią przepięknie. Za soundtrack wciąż odpowiedzialny jest utalentowany Darren Korb, który tym razem postawił nie mocniejsze, gitarowe brzmienia. Muzyka Hadesa mocno przywodzi mi na myśl stonerowy styl Queens of the Stone Age i uwierzcie mi, że takie porównanie spod mojej ręki to olbrzymia pochwała. Grafika bazująca na ręcznie rysowanych materiałach zawsze było elementem gier Supergiant wyróżniającym się najbardziej, a kraina umarłych wciąż wygląda przepięknie. Artworki postaci to już w ogólne najwyższa liga i Jen Zee – kierowniczka artystyczna Hadesa, przyciągnęła mnie do gry samymi portretami. Warto przy tym wspomnieć, że na Switchu gra działa bez poważniejszych spowolnień.

Hades jest pierwszą grą Supergiant tworzoną we współpracy z fanami w formacie early access. O czasu jej pierwszego pokazu na The Game Awards 2018 minęły dwa lata i przez ten czas twórcy doszlifowali swój produkt w niemal każdym aspekcie. Hades jest piękny, uzależniający, a dzięki swojemu settingowi unika pułapek narracyjnych, w które często wpadają rogaliki próbujące łączyć w sobie mechanikę ciągłego rozpoczynania przygody od zera z bardziej rozbudowaną fabułą. Obecny rok powoli się kończy i chyba już z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że historia Zagreusa to nie tylko najlepszy indyk, ale i ogólnie najlepsza gra 2020.


Ocena: 9,5/10


Producent: Supergiant Games
Wydawca: Supergiant Games
Data wydania: 17 września 2020
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 5.5 GB
Cena: 100 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *