Ori and the Will of the Wisps

“[Ori and the Blinf Forest] Polecam każdemu fanowi platformówek, a sam odliczam dni do premiery sequela – Ori and the Will of the Wisps, który co prawda najpewniej ominie konsolę Nintendo, ale zapowiada się być idealną ewolucją formuły pierwowzoru.”

Tak zakończyłem moją recenzję pierwszego Oriego. Mój sceptycyzm do portu kolejnej gry z serii wynikał głównie z tego, że Will of the Wisps już przed premierą w marcu zapowiadał się na grę znacznie bardziej wymagającą niż jedynka. Świat złożony z dwuwymiarowych assetów wyglądał jeszcze żywiej i bardziej imponująco, a do tego gra wydawała się znacznie chętniej korzystać z modeli trójwymiarowych wtapiających się w resztę środowiska. Nawet na zwykłym Xboxie One w dniu premiery w trakcie normalnej eksploracji zdarzały się spadki płynności. Dlatego nie robiłem sobie nadziei.

Moon Studios jednak zaczesało rękawy i faktycznie przeportowało sequel na konsolę Nintendo. Droga ta nie była prosta. Twórcy sami przyznali, że przy pierwszym teście gra na Switchu działała w okolicach dwudziestu klatek na sekundę. Mimo to podjęli rękawicę i po kilku miesiącach pracy dokonali małego cudu. Ori and the Will of the Wisps wygląda na Switchu przepięknie i działa niemal tak samo dobrze jak jedynka.

Wszystko tak naprawdę sprowadziło się do rozdzielczości. W przeciwieństwie do Blind Forest – które działało na Switchu w pełnym 1080p, Will of the Wisps korzysta teraz w docku z dynamicznej rozdziałki. Na oko ilość pikseli utrzymuje się w okolicach 720p lub powyżej. To jednak tylko wierzchołek optymalizacyjnej góry lodowej. Jak wspomniałem, silnik gry korzysta z wielu warstw dwuwymiarowych grafik, które wspólnie tworzą przepiękne otoczenia odwiedzane przez bohatera. Twórcy zoptymalizowali sposób ich prezentacji w taki sposób, aby każda z nich mogła niezależnie od reszty dostosowywać swoją rozdzielczość. W praktyce gra korzysta jednak bardzo chętnie z technik głębi ostrości i innych efektów post-procesowych, które skutecznie maskują mniejszą ostrość tła. Dzięki temu Ori and the Will of the Wisps wciąż wygląda prześlicznie, a gra na Switchu działa w stabilnych sześćdziesięciu FPS-ach. Wszelkie graficzne niedoskonałości są już natomiast praktycznie niezauważalne przez większość czasu na ekraniku konsoli.

Tak więc przyznaję, myliłem się. Ori and the Will of the Wisps nie tylko chodzi na Tegrze X1 bez zadyszki, ale do tego wciąż dzielnie broni się w bezpośrednich porównaniach z wersjami na Xboxa i PC. W przytoczonym wcześniej fragmencie napisałem też przy okazji, że “”Will of the Wisps zapowiada się być idealną ewolucją formuły pierwowzoru”. I na całe szczęście, tutaj już się nie myliłem.

Druga część Oriego naprawia niemal wszystkie problemy, które miałem z i tak dobrze ocenionym oryginałem. Świat jest większy i bardziej rozbudowany. Co prawda wciąż jest to bardziej liniowa platformówka z naciskiem na eksplorację niż pełna metroidvania, ale powrót do wcześniej odwiedzonych obszarów jest teraz promowany przez liczne NPC, które wręczają nam questy poboczne. Will of the Wisps w ogóle czerpie znacznie wyraźniejsze inspiracje z gier RPG. Nie mamy co prawda tutaj klasycznych poziomów doświadczenia i tabelek ze statystykami, ale zarobioną poprzez eksplorację i zabijanie przeciwników walutę możemy wymieniać u części postaci na nowe zdolności i ruchy.

Wiąże się to bezpośrednio z innym poprawionym elementem, czyli walką. W poprzedniej części zadawanie obrażeń wiązało się zwykle z ciągłym naciskaniem jednego przycisku. Teraz Ori ma do dyspozycji cały szereg ruchów. Możemy na przykład ciachać wrogów wiązką światła funkcjonującą jako miecz, tak jak wcześniej strzelać z łuku lub odbijać szarżujące owady potężnym ciosem działającym niczym młot. W trakcie przygody otrzymujemy w sumie kilkanaście ruchów – ofensywnych, defensywnych lub pomagających w wyzwaniach platformowych, które możemy przypisywać dowolnie do trzech przycisków akcji. Daje to walce znacznie więcej głębi, a odpowiednie łączenie ruchów i buffów dostępnych w oddzielnym menu, jest wynagradzane, gdyż Will of the Wisps jest grą bardziej wymagającą niż poprzednik. Szczególnie za skórę mogą zajść tym razem pełnoprawne walki z bossami.

No i z ważniejszych zmian to tak naprawdę tyle. Will of the Wisps trzyma się sprawdzonej formuły budując dalej na jej podstawie i doszlifowuje jej wcześniejsze niedoskonałości. Sercem gry wciąż są popisowe set piece’y mistrzowsko łączące w sobie rozgrywkę ze świetną oprawą audiowizualną, satysfakcjonujące wyzwania platformowe i prosta, ale chwytająca za serce fabuła.

Wchodząc w szczegóły pewnie bym się po prostu powtarzał. Ori and the Blind Forest jest grą bardzo dobrą, a jej sequel skutecznie naprawia to co w niej nieco zgrzytało. Jeśli zakochaliście się w poprzedniej produkcji Moon Studios, to Will of the Wisps powinno być zakupem oczywistym. A jeśli zakup ten obejmować będzie wersję na Switcha, to nie musicie się martwić, że wasze doświadczenie będzie gorsze. To świetna gra niezależnie od platformy. I do tej jakości Moon Studios już mnie przyzwyczaiło.


Ocena: 9/10


Producent: Moon Studios
Wydawca: iam8bit
Data wydania: 17 września 2020
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 4.3 GB
Cena: 120 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *