WarioWare: Get It Together!

Napompuj piłkę! Zmiksuj pomarańcze! Zabij smoka i zabierz mu koronę! Pokonaj Bowsera! Szybciej! SZYBCIEJ! Znajdź nos Wario! A teraz zakryj robotowi krocze!

WarioWare ciężko przypisać do jednego gatunku. Seria zapoczątkowana na Game Boy Advance dla wielu nowicjuszy może przypominać kolekcję minigier. Jeśli chcielibyśmy być leniwi, moglibyśmy po prostu powiedzieć, że to zręcznościówka. Wysilając się nieco bardziej można znaleźć w niej elementy gry rytmicznej.

Dla mnie WarioWare jest jednak celebracją. Celebracją nie tylko historii Nintendo, lecz całego liczącego zaledwie kilkadziesiąt lat medium. Grą próbującą przystosować do dzisiejszych czasów prymitywne początki gier wideo, jednocześnie nie zapominając o tym, co nastąpiło po nich. Formuła ta działa od 2003 roku i choć Get It Together! zdecydowanie dorzuca do miksu wiele nowości, dalej serwuje graczowi regularne dostawy chwilowej ekscytacji.

Jeśli z WarioWare nigdy nie mieliście do czynienia, to już tłumaczę podstawy. Seria wrzuca gracza do serii bardzo kompaktowych mikrogier (zgadza się, “mikro-“, nie “mini-“). Rozpoczynając nową rundę otrzymujemy pierwsze zadanie, na wykonanie którego mamy najczęściej kilka sekund. Jeśli nam się powiedzie, gra celebruje to krótką animacją i natychmiast wrzuca nas do kolejnego wyzwania. I tak teoretycznie w nieskończoność dopóki nie zaliczymy czterech skuch.

Brzmi banalnie. I w zasadzie tak właśnie jest. Po kilku pierwszych mało wymagających rundach gra zaczyna nam jednak rzucać kłody pod nogi. Poziom trudności gier ulega zmianie, a prędkość ich serwowania zwiększa się regularnie. Gdy nasz rekord przekracza czterdziestkę wchodzimy w prawdziwy “wariowarowy” tryb zen, nasze czoło zaczyna wilgotnieć, serce przyspiesza, a kciuki niekontrolowanie drgają. Olbrzymią rolę odgrywa tutaj audio, które dynamicznie zmienia się w zależności od poziomu napięcia.

Mikrogier jest ponad 200, a gra dzieli je między kilka światów w zależności od tematyki. Niektóre są związane z czynnościami dnia codziennego, inne z gotowaniem, a część zabierze nas w podróż dookoła świata. No i oczywiście jest też świat Nintendo Classic, w których proste czynności – znane z takich klasyków jak Super Mario Land i Super Metroid lub z nowszych produkcji typu Fire Emblem: Three Houses czy Breath of the Wild, zostają przerobione na kompaktowe wyzwania.

Siłą mikrogier w WarioWare zawsze była różnorodność i nieskrępowana niczym kreatywność. Za każdym z setek zadań kryje się jakaś historia i tylko wyobrażać sobie mogę, jak któregoś dnia do siedziby Intelligent Systems wbiegł zadyszany projektant, rzucił teczką o biurko przełożonego i krzyknął: “Zróbmy mikrogrę o wyrywaniu włosów spod pach antycznej rzeźby!”. To szalona i chaotyczna przygoda, przy której ciężko usiedzieć bez podnoszenia kącików ust.

Get It Together! dalej efektywnie korzysta ze sprawdzonej mieszanki działającej od lat, lecz tak jak każda poprzednia odsłona dokłada też do niej coś od siebie. W przeszłości gry kontrolowaliśmy bezpośrednio – przyciskami, szurając rysikiem po ekranie lub machając Wii Motem. Tym razem kontrolę przejmujemy jednak nad szeroką listą prawdopodobnie zarabiających zbyt mało pracowników/przyjaciół Wario. Po ukończeniu całej fabuły (co nie powinno zająć więcej niż dwóch godzin) do wyboru mamy 18 postaci o bardzo zróżnicowanych zdolnościach. Te mają ogromny wpływ na to, w jaki sposób zadziała gra.

Weźmy na przykład Monę, która porusza się po ekranie za pomocą swojego skutera. Mobilność bohaterki praktycznie w żadnym stopniu nie jest ograniczona, dzięki czemu idealnie nadaje się do gry, w której musimy szybko przemieścić się między dwoma punktami. Z drugiej strony mamy jednak 18-Volta. On z kolei zawsze siedzi w miejscu, a poruszać może się jedynie przyciągając się do zawieszonych pierścieni, przez co ta sama gra nagle może się stać nawet zagadką logiczną, na wykonanie której dostajemy kilka sekund.

Po zobaczeniu pierwszych materiałów obawiałem się nieco, że dodanie grywalnych postaci nieco uprości formułę i zamieni WarioWare w grę imprezową. Stało się jednak zupełnie na odwrót. Przejęcie kontroli nad postaciami nie tylko umniejszyło, ale wręcz spotęgowało frajdę czerpaną z zabawy. Teraz przejmować musimy się nie tylko tym jakie zadanie zostanie wylosowane jako następne, ale też jaka postać zostanie nam do niego przydzielona. Dzięki nowej mechanice Get It Together! jest jeszcze bardziej nieprzewidywalne i wciągające.

I choć najwięcej czasu przy grze spędziłem samotnie, to jak bardziej jest to też świetna opcja dla szukających kanapowego grania. Wszystkie mikrogry można teraz ukończyć we dwie osoby i współpraca daje sporo funu. Oczywiście poprzez współpracę rozumiem wzajemne przekrzykiwanie się i obwinianie za każde niepowodzenie. Szkoda tylko, że ma możliwości wspólnego grania przez sieć, chociaż biorąc pod uwagę jakość usług sieciowych Nintendo i szybkość reakcji, której wymaga WarioWare, może to i lepiej.

Poza trybem głównym znajdziemy tutaj też kilka podobnych minigier (tak, tutaj to słowo już pasuje) nastawionych bardziej na rywalizację. Są całkiem pomysłowe – jedna pozwala na przykład na trzęsienie ekranem, gdy przeciwnik próbuje przechodzić mikrogry – ale nie wciągają moim zdaniem tak jak podstawka. Osoby szukające jeszcze większego chaosu powinny się tym jednak zainteresować. Tym bardziej, że w nich udział mają już brać nawet cztery osoby.

Dla samotników też znalazło się kilka dodatkowych aktywności. Za zarobione punkty możemy kupować prezenty dla odblokowanych postaci. Po ich otrzymaniu bohaterzy otrzymują dodatkowe poziomy doświadczenia. Nie mają one wpływu na samą rozgrywkę, ale odblokowują alternatywne warianty kolorystyczne modeli oraz kolekcję grafik koncepcyjnych.

Gra posiada też wbudowany system osiągnięć. Normalnie nie jestem jego fanem w innych grach, a powiadomienia o nowych Trofeach na PS4 wyłączyłem lata temu. Do WarioWare posują one jednak jak czosnkowy tort do talerzu Wario (czyli bardzo dobrze). Zmuszają do wychodzenia ze strefy komfortu i grania w mikrogry na wiele różnych sposobów. Stanowią też dobry wyznacznik naszego progresu w grze.

No i mamy też tryb online, w którym co parę tygodni twórcy udostępniają nową serię wyzwań. Na ich wykonanie mamy zwykle siedem dni, a nasz wynik możemy porównywać ze znajomymi. Fajny dodatek, który zachęca do regularnego odpalaniu gry.

Na pełnoprawne nowe WarioWare musieliśmy czekać praktycznie od wydania WarioWare: Smooth Moves  na Wii w 2006 roku. Przez ten czas można było mieć wątpliwości co do tego, czy Intelligent Systems uda się ponownie zrewolucjonizować rozgrywkę. A jednak! Get It Together! to świetny dodatek do serii, a być może i jej najlepsza odsłona (a nawet jeśli nie, to na pewno najbardziej nieprzewidywalna). To dalej czysta dawka endorfin wstrzykiwana dożylnie w dawkach co kilka sekund. Najlepsze, że nie musicie czytać moich wypocin, aby przekonać się jak wciągająca jest to formuła. W eShopie znajdziecie demo gry, przy którym sam spędziłem kilka godzin. Sprawdźcie sami i oby was dzień był tak samo zgniły jak mój!


Polecamy!


Producent: Intelligent Systems, Nintendo
Wydawca: Nintendo
Data wydania: 10 września 2021 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 1.3 GB
Cena: 209,80 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *