Crystar

Gra, gdzie wszystko jest łzami. Niestety, także gameplay.

Crystar wydane zostało na zachodzie już w 2019 roku na PS4 i pecety, ale wielkiej furory nie zrobiło. Jednak 67 na Metacritic i 81% pozytywnych recenzji na Steam to nie jest zły wynik, więc szukając dodatkowego zarobku, grę przeportowano na Switcha. Wiadomo, że przenośna konsola Nintendo nie jest mocarzem, ale techniczne cięcia zmieniły rozgrywkę z dostatecznej, na – w najlepszym razie – irytującą. Na szczęście nie wszystko zostało ruszone przy porcie.

Fabuła to naprawdę bardzo dobry element tego tytułu i jestem przekonany, że odpowiednio przygotowane anime biłoby rekordy oglądalności. Nasza główna bohaterka, Rei Hatada, trafia do Czyśćca razem ze swoją siostrą, nie wiedząc właściwie czemu i jak do tego doszło. W samym czyśćcu nie ma tylko spokojnych dusz udających się do reinkarnacji, są również Zjawy, które pożerają dusze, aby zbliżyć się do zmartwychwstania, zachowują przy tym swe pierwotne ciało i wspomnienia. Mirai – siostra protagonistki została zaatakowana, w związku z czym Rei podpisuje pakt z zarządczyniami świata pozagrobowego – Mefisto i Pheles. Mimo przebywania w czyśćcu siostry nadal żyją, lecz niezbyt długo – w ferworze walki Rei zabija Mirai, a by ją wskrzesić musi zebrać 7 Idei (dosłowne tłumaczenie nie ma sensu) – skrystalizowane emocje ludzi w kształcie łzy. By to zrobić, przebijemy się przez kilka poziomów, zabijemy tysiące wrogów, ale, co najważniejsze, uczestniczyć będziemy w intrydze, która sięga głębiej niż może się początkowo wydawać.

Tak, fabuła jest liniowa, ale za to znakomita. Teraz poproszę anime które nie jest popsute nudną rozgrywką.

Pomijając wątki soft-yuri (bo facetów w tej grze prawie że nie ma, ale spokojnie, to nie jest poziom Senran Kagury) i płytkie dialogi o tym, kto kogo mocniej przytuli, to historia jest naprawdę znakomicie napisana. Nie widać tego na pierwszy czy drugi rzut oka, a powiedziałbym wręcz, że pierwsze osiem godzin gry jest bardzo sztampowe i przewidywalne, ale to, co dzieje się w drugiej połowie to klękajcie narody. Małe szczegóły nagle nabierają kolosalnego znaczenia, prowadząc fabułę w dalsze wydarzenia, które budują gamę wydarzeń i emocji. Ilość zwrotów akcji bije na głowę większość znanych mi dzieł kultury i co najważniejsze – wszystko zrobione jest ze smakiem i trzyma się założonej logiki. Wielkie brawa dla scenarzystów.

Tak, można ubrać dziewczynki w skąpe stroje kąpielowe. Tak, ta “dziewczynka” ma 21 lat, ale reszta to już paragraf.

Szkoda tylko, że wspaniałości historii nie dotrzymuje sama rozgrywka. Do czynienia mamy ze slasherem w stylu Senran Kagury czy Devil May Cry, tylko totalnie skiepszczonym. Pomijam już drobne błędy, jak problemy z lockowaniem się na przeciwnikach czy słaby balans postaci (właściwie tylko dwie z czterech dają jakąkolwiek radość z gry). Pop-in jest koszmarny i przebija niepatchowane GTA III – biegnąc ścieżką zastanawiałem się, czy ona się kończy, czy po prostu się nie doczytała. Plansze czy rodzaje przeciwników da się wymienić z pamięci już po sześciu godzinach gry (więc przez kolejne kilkanaście zwiedzamy te same lokacje – uzasadnione zgrabnie fabularnie, ale męczące wizualnie), ale to jeszcze nic, bo najgorsze, absolutnie najgorsze, jest poczucie dynamiki. Porównując gameplay ze Switcha z nagraniami z innych konsol mam wrażenie, że oglądam dwie zupełnie różne gry. Crystar na konsoli Nintendo został ścięty do 30 klatek na sekundę i jest to zrozumiałe, ale walka jest ślamazarna jak mecz Politycy – Dziennikarze – no nie da się na to patrzeć, męczy niemiłosiernie. Z jednej strony możemy dosłownie przebiegać całe plansze, walcząc tylko z bossami, ale nawet te walki nie stanowią wyzwania (dość łatwo wszystkiego unikać jak rusza się gorzej niż ja przy Ring Ficie) – jedyny efekt niedolevelowania to klepanie bossa dłużej. Ja mam po prostu wrażenie, że gra została o 50% spowolniona względem wersji PC/PS4. Rozgrywka ma też pewne  urozmaicenia. Ekwipunek zdobywamy, pokonując mniejszych wrogów, potem wypłakujemy (dosłownie) ich grzechy, zmieniając je w ekwipunek. Ale nawet to nie zostało przemyślane, bo nie ulepszymy założonego ekwipunku, bo by zdjąć ekwipunek musimy wejść w dungeon. W dungeonie też kupimy składniki do ulepszania, ale oczywiście ulepszać rzeczy możemy tylko między dungeonami. To mnie skutecznie zniechęciło do kombinowania.

Na screenach tego nie widać, ale walka jest koszmarnie powolna i ociężała. Bierzcie wersje na platformie, gdzie jest 60 klatek.

I taki niestety jest Crystar – zniechęcający. Ma totalnie nużącą, powtarzalną i powolną rozgrywką. Pomaga bardzo dobra muzyka, ale nie pomagają pierwsze godziny historii, która jest przewidywalna. Potem jest już znakomicie. Jeśli lubicie chińskie dziewczynki (ale dość charakterystyczne, takie z lekkim zezem i krzywymi kolanami), to czeka Was niezła historia. Ale jeśli macie możliwość, błagam, weźcie wersję PC/PS4, bo przy Switchu możecie zasnąć w trakcie walki.


Ciężko powiedzieć…


Serdecznie dziękujemy NIS America
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: FuRyu
Wydawca:  NIS America
Data wydania: 1 kwietnia 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa i pudełkowa
Waga: 4,2 GB
Cena: 200 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *