Digimon Survive

Nie da się trzymać dwóch srok za ogon…

Franczyza Digimon co raz próbuje się przebić do szerszej publiczności. Co chwilę wychodzą nowe, luźno między sobą powiązane serie anime, a ich graf zależności coraz bardziej przypomina ten od Gundamów (kto nie widział – polecam na sprawdzić na anidb). Największym problemem tej serii były porównania z Pokemonami, wynikające z podobnego okresu debiutu obu marek. Realnie patrząc, rywalizację wygrała historia o dziesięciolatku, który wyruszył w podróż, aby pojedynkować się z dorosłymi ludźmi, wykorzystując schwytane w niewolę zwierzęta. Digimony jednak mają swoje grono fanów.

Mnie osobiście do Digimonów przekonała nie tak infantylna fabuła oraz budowanie między bohaterami głębszych relacji. Koegzystencja dwóch światów – ludzkiego i należącego do tytułowych stworów, pozwala na wiele ciekawych konceptów. Jeden z nich mogliśmy już zobaczyć w wydanej zarówno na Vicie jak i na Switchu serii Cyber Sleuth.

W Digimon Survive jednak mamy powrót do korzeni, czyli grupki młodzieży gubiącej się i trafiającej do wypełnionego przez dziwne stwory miejsca. Ich celem jest powrót do swojego świata, ale to nie oznacza, że będzie to przygoda bezkonfliktowa. Przebieg zdarzeń będzie zależny od dwóch rzeczy. Pierwszą jest budowanie relacji z innymi postaciami. Drugą natomiast przyjmowanie jednej z trzech postaw podczas dialogów. Dzięki temu gra ma kilka zakończeń, które są naprawdę dalekie od przysłowiowego “i żyli długo i szczęśliwie”. Widać, że do tego aspektu gry twórcy dość mocno się przyłożyli i jest to siła produkcji.

“Co to za gra o walczących stworkach bez bijących się stworków!”. Obstawiam, że takie stwierdzenie padło na jakimś sprincie przy produkcji Survive i… poskutkowało dodaniem tego elementu w postaci taktycznego RPG. “Dodanie” to odpowiednie słowo, ponieważ jak na produkcję dostępną za pełną cenę sklepową, mechanika wydaje się zrobiona na szybko i byle jak. A szkoda, bo materiał źródłowy pozwalał na wiele. Jak to przystało na ten gatunek, dostajemy turowe poruszanie się jednostek po podzielonej na kwadraty mapie, system zależności między typami jednostek oraz ich żywiołami.

Co poszło więc nie tak? Przede wszystkim jest brak konsekwencji w rozwoju jednostek. Ewoluowanie potworków przypisanych do bohaterów zależne jest od rozbudowy więzi, odpowiadając poprawnie na zadawane pytania w czasie przechodzenia wątku fabularnego. Potrafi do doprowadzić do kuriozalnej sytuacji, gdzie na końcu gry nie posiadamy w naszej drużynie ostatnich form Digimonów, co znacznie podnosi poziom trudności. Zmusza to trochę do zabawy w “zapisz-wczytaj” lub korzystania z poradnika, aby zadbać o dobre stosunki. Takie jednostki każdą walkę zaczynają od swojej pierwszej przemiany i dopiero w trakcie możemy je ewoluować na ich potężniejsze wersje.

Drugi typ jednostek to stworki “złapane”. Aby dołączyć je do naszego zespołu, musimy spotkać je w dzikich walkach, a następnie zagadać do nich. Dokładnie tak, wybrać komendę Rozmawiaj, a następnie odpowiedzieć na kilka pytań. Jeśli zakończymy pogadankę sukcesem, wybieramy, czy chcemy zaprosić go do zespołu, czy może wolimy jakąś nagrodę. Ta pierwsza opcja, żeby nie było za łatwo, nie zawsze kończy się powodzeniem. Efekt? Siedzimy z poradnikiem, aby nie marnować czasu na domyślanie się poprawnych odpowiedzi, a następnie liczymy, że szczęście nam dopisze. Inaczej przeciwnik po prostu znika z pola walki. Jak wygląda rozwój takiej jednostki? Levelowaniem podnosimy statystyki, natomiast ewolucja możliwa jest tylko wtedy, gdy znajdziemy odpowiedni przedmiot, dostępny w grze na odpowiednim etapie (aby zbyt szybko nie stać się zbyt potężnym) i jest permanentna, więc przechodzenie innej ścieżki rozwoju wymusza ponowne nakłanianie. Jest to karanie graczy poświęcających czas i energię na grindowanie, zwłaszcza że wyższe poziomy nie dają nawet dostępu do nowych ataków. Te się wzbogaca ekwipując specjalne przedmioty.

Audiowizualnie produkcja jakoś specjalnie się nie wyróżnia. Na pewno nie jest to poziom, którego spodziewalibyśmy od dużych produkcji. Od VN wymagam jednak ciekawszych i szczegółowszych grafik, gdzie screenshoty powinny zachęcać do ustawienia ich jako tapetę. Tu tego nie ma. Pojedynki to natomiast straszna porażka. Na terenach, gdzie są jakieś wzniesienia, zazwyczaj nie jesteśmy w stanie prawidłowo określić położenia jednostek, więc często okazuje się, że celujemy obok lub po prostu nie sięgamy przeciwnika. Ocena różnic wysokości, co także wpływa na możliwość wykonania ataku, była dla mnie wręcz niemożliwa. Nie ma także odpowiedniego oznaczenia naszych i wrogich jednostek, wszystkie wyglądają tak samo…

Zdziwiły mnie tak pozytywne opinie o Digimon Survive. To właśnie one zachęciły mnie do kupna i zapoznania z tytułem. I choć produkcja ma naprawdę dobrze napisany scenariusz, tak reszta elementów to nie przystoi produkcjom za pełną cenę sklepową. Nie rozumiem też dodania na siłę systemu RPG, który jest po prostu bardzo słaby. Na szczęście jest możliwość skorzystania z AI, aby komputer sam przechodził za nas pojedynki, a my w tym czasie możemy zrobić coś pożytecznego. Jeśli ktoś chce się zapoznać z tytułem, to najlepiej na jakiejś przecenie, inaczej może poczuć się oszukany.

Ostateczny werdykt: 7/10 dla solidnej części VN i 3/10 dla marnej części tRPG. Daje nam to średnią 5/10.


Trudno powiedzieć…


Producent: Hyde
Wydawca: BANDAI NAMCO Entertainment
Data wydania: 12 maja 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 5 GB
Cena:  199 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *