Sakura Succubus 6

Powinienem teraz pisać tekst o Lost Judgment, ale ponieważ katar zamula mi mózg i zbliża się deadline publikacji czegokolwiek, odbębnię szóstą już część sukubic.

Gdy pisałem o Sakura Succubus 5, czułem, że pojawi się kolejna porcja podrywania Hirokiego przez demony seksu. Znaczy, może inaczej, scenariuszowo było to oczywiste, ale czy do tego dojdzie, już mniej, gdyż dialogi i interakcje w tej serii zaczęły już łapać się za ogon i straciła swoją świeżość. W szóstej odsłonie scenarzyści już niemal kompletnie pokazali, że nie mają świeżych pomysłów. Zaczyna się dość ciekawie, bo protagonista w sferze astralnej spotyka się z Ayu i Cosmos, ale rozmowa niestety szybko zapowiada, że nic nowego w niej nie uświadczymy – dziewczyny przegadują się tak samo jak zawsze, a na dodatek pojawia się sporo przypomnień, jakie są, kim są itp.. Co więcej, najwyraźniej wszystko jest już tak skomplikowane, że wymagało od twórców używania nawiasów, żeby zdołali wtrącić wszystko z uprzednich wydarzeń, co chcieli… Nadal świeżo wypada pokojówka Elizabeth, która swoim podejściem do pracy i charakterem wprowadza trochę humoru i swego rodzaju ekscytacji. Tego niestety już nie można powiedzieć o w pewien sposób nieułożonej księżniczce, która niby jest nieśmiała, ale też nie jest, i ogólnie wszystko, co robi, nie wydaje się być poukładane. Najgorsze są jednak jej rozmowy z Hifumi o kuracie, w których graczki wzajemnie zapewniają się o swoich talentach. To już widzieliśmy poprzednio, ale z racji tego, że karcianka jest w ogóle powodem pojawienia się ekipy w Europie, ta powtórka nie dziwi. Dziwi za to, że scenarzyści znowu wykorzystali motyw publicznego wyznania miłości Hirokiemu, który już nawet potem nie był zbytnio komentowany. Ponownie pojawia się też przerwanie rozmowy telefonicznej z matką i nagadanie jej różnych bzdur, tym razem też bez pociągnięcia następstw.

Oto dobry przykład na to, co miałem na myśli, przez oddanie się Elizabeth pracy i jej charakter.

O ile na początku jeszcze jako tako byłem zainteresowany tym, czy twórcy będą potrafili wybrnąć z pętli znużenia, tak dość szybko zacząłem się odbijać od tekstu. Połowę przeczytałem jeszcze w miarę dokładnie, ale drugą już bardziej przeklinałem w trakcie transmisji The Game Awards. Poza powtórzeniami i ogólnym brakiem zainteresowania Sakura Succubus 6 dobiła mnie już ostatecznie muzyką. Początkowe utwory, które się pojawiają, składają się z trzech elementów i o ile jeden z nich jakoś pasuje do sytuacji, tak następne nie pasują już do niczego i ogólnie są tandetnie skomponowane. W związku z tym każe kolejne podejście do czytania było bez oryginalnej muzyki. Ostatecznie wkurzyła mnie też drobna czcionka bez opcji poprawy czytelności. Pisanie o tej serii zaczęło mi się już kojarzyć z odbębnianiem tekstów o kolejnych odsłonach FIFY. Skoro doszło już do tego, a ta część jest taka słaba, to wypisuję się z tej serii – jeśli wyjdą następne odcinki, to ich nie ruszam. I zostaje jeszcze kwestia oceny. Wstępnie chciałem wybrać „trudno powiedzieć”, ale w tej sytuacji jest to za dobra opcja, bo już przy piątce i czwórce miałem wątpliwości czy polecać. Tak więc szóstkę radzę…


Omijać z daleka


Serdecznie dziękujemy Gamuzumi
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Winged Cloud
Wydawca: Gamuzumi
Data wydania: 2 grudnia 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 269 MB
Cena: 40 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *