RetroGamingClub w Łodzi

Oto specjalne miejsce na gamingowej mapie Łodzi. W związku z tym zdecydowałem się Wam je przybliżyć oraz przeprowadzić wywiad z jego właścicielem! Wymieniając ostatnio baterię w Vicie mój ulubiony serwisant wspomniał, że w ostatnim czasie otworzyło się w Łodzi nowe miejsce, gdzie można wejść i pograć sobie na starych konsolach w kultowe gierki. Skrzyknąłem wiec ekipę i wyruszyliśmy na miasto.

Wejście w bramie nie zachęca, ale ładny neon nad drzwiami już tak.

RetroGamingClub znajduje się przy ulicy Kilińskiego 100a – to dosłownie kilka kroków od dworca Łódź Fabryczna, ścisłe centrum Lodzi. Mimo że miejscówka znajduje się “w bramie”, to łatwo do niej trafić. Na ulicy zobaczymy mały baner kierujący nas do oświetlonych małym neonem “Retro” drzwi. Po przekroczeniu progu i zejściu “do piwnicy” jesteśmy na miejscu. Cały RetroGamingClub można podzielić na trzy sekcje – recepcję, pokój główny i małe sale boczne.

Arcade sticki przy wejściu kuszą, natomiast średnio radzą sobie z Tekkenem 3 😀

Pierwsze pomieszczenie pozwoli nam nie tylko opłacić całodniowy bilet wstępu. RetroGamingClub otwarty jest od wtorku do niedzieli w godzinach 15-23, bilet w momencie pisania tekstu kosztuje 30 złotych. Można również zaopatrzyć się w napoje (jest piwo!) czy drobne przekąski oraz zagrać na arcade stickach z wgranymi emulatorami MAME, maszyn SNK i innych automatów. Gdyby trafiła się kolejka, możemy usiąść przy małym stoliku i poczytać prasę grową. Podczas wizyty dostępne były i magazyny trochę nowsze (jak PSX Extreme z Medium na okładce) i trochę starsze (jak Click czy Gambler z 95′ roku). Warto też wspomnieć, że z karta stałego klienta szóste wejście macie gratis.

Dużo przestrzeni i mało ludzi. Siedziska wbrew pozorom są bardzo wygodne.

Sala główna to miejsce, gdzie spędziłem większość czasu, a i tak nie zagrałem na wszystkich sprzętach. Jest w niej około 14 stanowisk z telewizorami CRT i podpiętymi pod nie retro-konsolami. Udało mi się pograć na Pegasusie, NESie, Sedze Mega Drive, Nintendo 64, pierwszym PlayStation i Gamecubie. Mimo że na miejscu byłem prawie 7 godzin, nadal nie dotknąłem Dreamcasta czy SNESa. Do wszystkich konsol dostępne są minimum dwa kontrolery (ale obsługa chętnie przepnie pady między konsolami, jeśli będziemy mieli ochotę na grę w cztery osoby). W kilku przypadkach są też dostępne dodatkowe akcesoria, takie jak pistolety do Pegasusa czy Plejaka, kierownica do pierwszej konsoli Sony czy bongosy do Gamecube’a.

Konsole i pady są w lepszym stanie po 30 latach niż moje domowe sprzęty po dwóch.

Sale boczne to właściwie ciekawostka – dostępne jest jedno PlayStation Mini oraz dwie sale VHS, gdzie możemy obejrzeć stare filmy. Mieliśmy nawet plan na jakiś seans, ale ze względu na ilość konsol i gier do przetestowania woleliśmy skupić się na najważniejszych aspektach RetroGamingClubu.

Jeśli chodzi o moje wrażenia, to w większości są one pozytywne. Jak miałem okazję wcześniej grać na większości z wystawionych sprzętów, tak wrażenie robi ich znakomity stan. Właściwie tylko w przypadku pistoletu od Pegasusa straszą klejone kable, natomiast większość konsol zachowana jest naprawdę godnie. Należy pamiętać, że zagramy na wszystkim, co RetroGamingClub ma w asortymencie, nie ma więc mowy o “lizaniu sprzętu przez szybkę”. Chęć uruchomienia sprzętu należy zgłosić panom w recepcji, co jest dość zrozumiale. W trakcie mojej wizyty byliśmy jedynymi klientami, co smutne i każe się zastanawiać, jak długo to miejsce przetrwa, bo telewizory CRT trochę prądu pobierają. Nie było też problemu by w ciągu dnia wyjść na miasto coś zjeść i wrócić w ramach tego samego biletu. Na miejscu dostępne są tylko słone przekąski, nie bardzo jest też miejsce, by komfortowo raczyć się pizzą.

Gamecube to najnowszy sprzęt, który zobaczymy w RetroGamingClubie.

Klimat na miejscu jest niesamowity i mimo spędzenia tam 7 godzin wiem, że wrócę, bo jeszcze trochę do zobaczenia mi zostało. Z racji używanej technologii większość konsol działa w systemie PAL, więc nie zdziwcie się, jeśli odpalicie Sonica, a muzyka w tle będzie dziwnie spowolniona, tak się niestety wtedy w Europie grało. Są też rzeczy, które w oczach wielu mogą przekreślić to miejsce. I nie chodzi tutaj o brak Genesisa czy czegokolwiek spoza mainstreamu, nie chodzi nawet o całkowity brak zasięgu komórkowego (w końcu ma być retro, 30 lat temu nie było komórek). Największym ciosem będzie dostępność, ale i niedostępność gier (jednocześnie!). O co chodzi? Już tłumacze.

Nie ma to jak niszczyć przyjaźnie w Mario Kart czy Mario Party.

W przypadku konsol płytowych mamy dostęp do ograniczonej puli tytułów, i to bardzo ograniczonej. W przypadku Dreamcasta z popularniejszych jest właściwie tylko Space Channel 5, na Gamecubie bongosowy Donkey Kong, na Plejaku Gran Turismo 2. Gier jest oczywiście więcej, próżno szukać jednak perełek, z których zasłynęły konkretne sprzęty piątej i szóstej generacji, a nie ukrywam, że liczyłem na partyjkę w Panzer Dragoona . Konsole kartridżowe mają z kolei inny problem – na nie dostępna jest niemalże cala biblioteka gier, jednak są to wgrane na kartę SD romy. Nie ma więc uczucia magii i obcowania z czymś unikatowym dla pasjonata czy kolekcjonera retro i obdarci jesteśmy nawet z takich czynności, jak wymiana kartridży. Rozumiem argument dbania o sprzęt (nie każdy umie kartridż wymienić, a konsole też maja swoja wytrzymałość) i wygodę klientów (więcej gier, wystarczy zrestartować konsole, by zmienić tytuł), ale dla prawdziwych maniaków, którzy te sprzęty mają w domu i chcieliby zobaczyć growe perełki, będzie to cios nie do przetrwania. O tym, że wydajność niektórych gier rożni się przez nośnik od oryginalnego doświadczenia nawet nie wspomnę.

No dobra – PlayStation Mini jest technicznie najnowszym sprzętem do grania przy Kilińskiego.

Mimo tego uważam, że RetroGamingClub przyniesie radość zdecydowanej większości graczy, która nie kolekcjonuje retro sprzętu i ma bardzo ograniczoną dostępność do tego typu zabawek. Mimo posiadania całej historii grania na wyciągniecie ręki na Steam Decku bawiłem się na Kilińskiego 100a świetnie, już powoli umawiając się na kolejna sesję. Właściciele mają w planach sporą rozbudowę i dodatkowe atrakcje, ale o tym przeczytacie już w wywiadzie z Olkiem na drugiej stronie wpisu!


Polecamy!


Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. Hana pisze:

    Super! Dziękuję za tę recenzję. Chętnie tam wpadnę ze znajomymi. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *