NewQ Steam Deck Dock ze slotem na kartę MicroSD
Plastik z usprawnionym kabelkiem i z wejściem na kartę pamięci.
Usprawnienia
Drugi dock od NewQ, który otrzymaliśmy do testów, bardzo przypomina ten pierwszy, więc po szersze wrażenia wizualno-artystyczne zapraszam Was do poprzedniego tekstu. Z rzeczy widocznych gołym okiem możemy zauważyć, że plastik jest lekko lepszy, a całość lepiej zakłada się na konsolopeceta od Valve. Lepiej, bo nie drżę już za każdym razem o sprzęt. Wciąż jednak dock wykonany jest z plastiku, który przy użyciu niewielkiej siły dałoby się złamać. Nareszcie dostaliśmy kątowe złącze do podłączania Decka, przez co nie boję się już tak bardzo o żywotność kabelka. Pojawił się też upgrade do USB 3.0 (które działa wybiórczo – o tym w dalszej części tekstu) i slot na kartę pamięci, który z uwagi na ograniczenia SteamOS wymaga osobnego akapitu. Całość jest też lekko cięższa, przez co wystające kable nie przeważają już konstrukcji aż tak bardzo – nadal jednak uważam, że dock ten jest bardziej do grania mobilnego i podpięcia się pod monitor u kolegi, niż do zastosowania go w salonie pod telewizorem lub prywatnym monitorem.
Lepsze pomysły, problem z wykonaniem
Zacznę od portów USB, które przy użytkowaniu standardowym działały poprawnie – czy to klawiatura, myszka, odbiornik od 8BitDo czy słuchawki chodziły bez zarzutu. Problemem okazał się pendrive. W systemie był widoczny i w tej opcji nie sprawiał problemów. Gdy jednak chciałem za jego pomocą włączyć specjalny obraz SteamOS do odzyskiwania, to trochę mi nie wyszło. Wiedziałem, że pierwsze uruchomienie takiego obrazu potrafi trwać kilkadziesiąt minut, ale po odczekaniu 40-stu minut konsolę po prostu zrestartowałem. Po kolejnych 40-stu cały setup przepiąłem pod docka od JSAUX i… w dwie minuty wszystko zaskoczyło. Zrestartowałem, działało nadal. Przepiąłem ponownie na NewQ – bez sukcesu. Coś więc tutaj nie banglało tak jak powinno.
Nie banglało mi też z kartą pamięci w slocie docka, ale trochę z mojej winy, trochę przez Valve. Mojej, bo początkowo wpiąłem microSD, które używałem latami w Switchu i po prostu się zużyło – sypało błędami, prędkość pobierania gier była tragiczna, a taki Borderlands 3 pobierał się bite dwa dni i na końcu sypnął błędem. Kupiłem nowego Samsunga i wszystko już było w porządku – Borderlandsy (które ważą bagatela 130 gigagibonów) pobrały się w mniej niż dwie godziny i gra się odpalała. I to tyle, co pozytywnego mogę o niej powiedzieć. Po dotarciu do konkretnej lokacji gra zawieszała cały system, a potem już nie byłem w stanie wczytać zapisu. Pomogło przełączenie w opcjach renderowania z DX12 na DX11. Więcej szczęścia miałem ze Spider-manem – tutaj wszystko działało bez żadnego kombinowania. No, kombinowania w samej grze.
Karta zagłady
No bo widzicie, Valve bardzo się postarało, żeby obsługa kart pamięci w wewnętrznym czytniku była jak najlepsza dla użytkownika. Nie myślimy o tym, korzystając ze sprzętu, ale w tle dzieje się naprawdę wiele rzeczy. Karta pamięci musi być w systemie wykryta i obsłużona, musi ją wykryć sam Steam, wyłapać, jakie gry są na niej zainstalowane, w przypadku uśpienia konsoli w trakcie gry musimy do niej móc wrócić. I niestety nic z tych rzeczy nie działa przy zewnętrznych nośnikach, a żeby wprowadzić zewnętrzny nośnik w stan jakiejkolwiek używalności, trzeba się napocić. NewQ na swojej stronie ostrzega, że system nie łapie gier zainstalowanych za pomocą wbudowanego w konsolę czytnika i jest to prawda. Drugie ostrzeżenie, mówiące o konieczności wracania do trybu desktop przy każdym podłączeniu karty SD, jest do obejścia. Całość jest dość skomplikowana, bo najpierw należy sformatować kartę pamięci do obsługiwanego formatu (NewQ zaleca NTFS, ja nie ryzykowałem i skorzystałem z ext4 z uprawnieniami na zapis dla wszystkich, nie tylko dla roota), a potem puścić z uprawnieniami admina jedną komendę, by ostatecznie dodać ścieżkę karty pamięci do Steam. Jeśli nigdy nie robiliście takich rzeczy, polecam krótki video poradnik (najpierw formatowanie, potem sam skrypt i dodawanie ścieżki). Plusy? Karta pamięci działa i odpala gry, nie musimy przy każdym restarcie czy uśpieniu wchodzić w Desktop Mode i ręcznie ustawiać karty. Minusy? Tryb uśpienia sprawia, że każda gra sypie błędem i wywala do systemu. Bardzo musimy też uważać z podpinaniem czegokolwiek pod docka – możemy podpiąć zasilanie, ale odpięcie ładowarki wywala grę. Z HDMI jest lepiej – tutaj nie zauważyłem problemów.
Brzydkie kaczątko?
Mam ogromny problem z oceną docka od NewQ. Z jednej strony potrafi znacząco rozszerzyć pamięć Decka nawet w formie przenośnej (czego większość docków nie oferuje), z drugiej USB potrafi płatać figle, a i ograniczamy sobie funkcjonalność konsoli w zainstalowanych tytułach (o skomplikowanej instalacji nie wspominając). No i całość podpięta pod kabelki jest brzydka jak pochmurna, wietrzna noc. Jest jednak lepiej i sam czasem korzystam z tego docka przy przenośnych sesjach, trzymając na karcie gry które nadają się raczej na dłuższe sesje. Jeśli zaakceptujecie liczne wady w działaniu, z czasem przyzwyczaicie się do nich i powitacie chętnie rozszerzony magazyn pamięci.
Ale ten okropny wiszący kabel to mi się będzie śnił po nocach…
Serdecznie dziękujemy NewQ
za przesłanie egzemplarza recenzenckiego docka
Producent: NewQ
Wymiary: 80x120x12 mm
USB-C: 1 x port do ładowarki, 1 x wtyczka do połączenia z Deckiem
USB-A: 2 x 3.0
HDMI: 1 x 2.0 (4K 60 Hz, 2K 120Hz)
Ethernet: nie
Dodatkowo: slot na karty pamięci
Cena: 182 zł (niedostępny w momencie pisania tekstu)
Najnowsze komentarze