Teocida + Estigma

Gore, glitch i Jezus Chrystus, czyli starter pack psychodelicznych, niezależnych horrorów.

Na wstępie warto powiedzieć, że zarówno Teocida, jak i Estigma to niewielkie, ale bardzo intrygujące gry łączące motywy logiczne i platformowe z surrealistycznym, okultystycznym horrorem pełnym tajemniczej symboliki. Już pierwsze doświadczenia z dwupakiem gier od Vikintor wywołały we mnie jedną myśl: „O, jaki wzorcowy materiał na wideoesej”. Jeden na ich temat faktycznie istnieje (chociaż jeszcze go nie zgłębiałam), tak samo jak i niewielka społeczność fanów, która zajmuje się odszyfrowywaniem zawartych w grze sekretów. Wizja przedstawiona przez twórców broni się jednak sama dzięki nietypowej, niepokojącej estetyce oraz sprytnym pomysłom gameplayowym.

Najpierw omówię Estigmę, bo to zdecydowanie krótsza pozycja, którą można bez problemu przejść w godzinę. Składa się z kilku poziomów, w których celem gracza jest obejście wszystkich kafelków, aby je “zamalować”. Komplikacje polegają na tym, że po przejściu ponownie przez to samo pole kafelek się blokuje, poza tym na planszy nie brakuje przeszkód oraz przeciwników. W grze znajdują się też 2-3 „walki z bossami”, które polegają na rozwiązywaniu zagadki logicznej i jednoczesnym uciekaniu przed mrocznymi kreaturami. Gra jest dość nieskomplikowana, ale od samego początku rzuca się w oczy krwistoczerwona oprawa graficzna czerpiąca z body horroru. Poruszanie się czerwonym pasożytem wśród mięsistych, piekielnych ścian i unikanie ruszających się, gigantycznych gałek ocznych potrafi być przerażające, nawet w dwuwymiarowej grze logicznej z dość minimalistyczną, ale za to sugestywną grafiką. Polecam korzystać ze słuchawek podczas grania, bo niezostawiający choćby chwili wytchnienia strumień industriala i noise’u zdecydowanie podbija atmosferę. Sama logiczna zabawa, urozmaicona przez osobliwe opisy poziomów, jest całkiem przyjemna i angażująca, a na dodatek zapełnia odrobinę wyzwania – na planszach zawsze wiele się dzieje.

Teocida to z kolei rodzaj logicznej platformówki z dużym naciskiem na odkrywanie tajemnic… bardzo od zera i w sumie metodą błądzenia w ciemnościach. Fabuła jest prezentowana szczątkowo – jedyne, co wiemy na początku, to że sterujemy kimś potężnym, jasnowidzącą przywódczynią (być może kultu?) i trafiamy do podziemi pełnych udręczonych dusz (i ciał). Naszym zadaniem jest przejąć siedem domen wiedzy tajemnej poprzez rozwiązywanie ciągów zagadek kończonych konfrontacją z bossem. Jednak żeby zyskać dostęp do tej części rozgrywki, musimy najpierw zdobyć klucze, do czego trzeba rozwiązać inne łamigłówki. Przyznam, że zagadki są maksymalnie przegięte. Teocida daje graczowi całkowitą wolność w zakresie kolejności odwiedzania domen, ale samo znalezienie sposobu na otwarcie wrót potrafi wymagać długich kwadransów kluczenia, bo chociaż autor rozmieścił podpowiedzi do zagadek, to często są one nie do końca jasne albo nawet ciężkie do zauważenia.

Same sekwencje logiczno-platformowe to już z kolei świetna sprawa. Wykorzystują bardzo proste mechaniki – postać gracza może przywołać do trzech totemów, które mogą naciskać przyciski. Niektóre przesuwają rzeczy w prawo, niektóre odwracają grawitację, jeszcze inne tworzą klona postaci poruszającego się razem z nią. Żadna z tych mechanik nie jest specjalnie rewolucyjna, ale plansze są pomyślane tak, by wymusiły trochę zdrowego kombinowania. Z kolei potyczki z bossami potrafią naprawdę zaskoczyć.

Sama fabuła jest, jak już wspominałam, bardzo tajemnicza . Nie mówię nawet o samych sekretach, których jest sporo (dowiedziałam się na przykład, że można odkryć sekretną przestrzeń, wklepując odpowiednią kombinację w menu, a tajemnicze symbole rozmieszczone w całej grze nie służą do wyglądania tajemniczo, ale są faktycznym kodem). Już sama „bazowa” narracja przekazywana przestrzenią oraz sporadycznymi dialogami jest dziwna i ciężko zrozumieć, o co chodzi, ale jest mrocznie i ezoterycznie, co w zupełności wystarcza (bo jak Estigma, tak i Teocida nadrabia glitchową estetyką w tym razem gotycko-ezoterycznym klimacie). Przemierzanie podziemi wiąże się z natykaniem się na przedziwne stworzenia niczym z koszmarów, które jednocześnie intrygują i odrzucają. Przeciwnicy mówią dziwne rzeczy, klimat jest gęsty, ale o co chodzi? Ciężko powiedzieć. Pod niektórymi względami  sposób budowania narracji przypomina mi takie kultowe klasyki, jak gra Yume Nikki: fascynująca do analizy, ale ciężka do przetrawienia, jeśli nie poświęci się jej wiele godzin rozkminiania.

Pomimo tego nadal ciężko mi wybić z głowy, jak klimatyczne i unikatowe (a przy tym solidne gameplayowo) są Teocida + Estigma. Pomimo pewnej nieczytelności narracyjnej, ciężko się nie zatopić w gęstym, dusznym klimacie przerażenia i fascynacji. Jest to rzecz skierowana wyłącznie do fanów dziwnych, niezależnych i eksperymentalnych horrorów, ale w swojej niszy to obowiązkowa pozycja do sprawdzenia.


Polecamy!


Serdecznie dziękujemy QUByte Interactive
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Vikintor
Wydawca: QUByte Interactive
Data wydania: 14. września 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 808 MB
Cena: 40 PL

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *