World of Horror

Symulacja grania sesji w Zew Cthulu prowadzonej przez Junjiego Ito.

World of Horror to nie tylko hołd złożony Przedwiecznemu, ale też jedna z ciekawszych gameplayowo pozycji. Ma w sobie coś ze staroszkolnych RPGów dokładnie oddających mechanikę swoich papierowych pierwowzorów. Wykorzystuje formułę rougelike’a, a jednocześnie gatunkowo jest odległe od gier typowo kojarzonych z tym rozwiązaniem – to raczej VNka z elementami zarządzania zasobami. Rozgrywka zaczyna się od wylosowania postaci, jej backstory oraz pięciu tajemnic, z którymi przyjdzie jej się zmierzyć, a potem niech się dzieje wola Starych Bogów.

Mechanicznie gra jest prosta, chociaż ilość ikonek na interfejsie z początku potrafi przerazić (to jednak kwestia braku ergonomii, a nie nadmiernego skomplikowania). Grę rozpoczynamy w domu losowo wybranego bohatera i po krótkim przygotowaniu możemy zdecydować się, którą z mrocznych tajemnic zgłębić jako pierwszą. Później przechodzimy do ekranu miasta, gdzie zaznaczone mamy lokacje, które należy eksplorować, ew. czasami jeszcze dochodzi do tego jakiś poboczny quest, który pozwala odkryć dodatkowe wskazówki. Kliknięcie „eksploruj” losuje zdarzenie (czasem jest to walka, czasami nie), które w jakiś sposób – na ogół negatywny  wpłynie na bohatera, ale jednocześnie popchnie fabułę do przodu poprzez tekst. W miarę zbliżenia się do rozwiązania zagadki zbliżamy się też do nieuniknionej potyczki z bossem, po której osiągniemy jedno z paru zakończeń. Dzięki rozwiązaniu zagadki zyskujemy mały kluczyk, który później przysłuży się do otwarcia drzwi latarni morskiej i stoczenia tam ostatnich walk.

O ile więc World of Horror nie zostawia wiele miejsca na własną inicjatywę gracza w zakresie rozwiązywania zagadek, tak zarządzanie ryzykiem leży już całkowicie w jego gestii. To gra na wyczerpanie: podejmujemy decyzje w ten sposób, by zyskać jak najwięcej, a stracić jak najmniej. A traci się dużo. Całkiem spora (początkowo) liczba punktów zdrowia oraz rozumu topnieje wraz z każdym kolejnym dziwnym spotkaniem, wszystkie dodatkowe kroki podjęte na drodze do rozwikłania tajemnicy przybliżają nadchodzącą zagładę, dodatkowo padnięcie ofiarą klątwy czy poważnego zranienia wcale nie jest takie trudne. Dużo z tego, co World of Horror oferuje, opiera się na losowości. Dla przykładu: można wybrać pozornie rozsądną ścieżkę działania, ale jeśli nie wyjdzie test umiejętności, to i tak nic z tego. Potrafi to czasem całkowicie pozbawić gracza szansy przeżycia (np. straszne jest wylosować na początku cechę „medical history”, która daje dodatkowe punkty doświadczenia, ale jednocześnie sprawia, że każde oberwanie w walce to szansa na poważne uszkodzenie). Gracz może próbować przeciwstawiać się losowi poprzez wybieranie mądrych dopałek podczas levelowania, zdobywanie sojuszników czy kupowanie przydatnych przedmiotów, ale i tak każda akcja sprawia, że zagłada jest coraz bliżej…

O ile symulujący papierowego RPGa system eksploracji jest dość ciekawy, pomimo sporej losowości, ciężko zrozumieć mi logikę stojącą za systemem „walki”. Każda czynność zajmuje określoną ilość czasu, tura liczy sobie bodajże 200 sekund, trzeba „zapełnić” pasek i odpalić sekwencję ruchów, po czym następuje ruch przeciwnika. Można walczyć bronią, można odprawiać rytuały, można (a nawet trzeba) się bronić, niektóre potyczki z bossami pozwalają też na zastosowanie specjalnych akcji. Na ogół jednak kończy się na powtarzaniu ciągu przygotowanie-atak-unik (bo wszystkie inne opcje niosą ze sobą za dużo ryzyka, a za małą pewność wynagrodzenia). Mało to emocjonujące.

W grze zawarto 12 zagadek, które będziemy mogli rozwiązać. Groza w nich zawarta jest raczej symboliczna, a właściwie stanowi pastisz tropów i estetyk znanych z gatunku. Dobrze ilustrują to tytuły historii, które brzmią dość zabawnie, np. Rotten Report of Rancid Ramen czy Eerie Episode of Evolving Eels. Historie rodem z creepypast czy horrorów klasy B potrafią zaangażować, ale raczej w niewielkim stopniu. Cały kosmiczny horror był dla mnie tylko klimatyczną konwencją, ale też wcale nie czułam, żeby była tu potrzebna jakaś szerzej zakrojona opowieść. Dziwnie wypada jednak końcowa sekcja gry dziejąca się w latarni morskiej. Zapowiada się na jakiś większy finał, może nawet zależny od tego, jak szła nam cała rozgrywka, ale ostatecznie okazuje się… bardzo nijaki i rozczarowujący – parę losowych wydarzeń i po sprawie.

Jak World of Horror wygląda, każdy widzi: jest klimatycznie, estetycznie i zgodnie z konwencją ciekawie łączy tropy lovecraftowe z bliższymi body horroru inspiracjami Junjim Ito. Miłym gestem jest możliwość dostosowania palety kolorów. Ścieżka dźwiękowa również jest nienajgorsza, a główna muzyczka ciągle chodzi mi po głowie w trakcie pisania tej recenzji. Brakuje jednak trochę w zakresie przejrzystości i wygody użytkowania. Zapchany interfejs byłby jeszcze do przeżycia w wydaniu PC-towym, gdzie można łatwo nawigować myszką, ale na Switchu, gdzie mamy do wyboru albo używać gałki jako kursora, albo przeklikiwać się (niezbyt dynamicznie) przez masę ikonek. Do tego dochodzą pewne niedokończone aspekty gry – np. można kliknąć w „custom mysteries”, tylko że żadnych „custom mysteries” ani widu, ani słychu.

Jedna runda w World of Horror to około godzinka, można więc sobie z 4-5 razy przejść bez znudzenia się, ale mam pewne wątpliwości co do replayability na dłuższy okres. Zatrzymam sobie jednak tę gierkę na karcie, ponieważ myślę, że z chęcią za jakiś czas wrócę do świata kosmicznej grozy. Ze względu na liczne niedoróbki i brak „tego czegoś”, co utrzymywałoby moje zaangażowanie, nie mogę tej gry stuprocentowo polecić, ale czuć, że to projekt zrodzony z pasji, nietypowy i bardzo stylowy – zarówno wizualnie, jak i konceptualnie.


Trudno powiedzieć…


Serdecznie dziękujemy Ysbryd Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: panstasz
Wydawca: Ysbrd Games
Data wydania: 26. października 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 429 MB
Cena: 80 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *