Ritual of Raven

Nic tak nie relaksuje, jak bieganie w kółko, załatwiając interpersonalne problemy CAŁEJ WIOSKI, w której jesteśmy jedynymi rolnikami.

Ritual of Raven to jedna z tzw. cosy gierek, które zawsze mamią mnie wizją relaksu i odpoczynku, a kończą, wpieniając mnie na pełnej. Bo jak się okazuje, pomaganie ludziom bawi przez pierwsze 5 godzin, ale kolejne 15 to tylko trud, znój i rolnictwo. Nie inaczej jest tym razem, chociaż Ritual of Raven oferuje kilka interesujących zmian w formule farming sima. Przede wszystkim dodaje do niego odrobinę magii i isekaiowe zawiązanie akcji: postać, którą sterujemy znalazła się w innym świecie przez pewien niefortunny incydent związany z portalami między światami. Wszystko prze to, że pewnego dnia wita nas wiedźma i składa propozycję: nauczy nas magii, ale musimy pomóc jej ustabilizować portale, by mogła odnaleźć swojego chowańca. Układ kończy się dość szybko, bo wspomniana czarownica wskakuje w jeden z nich, uciekając od odpowiedzialności. Tym samym zostajemy sami, w obcym świecie, z podstawami magii oraz misją rozwiązania problemu portali, odnajdując i przekonując do pomocy każdego, kto doprowadził do katastrofy. Po drodze oczywiście zaznajamiamy się z całą lokalną społecznością, zdobywając sobie jej sympatię przysługami.

Magiczne zdolności przydadzą się do oddelegowywania rolniczych zadań na magiczne konstrukty, które swoje imiona wzięły od poszczególnych arkan tarota. Zarządzamy nimi za pomocą kart poleceń, które na początku odpowiadają tylko za bardzo proste akcje, takie jak ruch, zasianie, podlanie czy przyspieszenie wzrostu, a później pozwalają na bardziej precyzyjne manewry: zbiory tylko podczas określonej fazy księżyca czy na określonym etapie wzrostu rośliny, tworzenie krzyżówek genetycznych, zapętlanie akcji, etc. Pod wieloma względami przypomina to uproszczone programowanie i zwłaszcza na początku sprawia bardzo dużo radości.  Stworzone przez siebie „kody” można zapisywać, dzięki czemu przy programowaniu nowego konstruktu nie musimy wszystkiego wklikiwać od zera. Żeby odblokowywać nowe konstrukty do zaczarowania, należy rozwiązać krótkie programistyczne „zagadki”, co stanowi urozmaicenie gameplayu. W dalszej części rozgrywki odblokujemy też pieczęcie pozwalające na powtarzanie kodu w określonych odstępach czasowych lub wykupimy karty pozwalające „odłożyć” plony z ekwipunku konstruktu do określonej skrzynki czy „odzyskać” nasionka z wyrośniętych roślin, co pozwala bardziej zautomatyzować swoją farmę.

To wszystko brzmi bardzo ciekawie, ale niestety w pewnym momencie zabawę zabija nuda i grind. W grze występują cztery duże lokacje, lecz nowe mechaniki poznajemy tylko w dwóch z nich: pierwsza ogólnie zaznajamia nas z całym farmerskim programowaniem, druga dodaje kopalnię kryształów oraz możliwość czasowego powtarzania czarów. Co z kolejnymi? Dodają tylko nowe nasionka, które należy hodować do praktycznie wszystkiego: głównych questów fabularnych, pobocznych questów towarzyskich (żeby je odblokować, należy najpierw znaleźć jakiś konkretny przedmiot i dać go postaci, która potem na ogół i tak chce, żebyśmy uprawiali dla nich rolę…), odblokowywania konkretnych partii mapy. W pewnym momencie sprowadza się to tylko do podmieniania nasion w już posiadanych kodach i czekania, co jest monotonne, chyba że ktoś miałby ambicję zmaksymalizować efektywność i zbudować Wielką Plantację Wszystkiego, która tylko czeka na odebranie z niej roślinek. To jest w porządku, dopóki questy poboczne idą w dobrym tempie wzdłuż linii fabularnej i można wszystko sobie po kolei załatwiać, ale gdy tymczasowo nie mamy jak ich popchnąć do przodu, same questy z fabuły dłużą się niemiłosiernie. Dla mnie gwoździem do trumny były krzyżówki roślin: bo o ile ciekawe jest odkrywanie ich innych właściwości w zależności od fazy księżyca, tak ich mieszanie to konieczność wyhodowania dwóch roślinek, zrobienia z nich nasion nowej, i hodowania tej nowej od zera. A są takie mieszanki, które powstają z dwóch roślin już będących mieszankami… Co więcej, nie można z nich odzyskać nasionek „gotowej” rośliny: odzyskuje się wszystkie nasionka składowe. Wolałabym, żeby gra skupiła się na mnożeniu warunków, w których rośliny mają specjalne właściwości: może nie tylko faza księżyca, ale też miejsce, pora dnia?

Nuda jest tym gorsza, że nie ma dodatkowych aktywności, które pozwoliłyby ją zapełnić. Można wędkować w portalach międzywymiarowych (ale jest to najbardziej banalna minigierka „wędkowania”, jaką znam), a potem eksponować kosmiczny szajs na wystawie, zbierać wszystkie formy kryształów i je również oddawać do muzeum w zamian za mebelki, ale to tylko zbieractwo. Questy związane z relacjami, poza tym, że też opierają się na grindzie, nie satysfakcjonują: feelgood historyjki oraz szybkie i powierzchowne rozwiązania konfliktów sprawiają wrażenie wyjętych z książek dla dzieci (takich raczej  płytszych). Zarabiamy bardzo dużo waluty za roślinki, ale w sumie nie ma co z nią zrobić: nie potrzeba kupować aż tak dużo nasion, a za całą resztę możemy kupować jedynie elementy wystroju domu i otoczenia. Mnie konkretnie to nie wciągnęło (wolałabym odblokowywać np. nowe ubrania albo mieć możliwość interakcji z kupowanymi meblami). Sam główny wątek fabularny całkiem mi się podobał, ale im dalej w las, tym gorsze ma tempo przez coraz bardziej rozbudowane zlecenia farmerskie. Chciałoby się już dowiedzieć, co dalej, bo wszystko zbliża się do punktu kulminacyjnego, ale niestety trzeba poświęcić z pięć growych dni i trzy razy zmienić fazy księżyca, by móc przez 5 minut poczytać sobie dialogi.

Ritual of Raven tworzy bardzo uroczy audiowizualnie świat, ale nie jest w stanie rozgrywką, drobiazgami czy dialogami wiarygodnie powołać go do życia, a pustawe lokacje sprawiają wrażenie, jakby twórcom skończyły się pomysły w połowie gry. Trochę szkoda, bo koncepcja była naprawdę dobra, ale zabrakło jej rozbudowania.


Trudno powiedzieć


Serdecznie dziękujemy Team17
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry.


Producent: Spellgarden Games
Wydawca: Team17
Data wydania: 7. sierpnia 2025
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 501  MB
Cena: 75 PLN
Platformy: Nintendo Switch, PC

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *