Gal*Gun 2

W Gal*Gun na PSV nie dane było mi zagrać, ale za to przypadł mi sequel na Switchu. Trochę się z grą pobawiłem i mam mieszane uczucia.

Niedawno napisałem, jaki to fascynujący pomysł na fabułę mieli twórcy Senran Kagura: Peach Ball. Wspominam o tym, bo pomysł w Gal*Gun 2 wcale nie jest lepszy. W tym przypadku, aby mieć pretekst to oglądania, rozbierania i, powiedzmy, trykania dziewczyn, wsadzamy na głowę gogle VR, a do ręki bierzemy pistolet feromonowy. Sprzęt dodaliśmy od anielicy Risu, która przybyła z nieba, aby zachęcić nas do pomocy w oczyszczeniu liceum z panoszących się w nim demonów. W przeciągu 20 dni musimy zebrać dość punktów, aby nasza misja została uznana za wykonaną. W międzyczasie przyjdzie nam obejrzeć wiele przegłupich scenek, w których pokazano, jak rozwija się potyczka dobra ze złem. Jednym z przykładów niech będzie to: demonica ukradła kartę wstępu do nieba anielicy, a potem ją zgubiła i wszyscy pomagają sobie jej szukać… Zostało to podane w tak mocnym moe stylu, że aż ciężko to znieść, szczególnie gdy któraś z bohaterek mówi w przestylizowany sposób, jak na przykład diablica ze swoim „desu”. Można by na to przymknąć oko, lub zwyczajnie omijać co gorsze wtręty, gdyby tylko twórcy dali na to szansę. Ale że nie dali, to każdy dialog czy przypadkowo odpaloną rozmowę musimy obejrzeć/wysłuchać w całości. O ile na początku jeszcze dawałem radę, tak im dalej, tym większą stawało się to katorgą. A, żeby było ciekawej, to dodatkowe interakcje i rozmowy możemy jeszcze odpalać z dwiema przyjaciółkami bohatera, ale te na szczęście są trochę normalniejsze, pewnie dlatego, że dziewczyny nie mają irytującego sposobu bycia.

Śledzenie fabuły, tudzież po prostu czytanie dialogów, nie dla każdego będzie katorgą, w końcu fanów moe nie brakuje (dlaczego, nie wiem, to jest poza mną). Moe to jednak nie tylko sposób zachowania, ale też wizerunek. Tu na szczęście jest trochę lepiej niż to nieraz bywa w takich przypadkach – dziewczyny nie wyglądają na przesadnie młode. Akcja dzieje się w liceum i większość celów to uczennice klas 1-3, pozostałe są nauczycielkami. Motyw jest taki, że rzucają się na nas z powodu szaleństwa, jakie roztaczają pałętające się po szkole demony. W trakcie wykonywania misji musimy zneutralizować wszystkie zabujane w nas pannice, inaczej ich uczucie nas… powiedzmy, uduszą. Do obrony wykorzystamy pistolet feromonowy, którym uspokoimy  dziewczyny – wystarczy trafić je kilka razy i już jest spokój. Czasem na uczennicach i nauczycielkach będą przesiadywać minidemony, które trzeba albo zestrzelić, albo wessać do broni (przy odrobinie szczęścia wraz z ciuchami opętanej). Walki zawsze toczymy, stojąc w jednym miejscu. Dopiero po zaliczeniu danej fali możemy przenieść się do kolejnego punktu na mapie. Możemy jednak kucać, ustawić się trochę wyżej i wychylać. Jest też zoom – przydatna rzecz.

Opisana powyżej rozgrywka pokazuje, jak wygląda zabawa w misjach z polowaniem na sługusów zła. Żeby jednak nie było za nudno, są też inne formy misji. Jedną z nich jest obrona, w której musimy zestrzelić wszystkie napadające na dziewczynę lub dziewczyny chibi demony. Są też zadania oczyszczające, w których wystrzeliwujemy ukrywające się w częściach ciała demony (egzorcyzmowana oczywiście jest w odpowiedniej pozycji). Przyjdzie nam też szukać rzeczy, na przykład zaginionych handheldów. Te misje są szczególnie wredne, bo nie dość, że trzeba się bronić, to jeszcze szukać upierdliwie pochowanych rzeczy (zmiana pozycji jest tu ważna). Pojawiają się również misje z bossami, w których walczymy jeden na jeden. I tu muszę przyznać, że sam gameplay jest całkiem spoko, bo misje potrafią być trochę wymagające, ciągle coś się dzieje i, cóż, ogląda się te własne zmagania z zakłopotaną, szczególnie z powodu sugestywnych jęków przyjemnością.

Nie przepadam za FPS-ami na analogach, ale może dlatego, że tu właściwie trzeba tylko celować, to zabawa szła całkiem sprawnie. Na początku grałem w doku z pro conem i było bardzo wygodnie. Większy ekran dawał czytelny obraz, a celowanie dużą gałką z włączonym wspomaganiem przez żyroskop w padzie pozwalało dość precyzyjnie celować. Gdyby ktoś jednak chciał celować żyroskopem cały czas, nie tylko na zoomie jak ja, to jest też taka opcja. Problemy techniczne zaczęły się po przejściu na tryb handheldowy. W przypadku wpiętych joy-conów raz wyglądało to tak, jakby straciły połączenie. W innym przypadku kamera świrowała. Co prawda zacząłem zauważać różne problemy ze swoją konsolą, np. analog lewego joya łapie drift (choć jeszcze nic mi nie uciekało w górę zaraz po kierowaniu gałki w dół…), a w SK: Peach Ball prawy joy tracił połączenie z konsolą. Tu jednak nagle zrobiło się nagromadzenie wszystkiego i mam wrażenie, że to jednak wina softu gry. A, byłbym zapomniał, gra raz zawiesiła zanim jeszcze zaczęła się misja, a było to w opcji zadokowanej, tak więc generalnie zdarzają się problemy techniczne.

Polecić Wam Gal*Gun 2 czy nie… Z jednej strony mogę, jeśli szukacie czegoś niepoważnego do zabawy, a ero motywy na pierwszym planie w niczym Wam nie przeszkadzają (ci, dla których to główna zaleta, produkcję tę i tak już mają). Trochę gorzej wygląda to, gdy macie niską tolerancję na scenki, od których bije głupotą i nie można tego przewinąć… Wtedy, nawet jeśli gameplay Wam przypasuje, to będziecie musieli wykazać się cierpliwością, bo czego, jak czego, ale dialogów tu nie brakuje. Na szczęście zwykle zamykają się w kilku minutach, co trochę ułatwia sprawę, ale wciąż… Jedno jest pewne, 160 PLN, czyli pełna cena, to za dużo. Ale jeżeli gra w jakikolwiek sposób Was zainteresowała i traficie ją w porządnym promo, to dajcie jej szansę, bo gameplay bawi, szczególnie z audio puszczonym przez słuchawki.


Ocena: 6/10


Producent: INTI Creates
Wydawca: PQube
Data wydania: 13 kwietnia 2018 r.
Dystrybucja:
cyfrowa i fizyczna
Waga: 3,8 GB
Cena: 160 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier.

play-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *