Vesta

Studio Finalboss Games ma dopiero jedną produkcję w swoim portfolio, lecz pracowały nad nią osoby już doświadczone w tworzeniu gier. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wyszedł im ich debiut stworzony pod własnym szyldem.

Zazwyczaj w produkcjach tego typu fabuła to jakaś tam historia, której równie dobrze mogłoby nie być, bo cały wysiłek twórców został przekierowany na szlifowanie gameplayu. Ta pozycja jednak nie pasuje do tego schematu i zaskakuje pomysłem. Wcielamy się w tytułową Vestę, sześcioletnią dziewczynkę żyjącą w ruinach zaawansowanego technologicznie miasta. Jej jedynym towarzyszem jest robot przypominający z wyglądu telewizor, który stara się zachęcić nas do wykonania niesprecyzowanej misji. Aby dowiedzieć się, na czym ona polega, wyruszają na wyprawę po zdemolowanym mieście. Przez całą rozgrywkę otrzymywać będziemy szczątkowe informacje, które zebrane razem niczym obrazek z puzzli, ukażą nam całą prawdę o zwiedzanym miejscu i misji. Niestety nie do końca podeszła mi ta forma przekazu, bo choć na początku wzbudziła moje zainteresowanie, tak w pewnym momencie przestała mnie trzymać w napięciu.

Vesta to połączenie gry logicznej ze zręcznościową. Naszym zadaniem w niej jest dotrzeć do końca planszy zarówno naszą bohaterką, jak i robotem bojowym, który przyłącza się do naszej wyprawy. Protagonistka dzięki swoim zdolnościom technicznym zdobyła umiejętność władania energią elektryczną. Może ją wysysać z różnych urządzeń, w tym wrogo nastawionych robotów. Z kolei towarzyszący nam mech może przenosić ciężkie obiekty, a dzięki posiadanym laserom także ogłuszać przeciwników. I tu wchodzi opcja kooperacji obu postaci wielokrotnie będziemy przełączać się pomiędzy nimi, aby, np. robotem obezwładnić wrogów, a potem dziewczynką ich dezaktywować, pozbawiając ich energii.

Łamigłówki są dobre, a ich poziom trudności nie powinien stanowić większego problemu. Często jednak trzeba będzie je kilkukrotnie powtórzyć, np. gdy zginiemy przed save’em bądź pójdziemy gdzieś niezgodnie ze schematem i powrót będzie niemożliwy, gdyż, przykładowo, zapadnie się nam podłoga. I tu pojawia się problem z rozgrywką, który może odrzucać. Nie mamy gotowej mapy do podejrzenia mapy, musimy ją odkryć metodą prób i błędów. Rozwiązanie samo w sobie nie jest złe, już nie raz cieszyło w grach, ale tu łatwo o powtarzanie większych partii planszy, szczególnie gdy zrobi się głupi ruch pod koniec etapu. Takich sytuacji, zwłaszcza w dalszych planszach, będą dość dużo i brak lepszej mapy czy quicksave’a to straszna bolączka.

W recenzji Max: The Curse of Brotherhood wspomniałem o znajdźkach, które się zbierało bez żadnego powodu. W Vescie występuje podobny problem. Na prawie każdej planszy mamy pięć ukrytych urządzeń. Uzbieranie kompletu udało mi się dopiero na którejś z kolei mapie i w nagrodę za to dostałem… nic. Kurczę, człowiek się namęczy, często zaryzykuje życie, a więc i ponowne podchodzenie etapu, i nie dostaje za do żadnej nagrody. Chamstwo…

Oprawa graficzna Vesty jest w porządku futurystyczne miasto porośnięte mchem i poprzeplatane różnymi pnączami pasuje do opowiadanej historii. Aby jednak nie było za różowo, to wypomnieć trzeba dość ubogą gamę modeli elementów otoczenia. Niestety często irytuje kamera, której sami nie możemy obracać, co kilkukrotnie utrudnia sztucznie rozgrywkę. Bardzo pozytywnie wypada audio. Spokojne nuty idealnie komponują się z surowymi dźwiękami wydawanymi przez naszą bohaterkę, jak i działające wszędzie maszyny.

Vesta to przyjemna gra logiczna, która trzydziestoma sześcioma poziomami potrafi zająć nas na parę godzin. Tym bardziej szkoda, że brak możliwości zaplanowania działania poprzez podejrzenie mapy przyprawia nas o irytację, gdy zepsujemy coś pod sam koniec etapu i jesteśmy zmuszeni do ponownego przechodzenia- jaśniej, prościej. Kolejną kwestią są te nieszczęśliwe znajdźki. Mam nadzieje, że producenci na Słiczu w końcu ogarną, że na tej konsoli nie ma trofeów…


Ocena: 6/10


Serdecznie dziękujemy FinalBoss Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: FinalBoss Games
Wydawca: FinalBoss Games
Data wydania: 19 stycznia 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 923 MB
Cena dla Switcha: 60 PLN

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. bagienny pisze:

    Dzięki ;] Zastanawiałem się nad tym czy sobie w to pograć ;]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *