Bayonetta 2

Bayonetta, zapewne przez swoją specyfikę, nie odniosła wystarczającego sukcesu, aby SEGA była skłonna wyłożyć kasę na produkcję drugiej części. Na szczęście Nintendo zauważyło potencjał w tym IP i zapewniło wydanie gry na WiiU. I dobrze! A teraz mamy okazję wcielić się w tytułową wiedźmę także na Switchu.

W recenzji poprzedniej odsłony w części fabularnej skupiłem się bardziej na samej bohaterce, jej osobowości, podejściu do akcji i w ogóle na tym, jak bardzo porąbane to wszystko było. W drugiej części ogólny klimat ustawiony przez poprzedniczkę został w znacznej mierze utrzymany, choć nie obyło się bez zmian, a te poszły, mimo wszystko, w bardziej dojrzałym kierunku. Przede wszystkim Bayonetta jest trochę bardziej stonowana, już nie epatuje aż tak swoją seksualnością, bardziej dba o innych, a nie tylko o siebie, ale wcale nie jest to zła opcja. Miło widzieć, że taka postać nie jest skrojona raz i taka już pozostaje. Na szczęście jednak nie straciła ciętego języka, dzięki czemu dialogi wciąż czyta się bardzo dobrze i tak samo bawią. Oczywiście nie można by tego otrzymać bez pozostałych postaci przewijających się przez fabułę. W większości są to osoby już znane z jedynki, choć większości zmieniła się rola, co jest efektem widzianych uprzednio wydarzeń. Za to jedna z dwóch nowych postaci – dzieciak – jest strasznie irytujący przez swój zadziorny charakter, za to bardzo dobrze gra z Bayo, więc staje się dzięki temu bardziej znośny. Podobne jak wcześniej sama historia nie jest jakimś fabularnym szaleństwem, ale znów dobrze wpasowuje się w klimat produkcji akcji, która toczy się wokół wątków nadprzyrodzonych. Tym razem jednak nie staniemy przeciw „niebu”, które pragnie przebudzić stwórcę życia. Naturalnie wciąż jest wciągnięte w grę i stanowi gro dostawcy przeciwników, ale pojawią się też stwory z „piekła”, natomiast główny antagonista pochodzi jeszcze z innej strony. Tak samo i przy tej części gry nie mam ochoty zdradzać za wiele, bo gdybym wciągnął się w tłumaczenie, to rozpisałbym za wiele, poza tym sam świat wymaga szerszego opisu. Zostawiam Was więc z informacją, że fabularnie wciąż jest dobrze, choć trochę inaczej.

Rdzeń rozgrywki pozostał ten sam, czyli wciąż mamy do czynienia ze slasherem z okazjonalnymi odskoczniami. Sama sieczka jest wciąż tak samo zabawna, a może nawet i bardziej, bo tym razem dostajemy nowe, ciekawsze bronie, jak dwa miecze arabskie, które można też nałożyć na obcasy, jest też kosa. W związku z tym pojawiają się też nowe opcje kombosów, a co za tym idzie efektywność i efekciarskość. W tym miejscu warto przypomnieć, że jedynka była grą trudną już na normalu. W tej części twórcy postanowili stonować odporność przeciwników oraz dać Bayo lepsze staty obrony i w rezultacie dostajemy lepiej zbalansowaną rozgrywkę. Oczywiście jest też niższe i wyższe ustawienie trudności, gdyby ktoś potrzebował dodatkowej modyfikacji. Mnie jednak normal w pełni wystarczał i bardziej odzwierciedlał moje zdolności, bo jak wcześniej na koniec rozdziału dostawałem właściwie same kamiennie posążki, tak teraz były głównie srebrne. Miło też było mieć w końcu troszkę więcej czasu na klepanie megaton czy znacznie rzadziej ginąć z powodu jakiegoś od czapy wsadzonego QTE. Na plus wypada też ograniczenie średnio, a czasem nawet i kiepsko przygotowanych alternatyw slashera. Wciąż występuje jazda czy arkadowa strzelanka, ale są bardziej dopracowane i rzadsze. Za to występuje więcej portali do wyzwań, czyli np. pokonaj iluś przeciwników bez otrzymania obrażeń czy rozwal ich w danym czasie. Poza tym są łatwiejsze do znalezienia, a więc mamy większą szansę do nich podejść oraz odnieść sukces (tylko dwóch nie zaliczyłem spośród znalezionych). Powtórką w rozgrywce dla jednego gracza jest też to, że właściwie przechodzimy fabułę i tylko jeśli mamy dryg do powtarzania gry na wyższym poziomie trudności, wtedy mamy jeszcze co robić. Bardziej rozwinięty za to wydaje się tryb dla dwóch graczy z racji zdobywanych w fabule kart, ale ponieważ nie miałem z kim grać, nie zagłębiałem się w to.

O jakości portu właściwie nie mam się co rozpisywać, bo jest ta sama, co poprzednio, czyli bardzo dobra. Jeśli chodzi o samą grafikę, widać pewien postęp, czyli jest trochę ładniej i detaliczniej. Projekty przeciwników wciąż robią niemałe wrażenie, a bitwy z bossami są epickie. W dwójce pojawiło się jednak cięcie względem jedynki, a objawia się w cutscenkach. Mam wrażenie, że w pełni animowanych jest troszkę mniej, a już na pewno na bardzo niefajne skróty twórcy poszli przy wstawkach bardziej dialogowych, które były zrobione w sepii i z przecięciami taśmą filmową. Obstawiam, że to kwestia finansowa, ale pozbawienie postaci ruchu ust przy mowie jest zauważalne i po prostu czuć, że to już nie działa tak, jak działało wcześniej. Zaraz ktoś powie, że to detal, i nie jest to nieprawdą, ale zabieg ten jest minusem pośród różnych usprawnień wprowadzonych do gry. A skoro mowa o usprawnieniach, to do takich zaliczę wywalenie z OST-a niemal całkowicie tych słabszych, popowatych utworów, o których wspomniałem w poprzedniej recce, dzięki czemu ścieżka dźwiękowa jest po prostu lepsza. Poza tym, jeśli chodzi o dźwięk jako taki, zastrzeżenia mam tylko do angielskiego głosu dzieciaka – niby pasuje, ale, nie wiem, wydaje się trochę za stary, a może to ten akcent?

Jak zauważyliście, w recenzji drugiej części Bayonetty skupiłem się bardziej na zmianach, a te okazuję się nie takie duże. W przypadku fabuły są odczuwalne głównie pod względem zmiany tonu, który właściwie wychodzi z dojrzenia bohaterki. W rozgrywce natomiast wynikają z naprawy tego, co w jedynce mogło frustrować najbardziej oraz z rozwinięcia pewnych aspektów, jak dodatkowe bronie. Tak właściwie jedyna negatywna zmiana, jaką zauważyłem, to ten brak ruchu ust w jednym typie wstawek, reszta jest jak najbardziej na plus. Ciekawostką jest natomiast to, że fabuła, choć wydłużona o jakoś cztery rozdziały, zajmuje mniej czasu niż zasadniczo krótsza w jedynce. Poprzednio około 14 godzin zeszło mi na przejście, teraz 8,5. Oczywiście wynika to nadmienionego już zbicia poziomu trudności do bardziej racjonalnych wymiarów. Krótszy czas podstawowego przejścia nie jest jednak wadą, nawet jeżeli zrobi się to tylko raz, więc daję drugiej części oczko więcej niż jedynce oraz z niecierpliwością czekam na trójką, która ponoć ma wynieść serię na zupełnie nowy poziom.


Ocena: 8,5/10


Producent: PlatinumGames
Wydawca: Nintendo
Data wydania: 16 lutego 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna (kod na jedynkę, dwójka na karcie)
Waga: 12,4 GB
Cena: 209,80 PLN w e-shopie / jeśli masz już Bayo 1 z e-shopu, wtedy 119,80 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink (w banerze poniżej) oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier na Switcha 🙂

play-asia-bannerplay-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *