Katana ZERO

Zauważyliście, jak we większości filmów akcji główni bohaterowie wydają się być jasnowidzami? Zawsze wiedzą, z której strony zaatakuje ich kolejny bandyta, które drzwi za moment się otworzą i nie przejmują się gradem pocisków, które w magiczny sposób ich omijają. Potyczki w Katana ZERO działają w podobny sposób i to z bardzo prostego powodu – główny bohater faktycznie jest jasnowidzem.

Chociaż po chwili zastanowienie, może jasnowidz to nienajlepsze określenie na odzianego w szlafrok głównego bohatera. Bardziej odpowiednie wydaje się tutaj porównanie do marvelowskiego Doktora Strange’a i jego zdolności do przeszukania kilku milionów możliwych rozwiązań sytuacji w celu odnalezienia jednego zakończonego pomyślnie. Proces szukania tego jednego rozwiązania jest tutaj wyjątkowo krwawy.

Kiedy sterujemy antybohaterem gry, w rzeczywistości kontrolujemy jedynie symulację rozgrywającą się w jego głowie. Po pierwszym spojrzeniu na rozmieszczenie przeciwników, nasze szanse mogą się wydawać znikome. No i w dużej mierze tak właśnie jest. Czasu na reakcję nie ma tutaj prawie w ogóle, umieramy po otrzymani jednego ciosu, pociski są diabelnie szybkie, szarża naprzeciw nawet pary uzbrojonych w broń bandytów to pewna śmierć. Porażka nie działa tutaj jednak jako kara, lecz źródło informacji. Ucząc się na poprzednich błędach zaczynamy zapamiętywać reakcje SI, ich uzbrojenie, rozłożenie pomocnych przedmiotów, układ korytarzy. I tak po udanym zmasakrowaniu wszystkich wrogów i dotarciu do wyjścia z fragmentu poziomu bohater kwituje wydarzenia słowami “To powinno zadziałać”. A my widzimy jedyny “prawdziwy” prawdziwy ciąg wydarzeń (to znaczy ten który faktycznie wydarzył się świecie gry) w formie czarno-białego nagrania z kamer monitoringu.

Oczywiście, w grze tak nastawionej na szybkość i dynamikę sterownie musi być odpowiednio intuicyjne. Katana ZERO nie zawodzi pod tym względem. Naszym głównym atakiem jest zwykły cios mieczem, za śmiercionośną broń robią też porozstawiane w wielu miejscach przedmioty jak granaty czy butelki. Protagonista nie używa broni palnej preferując zwarcia w bliskim kontakcie (choć odpowiednio rozegranym machnięciem kataną możemy odbić w stronę oponenta wymierzony w nas pocisk). Do tego dochodzi przewrót, podczas którego otrzymujemy chwilową odporność na ataki. Możemy też zyskać nieco szersze pole do reakcji dzięki możliwości spowolnienia czasu na kilka sekund. Mechanik nie ma zbyt wiele, ale sprawia to, że gra jest przejrzysta, a gracz może się skupić na rozplanowywaniu ataków zamiast na próbach opanowania sterowania. Gameplay mocno przywodzi na myśl side-scrollingową wersję Hotline Miami.

Wokół motywu przepowiadania przyszłości obraca też się stanowiąca lwią część doświadczenia historia. Za tajemnicze moce protagonisty odpowiedzialny jest narkotyk o nazwie Chronos. Bohater nie pamięta kiedy podejrzana substancja po raz pierwszy znalazła się w jego krwiobiegu, ani gdzie nabył swoje nadzwyczajne umiejętności. Zagubiony i bez własnego celu w życiu postanawia zostać płatnym zabójcą. Nieznana przeszłość wciąż jednak nawiedza go we snach, a podejrzane działania pracodawców zachęcają go do poszukiwań odpowiedzi na pytania dotyczące jego własnej tożsamości. Oczywiście na drodze do tego celu stoi cała przestępcza część dystopijnego świata gry.

Fabuła jest całkiem wciągająca. Tematyka przewidywania wydarzeń pozwoliła na poruszenie kilku ciekawych tematyk o charakterze filozoficznym i psychologicznym. Ciekawie też rozwiązano dialogi, gdzie często, aby popchać fabułę do przodu, musimy kilkukrotnie wracać do początku rozmowy, aby odkryć efektywny ciąg wypowiedzi. Czułem jednak spory niedosyt spowodowany brakiem prawdziwego zakończenia. Po ukończeniu kilkugodzinnej kampanii akcja zostaje urwana w trakcie zwrotu akcji, a mnóstwo wątków pozostaje bez odpowiedzi. Jest to jednak świadome zagranie twórcy. Gra w bliżej niesprecyzowanej przyszłości otrzyma darmowe DLC, które powinno dodać prawdziwe zakończenie wypełnione odpowiedziami na część pytań. Zapowiedziano już jednak też rozpoczęcie prac na sequelem i pewnie to właśnie w nim poznamy wyjaśnienie genezy wielu postaci. Póki co mam odczucie, jakby historii brakowało trzeciego aktu i warto mieć to na uwadze.

Siłą napędową fabuły, pomimo masy niedopowiedzeń, pozostaje klimat. Askiisoft perfekcyjnie opanował sztukę pixel artu, co razem ze fantastyczną i energiczną synthwave’ową oprawą audio dało bardzo cyberpunkową mieszankę. Dwuwymiarowe sprite’y cieszą szczegółowością i płynnością animacji. Gra nie boi się korzystać z masy dodatkowych filtrów i efektów post-procesowych, które pomagają w odtworzeniu uczucia zjazdu narkotykowego (wspominałem już o inspiracjach z Hotline Miami?).

Ciężko mi znaleźć poważniejsze zarzuty wobec Katana ZERO. Po sześciu latach w produkcji na rynek trafiła gra wyjątkowo dopracowana, o jasnym celu i kierunku artystycznym, efektywnie odwołująca się do czasów świetności filmów akcji klasy B dystrybuowanych jeszcze na kasetach VHS. Brakuje mi chyba tylko dodatkowej zachęty do powrotu tego neonowego świata. Gra nie posiada na razie żadnego systemu oceniania naszych działań, poziom trudności jest jeden, a nasze wybory mają niewielki wpływ na przebieg zdarzeń. Tak jak jednak wspomniałem, twórca Katany wciąż planuje wspierać tytuł aktualizacjami. Poza nowymi poziomami mowa jest między innymi o trybie dla speedrunerów. Sam czekam na te usprawnienia z niecierpliwością i nie mogę się doczekać nowego pretekstu do krwawej zabawy z czasem,


Ocena: 8,5/10


Producent: Askiisoft
Wydawca: Devolver Digital
Data wydania: 18 kwietnia 2019 r.
Dystrybucja:
 cyfrowa
Waga: 355 MB
Cena: 60 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink (w banerze poniżej) oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier.

play-asia-bannerplay-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *