Flipping Death

Po przyjemnie szalonym Stick it to the Man! trudno byłoby mi przejść obojętnie obok Flipping Death.

Świat w obu grach jest ten sam, ale fabuły powiązane ze sobą nie są, więc można je ogrywać w dowolnej kolejności. O Stick it możecie więcej przeczytać w już istniejącej recenzji. W przypadku Flipping Death wcielamy się w Penny, dziewczynę, której się zmarło na skutek nieszczęśliwego wypadku. Po przejściu na drugą stronę spotyka Śmierć, który, jak zwykle, boryka się z problemami duchów i ma już tego dosyć, bo w końcu ile czasu można pracować bez urlopu? Z racji przemęczenia bierze Penny za przysłane mu zastępstwo i ucieka na Księżyc na wakacje. Nam, w roli świeżego ducha, zostaje przejąć zadania Kostuchy. Jednak nic nie może być proste, prawda? Toteż szybko okazuje się, że trzeba rozwiązać wiele problemów innych duchów, a także powstrzymać osobę, która ukradła nasze ciało!

Głównym motywem poprzedniej produkcji Zoink! było tytułowe przyklejanie naklejek z pomysłami innym postaciom. Również we Flipping Death tytuł ma dosłowne przełożenie na rozgrywkę. Penny, jako Śmierć, może przechodzić między światami zmarłych i żywych dzięki zdolności opętania oddychających istot. Zadania, jakie nas czekają, kręcą się więc wokół przechodzenia z płaszczyzny na płaszczyznę, aby coś przerzucić z jednej do drugiej, odblokować jakąś drogę itp. itd. Generalnie cała rozgrywka to połączenie platformówki z grą logiczną. Niby point and clik mógłby tu pasować, ale tak właściwie tylko w ramach idei rozwiązywania problemów, a nie przez faktyczny proces ich wykonywania. Penny nie zbiera przedmiotów, ale dzięki możliwości kierowania innymi postaciami jest w stanie wykonywać szereg potrzebnych czynności. Pośród ośmiu rozdziałów gry większość czekających na nas zagadek okaże się mieć dość abstrakcyjne rozwiązania, ale właściwie z każdą można sobie poradzić bez poradnika. I nie mam tu na myśli tego, że na wszystko od razu wpadniemy sami, nie. Twórcy przygotowali ciekawy system podpowiedzi, które wskazują, co trzeba zrobić, za pomocą prostego rysunku, ale często trzeba osobiście wymyślić, jak do tego dojść, więc nie czujemy się w pełni prowadzeni za rączkę, gdy zajdzie potrzeba skorzystania z pomocy.

O ile sama fabuła, dialogi i zagadki są bardzo przyjemną częścią tej produkcji, tak ma też ona swoją drugą, mroczniejszą stronę. Czają się w niej różnej maści bugi i miejscami denerwujące sterowanie. W kwestii sterowania można je po prostu określić jako dzikie. Dla bardziej obrazowanego porównania pomyślicie tak: sterowanie jest takie, jak kreska w tej grze. Przy samym chodzeniu to zbytnio nie przeszkadza, ale gdy trzeba wykonać ciąg skoków, a do tego użyć kosy, aby złapać specjalne duszki, to może człowieka ogarnąć lekki szał. Przy opętaniu też bywają różne problemy, np. sępem trudno było ponownie złapać upuszczony kawałek mięcha, wielorybem skoczyć w odpowiednie miejsca, a tenisistą zrobić odpowiedni zamach. Niby łączy się to z ideą opętania i trudnością w kierowaniu obcym ciałem, więc może trzeba mieć odpowiednie podejście to tego motywu? Jeśli tak, to ja gonie nie mam. Z bugów irytująca była konieczność powtórzenia całego rozdziału, bo gra nie zapisała sobie, że mogę wrócić do opętania postaci bez specjalnych duszków. Fizyka przedmiotów bywa irytująca, przez co trudno niektóre rzeczy przepchnąć, nie brakuje wchodzenia w tekstury. Raz nawet gra przetransportowała mi opętaną postać na ławkę i nie mogłem kompletnie nic zrobić, bo nie było tam drugiej potrzebnej… Ciekawostką natomiast były problemy z podłączonym po kablu do doku padem od 8bitdo.  Musiałem go podładować i okazało się, że nie działa przytrzymanie przycisku (duszki zamiast polecieć ciągiem muliły po jednym) oraz w jednym miejscu wibracje nie chciały się same wyłączyć, dopiero wypięcie kabla pomogło. Na ile to problem gra+pad, a nie samego pada, nie wiem, dopiero jestem w fazie testów tego sprzętu. Ale że w produkcji nie brakuje bugów, nie zdziwiłbym się, gdyby po prostu kod świrował…

O oprawie graficznej nie ma się co rozpisywać – to szalona, przyjemna dla oczu, kreskówkowa jazda pełna dysproporcji, detali i kolorów. Przy audio warto wspomnieć, że dubbing to pierwsza klasa. Szczególnie podbija to spojrzenia na napisy końcowe, w których można zobaczyć, ile ról zagrani niektórzy aktorzy. Bardzo przyjemny jest też podkład muzyczny, który sobie jazzuje w tle. Takie AV idealnie idzie w parze z przedstawioną, bardzo humorystyczną opowieścią o trudach przypadkowej śmierci. Ją z kolei przyjemnie uzupełniają zagadki i problemy do rozwiązania, które nie są z tych nazbyt frustrujących. Oczywiście niektóre sprawią problemy, ale to ładnie załatwia system podpowiedzi. Szkoda tylko, że te wszystkie bardzo dobre elementy kłócą się z dzikim sterowaniem i bugami. Na szczęście gra nie jest długa, tak 5-6 godzin na przejście fabuły, więc da się przeżyć te niedoróbki. Gorzej będzie ta kwestia wyglądała dla osób, które zechcą wykonać zadania dodatkowe w celu skolekcjonowania kart duchów. Tak czy inaczej, warto się z Flipping Death zapoznać.


Ocena: 7/10


Producent: Zoink Games
Wydawca: Zoink Games
Data wydania: 7 stycznia 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 3 GB
Cena: 79,99 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier.

play-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *