Super Toy Cars 2

Czasem naprawdę dobre gry potrafią być zniszczone przez jeden element. Element tak odmieniający rozgrywkę, że odbiera chęć do dalszej zabawy. A w Super Toy Cars 2 kilka wad składa się na jeden duży problem.

Już samo menu sugeruje, że coś jest nie tak. I nie chodzi o brak multiplayer’a po sieci czy ubogie opcje. Autka będące tłem są dobrze wykonane, ale z jakiegoś powodu narzucono na nie ogromny blur. Wchodzimy w tryb kariery, a tam rozmazany widok na półkę z „pucharami”. Następnie wybieramy garaż, by kupić pierwsze autko i  totalny szok – rozmycie jest stałe, kamera lekko pływa, przez co czasem rozmyte jest tło, a czasem pół samochodu. No dobra, bierzemy pierwszy lepszy wóz, bo czas wybrać puchar. No i zgadnijcie co. Puchary mają niby jakieś obrazki na sobie, ale nie dość, że są w niskiej rozdzielczości, to jeszcze rozmazane. Puchar składa się z kilku eventów różnego rodzaju przedstawionych przez trójkątne podstawki. Dobrze, że mamy ostre napisy w menu, bo po obrazku ciężko rozpoznać typ zawodów, a trasę rozpoznamy tylko po kolorach. Po wizycie u okulisty i przekonaniu się, że to rozmycie to nie efekt wady wzroku przystąpiłem do zawodów.

Tej grze w menu przydałby się Rutinoscorbin.

Gdy już dotrze się do samego gameplayu, to trzeba przyznać, że jest przyjemny. Wzięto co najlepsze z wyścigów arcade, czyli drift nabijający turbo, „moce” z Mario Kart i rozwałkę z Burnouta, dorzucono też Micro Machines. Doprawione to zostało znanymi (oczywiście nielicencjonowanymi) modelami aut w różnych klasach i voila – mamy solidny gameplay. Każde autko prowadzi się inaczej, ma inną prędkość czy wytrzymałość, a wszystko możemy dopakować za hajs zdobyty za wygrywanie wyścigów i pucharów. Może i lista dopałek znajdowanych na trasie nie jest duża (właściwie wszystko jest przydatne: turbo, plama oleju, pocisk samonaprowadzający; tylko magnes rzucający przedmiotami niezbyt), ale napędzają one pozytywny chaos w trakcie zawodów. Postarano się również, by zbyt szybko nie zaatakowała nas nuda. Mamy do objechania klika całkowicie różnych tras, możemy ponawalać się na arenie niczym w starym dobrym Destruction Derby czy niszczyć boty na czas. I wszystko jest dobrze, wszystko jest pięknie do momentu gdy podłączymy drugiego pada lub wyjmiemy Switch’a z docka.

Trasy są fajnie zaprojektowane, lecz czytelność na małym ekranie jest tragiczna.

Nie wiemy, ile uderzeń wytrzyma nasz przeciwnik, zanim się rozleci – tego po prostu w żaden sposób nie widać. Uderzenia w przeciwników oddano poprawnie, od band jednak odbijamy się jak w pinballu. Przyspieszenie z takiego uderzenia zajmuje wieki i lepiej „zrestartować” pozycję pojazdu, wtedy bowiem jesteśmy od razu w ruchu. Tryb areny przenośnie nie ma absolutnie żadnego sensu – rozdzielczość spada poniżej natywnej, przeciwników praktycznie nie widać, nawigowałem tak naprawdę patrząc tylko i wyłącznie na mapę. Nie jest to też gra wolna od błędów, na przykład jeden z nich pozwala zyskać sporą przewagę już na starcie, czasem jednak psuje licznik okrążeń i zmuszaja nas do restartu zawodów.

Po ekranie latają kubki, klocki i inne elementy otoczenia. W systemie kolizji nie zmieniają nic, ale fajnie wyglądają i dodają grze uroku.

Nagle okazuje się, że też blur z menu to znak, znak braku czytelności. To, co na dużym ekranie było świetnie zaprojektowaną, piękną trasą, na małym ekranie jest zgadywanką. Część torów się broni, część jednak posiada barierki o kolorze podłoża – nie widać, jak długi jest zakręt, gdzie się kończy, czy przesadzając wpadniemy w barierkę, czy wypadniemy z trasy. Brakuje też detali, jakie widać w grach wspaniałych, chociażby Mario Kart i to, jak pokazuje zwiększenie prędkości przez rozmycie ekranu, widoczne iskry pod kołami, krzyk postaci. W Super Toy Cars 2 nie ma nic z takich rzeczy, aby pokazać przyspieszenie. Nawet się zastanawiam, czy istnieje w tej grze, bo przechodząc z jednego driftu w drugi dopalacz nie czuć, że dopalacz działa. Lepiej jest z audio. Gdy grałem na słuchawkach, wyciszyłem dźwięki gry, bo soundtrack jest przegenialny (przypomina mi czasy Burnout’a z PSP), natomiast silniczki pierdzą bez polotu.  Dopiero tutaj doceniamy detale gier naprawdę wspaniałych – Mario Kart pokazuje nam nagłe uzyskanie prędkości na wiele sposobów.

Psychika recenzenta po próbach gry w trybie przenośnym.

Gdyby wyrzucić dziwny i niepotrzebny blur, poprawić czytelność w trybie przenośnym, to mielibyśmy grę bardzo dobrą. Kilka efektów dodać, kilka odjąć, poprawić błędy i kolizje z barierkami i mielibyśmy hit. Cena nie jest zła, więc jeśli nie macie Mario Kart 8/Crash Team Racing/Team Sonic Racing, a pogralibyście w wyścigi arcade na TV, wtedy bierzcie śmiało.


Plusy:

  • projekty tras
  • daje radochę
  • split screen (dwie osoby)

Minusy:

  • wszędzie blur
  • błędy
  • nie dla posiadaczy Switch’a Lite

Ocena: 6/10


Serdecznie dziękujemy Eclipse Games
za udostępnienie egzemplarzy recenzenckich gry


Producent: Eclipse Games
Wydawca: Eclipse Games
Data wydania: 12 czerwca 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 2,8 GB
Cena: 48 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *