Mulaka

Gdy teraz o tym myślę, to w sumie nie wiem, co mnie przyciągnęło do Mulaki. Gra wyszła rok po premierze Switcha, więc wtedy pewnie nie było wiele ciekawych indyków 3D. W każdym razie zapadła mi w pamięci i wziąłem ją potem w jakiejś promocji. 

Po napisaniu tego wstępu przypomniało mi się, że chodziło o meksykański setting i przedstawienie historii stworzonej na bazie tamtejszych wierzeń. I rzeczywiście, po odpaleniu gry i wprowadzeniu do wydarzeń zastanawiałem się, czy to, co mi pokazują, jest o coś oparte. Po sprawdzeniu okazuje się, że dzięki Mulace możemy zapoznać się z kulturą Tarahumaran, ludu, który zamieszkuje jeden z terenów Meksyku. Niestety nadmiar informacji i trudnych do zapamiętania nazw sprawia, że gracze, którzy niespecjalnie interesują się takimi rzeczami, szybko przestaną zwracać uwagę na to, co podaje im się w tekście. Nie pomaga też średnio czytelna czcionka. Gdyby jednak ktoś rzeczywiście poszukiwał zagłębienia się w jakąś kulturę, to podobnie jak w Mooseman, otrzyma satysfakcjonującą ilość informacji. Pozostałym wystarczy wiedzieć, że trzeba uratować lokalsów, którzy wezwali ciebie, szamana, na pomoc.

Pierwsza znajdźka, którą odkryłem – kultura mocno!

Nie wiem jak Wy, ale ja, gdy po włączeniu gry, szczególnie 3D, widzę logotyp Unity, to mnie trochę wzdryga. Wiem, wiem, to uprzedzenia, są dobre pozycje na tym silniki, ale też już widziałem dość kiepskich z błędami technicznymi. Niestety Mulaka po części zalicza się do tego niedorobionego grona. W tym momencie nawet żałuję, że nie mam większej wiedzy technicznej, aby określić, na ile problemy te wynikają z silnika, a na ile z wielkości studia. Gdyby produkcja kręciła się tylko wokół eksploracji i elementów platformowych, to nie byłoby w sumie problemu, choć wymagałoby to sporych zmian w projekcie gry. Mualaka jednak mocno stawia na walkę i tu gra dość kuleje. Problemów jest kilka, a głównym jest kamera, której nie można ustawić czułości, i, jak to bywa w  takich siekankach, potrafi się pogubić. Zwykle w takich przypadkach na pomoc przychodzi system zaznaczenia celu, który potrafi ustabilizować obraz, dzięki czemu łatwiej skupić się na walce. Niestety tutaj sami nie możemy wybrać, kogo weźmiemy na celownik, bo robi to za nas gra. Aby w ogóle doszło do ustawienia celu, trzeba do niego blisko podejść, co już bywa problematyczne, na przykład gdy trzeba ubić latającą modliszkę, która puszcza w naszą stronę jakiś pętający czar. Nie lepiej to wygląda z ubijaniem kamiennego żuka, którego słabym punktem jest odwłok odsłaniany po szarży. Gdy żuk jest jedynym przeciwnikiem, łatwo nad nim zapanować, gdy jest ich kilkoro, i to różnych, to bardzo często oberwiemy z robaczej dyńki lub od innego wroga.

Jest także schizowizja, wróć, oko prawdy czy coś takiego.

Mimo takich problemów pokonałem pierwszego bossa. Przeszedłem też większość drugiej planszy, jednak po zebraniu trzech kryształów trzeba pokonać przynajmniej dwa zestawy przeciwników. „Przynajmniej”, bo odpuściłem sobie przy drugim. Przy pierwszym zginąłem, ale po powtórce się udało. Drugi zestaw pojawił się kilka metrów dalej i niestety pojawiły się dodatkowe problemy techniczne w postaci załamań terenu. Gdy ruszyłem na brzeg areny, gdzie wisiała już wspomniana wcześniej latająca modliszka, bohater zaczął zapadać się w tekstury i zjeżdżać z delikatnego pochylenia terenu. Problem ten był zauważalny już wcześniej, ale przy eksploracji nie przeszkadzał. Z kolei przy walce nie dość, że blokuje nasze ruchy, to jeszcze utrudnia atakowanie powalonych przeciwników. W połączeniu z wcześniejszymi problemami technicznymi było już tego za dużo, szczególnie, że do zakończenia gry musiałbym się tak jeszcze męczyć jakieś sześć godzin.

Niestety wszystko to mocno wpłynęło na szamana i jego zdolność rzucania, leży technika.

Mulaka, tak ogólnie, jest grą ciekawą. Umiejscowienie akcji dobrze współgra z poligonową grafiką, która mimo swojego ascetyzmu tworzy odpowiedni klimat. Jeśli ktoś będzie skłonny bardziej skupić się na opowieści i mitologii, to otrzyma interesującą lekturę. Jest też coś dla osób, które lubią błądzić po mapie i szukać znajdziek. Niestety gra najbardziej wywala się na tym, co w niej bardzo istotne, czyli na walce. Gdyby miał po nią sięgnąć ktoś, kto czuje sentyment do czasów PSX-a itp., to może mu tak to nie przeszkadzać. Natomiast pozostali prędzej czy później za bardzo się sfrustrują i porzucą myśl o kończeniu Mulaki, mimo że jej przejście nie zajmuje długo. Jeśli, mimo wszystko, nadal jesteście zainteresowani, to poczekajcie na promo, bo pełna cena jest zdecydowanie za wysoka.


Producent: Lienzo
Wydawca: Lienzo
Data wydania: 1 marca 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 3,9 GB
Cena: 79,60 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *