Prodeus

Mieszanka nowego ze starym.

Moda na retro shootery trwa w najlepsze. Rynek jest wręcz zalany współczesnymi i prześcigającymi się w serwowaniu adrenaliny klonami kultowych strzelanek pierwszoosobowych. W tym tłumie Bounding Box Software postanowiło zwrócić na siebie uwagę za pomocą mocno stylizowanej oprawy graficznej.

Prodeus korzysta z możliwości dawanych przez współczesną technologię do stworzenia “Dooma na kraku”. Geometria otoczenia nie jest zbyt skomplikowana, przeciwnicy i bronie są przedstawiane za pomocą licznych dwuwymiarowych spritów (chociaż tych pierwszych da się zamienić na trójwymiarowe modele), niektóre efekty jak dym lub ogień są przedstawiane za pomocą bitmap i technik przywodzących na myśl czasy DOS-a. Całość pokryto jednak grubą warstwą współczesnej farby. Efekty oświetleniowe, interakcja posoki z otoczeniem, szczegółowość i płynność płaskich animacji oraz wysokiej jakości efekty dźwiękowe znajdują się na poziomie, o którym gracze w latach 90. mogli co najwyżej pomarzyć. Oprawa graficzna stoi w rozkroku między przeszłością a teraźniejszością, a niska rozdzielczość i niefiltrowane w żaden sposób piksele zgrabnie łączą wszystko ze sobą w oryginalną i bardzo dobrze wyglądającą mieszankę.

Pod tą świecącym się opakowaniem skrywa się porządny i krwawy shooter. Różnorodność broni jest ogromna, każda z nich posiada odpowiedniego “kopa” oraz alternatywny tryb strzału, a wyładowanie całego magazynku w szarżującego demona tak długo aż nie zafarbuje korytarza na czerwono pozostaje szalenie satysfakcjonujące. Poziomy kampanii są schludnie zaprojektowane, regularnie zapętlają się, zmuszają do szukania kolorowych kart otwierających zablokowane drzwi, lecz nigdy nie stają się na tyle skomplikowane, aby trzeba było wracać do wcześniej wyczyszczonych z przeciwników pomieszczeń w poszukiwaniu drogi na przód. Całości towarzyszy też fantastyczne udźwiękowienie. Każdy odgłos wystrzału i przeładowania natychmiast wysyła do mózgu prośbę o kolejną dostawę endorfin, a w tle delektować się można kolejnym świetnym soundtrackiem stworzonym przez Andrew Hulshulta (jego muzykę możecie kojarzyć między innymi z DOOM Eternal: The Ancient Gods oraz DUSK).

Jednocześnie nie da się ukryć, że Prodeus nie wynalazło koła na nowo. To bardzo zachowawczy FPS, który – co prawda kompetentnie, ale jednak wciąż tylko kopiuje najlepsze elementy dwóch pierwszych części Dooma i nie dorzuca do formuły zbyt wiele od siebie. Miejscami misje potrafią zaskoczyć czymś oryginalnym (na przykład świetny level z natarciem na wieżę obsadzoną snajperami), ale większość sprowadza się jednak do przyjemnej, ale zbyt znajomej eksterminacji mięsa armatniego (które zresztą też nie jest zbyt zróżnicowane). Dodać trzeba jednak, że poza kampanią stworzoną przez deweloperów znalazło się też miejsce dla wyszukiwarki map tworzonych przez społeczność. Oczywiście nie wszystkie są bangerami, ale niektóre potrafią zaskoczyć kreatywnością.

W wersji na Switcha mapy możemy pobierać, ale nie tworzyć (ta funkcja jest zarezerwowana tylko dla graczy PC). Decyzja zrozumiała, chociaż i tak mam na co ponarzekać w temacie portu. Na ten moment Prodeus nie wspiera celowania za pomocą żyroskopu – jest to już standard w switchowych shooterach i jego brak zawsze odczuwam boleśnie (szczególnie po spędzeniu już ponad 100 godzin w Splatoon 3). Celować możemy tylko za pomocą prawej gałki analogowej, ale zaimplementowany system autonamierzania nieco szwankuje, gdy w okolicach celownika znajduje się więcej niż jeden demon (czyli bardzo często). Zdaje sobie też sprawę, że Switch nie robi już wrażenia swoją mocą, ale szkoda, że zabrakło opcji zmiany rozdzielczości. Rozpikselowany obraz jest nieoderwalną częścią stylu Prodeusa, ale podejrzewam, że nie dla wszystkich granie w taką mozaikę będzie komfortowe. Inne wersje pozwalają na zmianę rozdzielczości.

Najgorsze, że pomimo cięć graficznych Switch ma wciąż problemy z udźwignięciem Prodeusa. Klatkaż jest odblokowany, ale gra praktycznie nigdy nie dobija do 60FPS w trybie TV, natomiast w handheldzie ma miejscami spore problemy ze spadkami nawet poniżej 30FPS. W tej sytuacji zablokowanie frameratu na 30 klatkach na sekundę częściowo by pomogło, ale ewidentnie switchowy kod potrzebuje jeszcze dodatkowej optymalizacji. (Dla klarowności – grałem z dwuwymiarowymi spritami wrogów i wyłączonymi cieniami).

Prodeus na Switchu to prawdopodobnie najmniej dopracowana wersja gry Bounding Box Software, ale na szczęście wciąż można z niej czerpać kupę frajdy. I choć oryginalny styl graficzny nie jest w stanie całkowicie zakryć zachowawczej rozgrywki, wciąż jest to dobry pretekst do przemielenia tony piekielnych flaków i pomalowania nimi korytarzy.


Polecamy


Serdecznie dziękujemy Humble Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Bounding Box Software
Wydawca: Humble Games
Data wydania: 28 października 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1.12 GB
Cena: 114,99 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *