Skelattack
Zaczynam dochodzić do wniosku, że przesiewam gry nienależne na podstawie grafiki, a konkretniej tego, czy jest rysowana (np. Idivisible, Ghost Parade) bądź bardzo taką przypomina (np. Slayin 2, Kunai). I w ten też sposób moją uwagę zwrócił Skelattack.
Akcja gry toczy się w podziemnym świecie, w którym mieszkają zmarli. Nasz bohater, Skully, i jego przyjaciółka, nietoperzyca Imber, są jednymi z nich. Pewnego dnia zostają wezwani przez lokalnego mędrca, ponieważ przyszedł już czas, aby szkielet odbył swą podróż w celu odzyskania wspomnień. Skully nie pali się do tego, ale w końcu daje się namówić. Na drugi dzień, gdy już miało dojść do rozpoczęcia podróży, okazało się, że ludzie napadli na Podziemie i porwali mędrca. Tak się więc przypadkiem złożyło, że misja ratunkowa, której podejmie się para bohaterów, połączy się z odzyskaniem wspomnień i rozliczeniem z przeszłością. Zwykle w tego typu platformówkach fabuły nie są zbytnio rozwijane, ale Skelattack nie powiela tego schematu. Twórcy zadbali o całkiem pokaźną liczbę dialogów, które poczytamy przy okazji walk z bossami, a także spotykając różne postaci i przeszkody. Teksty są zabawne, a rozwój wypadków śledzi się z zaciekawieniem. Szkoda tylko, że dymki z tekstami nie są większe, bo na małym ekranie i z tym krojem czcionki są średnio czytelne.
W platformówkach różnie bywa z podziałem elementów zręcznościowych, walki i zagadek. Tych ostatnich tu nie ma, co najwyżej trzeba znaleźć klucz, kręcąc się po korytarzach. Natomiast największy nacisk poszedł w skoki i unikanie niebezpieczeństw. Najgorsze są wszelkiej maści ostrza i kolce, bo zabijają z miejsca. Co prawda punków kontrolnych jest dużo, ale twórcy obrali sobie za cel wystawienie na próbę naszej cierpliwości (co jakiś czas trafiamy na tabliczki, które poinformują, ile razy zginęliśmy…). Jest sporo miejsc, w których pułapki, a już szczególnie kolce, są ustawione tak, że mamy bardzo mały margines ruchu. Najgorzej wygląda to, gdy trzeba odbić się od ściany w odpowiednim momencie, bo bardzo często trudno trafić odpowiednią chwilę. Nie ułatwia tego zadania też odbijanie się od ściany do ściany za pomocą naciskania przycisków lewo i prawo, bo nie zostały połączone ze skokiem. Zwykle tę kombinację spotyka się w takich grach, więc same kierunki ułatwiają popełnienie błędu. Poza tym twórcy trochę przymknęli oko na dokładność skoków, ponieważ przy krawędziach Skully nieraz jest podciągany w górę i mam wrażenie, że kilka razy tak też go dociągnęło do kolców. Poza tym postać jest bardzo sterowna, choć i to może być pułapką, bo w powietrzu łatwo wykonać niepotrzebne przekręcenie się nie w tę stronę. Do sterowania można jednak przywyknąć, a częste check pointy sprawiają, że powtarzanie nawet upierdliwych miejsc nie jest takie złe. Natomiast gdy nie mamy przed sobą ciągu śmiercionośnych przeszkód, można robić dobre postępy na jednym pasku zdrowia.
Pasek zdrowia jest z kolei potrzebny do walk. Przeciwnicy niezbyt uprzykrzają szkielecie życie, a nawet jeśli zdarzy się zginąć, to nie wracają, dopóki nie wyjdziemy całkowicie z obecnie sprawdzanego rejonu do innego. Do walki głównie służy miecz, który można rozwinąć cztery razy u kowala, jeśli mamy sztabki metalu. Sam znalazłem trzy i w zupełności wystarczyły do zakończenia gry. Pasek zdrowia można też trochę powiększyć, kupując kociołek fioletowej mazi. Możemy też ulepszać zdolności: leczenie, potrójny skok i rzut żebrem; ale do tego jest potrzebna lokalna waluta, której zdobywanie na początku może frustrować. Wszystko dlatego, że wraz z każdym zgonem zostawiamy w miejscu śmierci część zebranych kryształów. Jeśli trafi się naprawdę kiepskie miejsce, wtedy można stracić wszystko. Natomiast gdy mamy kilka podejść do bossa, to nawet nie ma opcji zebrać tego, co z nas wypadło. Jednak po pierwszych zakupach odkrywa się, że ta kasa aż takiego znaczenia nie ma i często naprawdę nie warto ryzykować, żeby ją zdobyć czy odzyskać. Rozwój jest ważny, ale nawet z niepełnym można sobie poradzić z szefuńciami. Takich walk jest tylko pięć, ale wymagają trochę sprawności i szybkości, a tym samym dają satysfakcję z pokonania ich.
Gameplay i fabuła są dobre, choć mają swoje potknięcia, ale tak naprawdę to, co wyróżnia Skelattck, to oprawa audiowizualna. W tle przygrywa nam bardzo swingująca muzyka, która idealnie pasuje do ubranego w kreskówkowe szaty świata zmarłych. Słucha się tych kawałków przyjemnie, ale czemu mam wrażenie, że to nie pierwsza produkcja z taką tematyką i taką muzyką? Grim Fandango przychodzi mi na myśl, filmy Burtona też, ale to niezbyt ważne. W przypadku grafiki, jak widzicie po screenach, wszystko jest ładnie i humorystycznie narysowane. Pięć podziemnych lokalizacji odpowiednio różni się od siebie i nie czuć, że coś się powtarza. Na początku tylko dziwi, czemu postaci wydają się delikatnie rozmazane, szczególnie Skully, ale po sprawdzeniu na handheldzie i w doku w obu wersjach jest tak samo. Muszę jeszcze zaznaczyć, że kilka razy gra zwolniła, na szczęście nie w zagrażającej życiu sytuacji, ale za to w obu trybach konsoli.
Podsumowanie Skelattack zacznijmy od tego, że nie jest to gra długa. Mnie zajęła może pięć godzin, ktoś znacznie sprawniejszy pewnie i w dwie ją obleci. W tym czasie było widać, że twórcy głównie skupili się na oprawie, scenariuszu i elementach platformowych. Różne dodatki, jak zbieranie kasy czy skille nie są już tak dobrze wykorzystane. Klejnoty, jak już wspomniałem, często jest bardziej pułapką, a grając na spokojnie i bez ryzykowania, można zarówno wszystko stracić, jak i utrzymać dość, by ulepszyć zdolności, a potrzebne są jedynie bonusy do leczenia i potrójnego skoku. Twórcy dodali też umiejętności, których się nie ulepsza, a są nimi odbijanie kul i naładowany atak – z obu korzysta się bardzo rzadko. Natomiast gdyby ktoś potrzebował dodatkowego wyzwania, to może zebrać karty księgi, które rozwijają wiedzę o świecie gry. Jednak przez czas przechodzenia fabuły jesteśmy na tyle zaangażowani i dobrze się bawimy, że rzadko zwraca się na różne niedostatki. Pełna cena to jednak trochę za wysoka kwota, ale warto ją złapać na promocji, bo to naprawdę przyjemna pozycja.
Ocena: 7,5/10
Serdecznie dziękujemy Konami Europe
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry
Producent: Ukuza
Wydawca: Konami
Data wydania: 2 czerwca 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 491 MB
Cena: 80 PLN
Najnowsze komentarze