Sam se zrobię: Driftujący analog w Joy-Conie

Trochę mi nie poszła wymiana gałek analogowych w Joy-Conach przez co długo zbierałem się do napisania tego tekstu…

Bo czy jest sens pisać poradnik, jak to zrobić, gdy w trakcie zepsuło się dwa nowe dżojstiki?  Hm, w sumie może dlatego jednak warto. Poza tym stare analogi wciąż działają, więc jednak coś tam mi się udało. No i konsola zmieniła wygląd, ale o tym więcej później w innym tekście.

Zacznijmy od tego, że najpierw warto zrobić podstawowe zabiegi, gdy pojawi się pierwszy drift. Podnosimy gumkę pod gałką, pryskamy sprężonym powietrzem. Potem są dwie opcje, z i bez WD40. Próbowałem obu i przy WD40 łatwo prysnąć za dużo – przez co najmniej rok prawy analog nie łączył się bezprzewodowo z konsolą; potem nagle zaczął… Tak więc to krok dla odważnych. Po pokręceniu gałką i odczekaniu kilku minut lub od razu zamiast WD40 pryskamy ważniejszym środkiem – Contact Cleanerem. Z nim trudniej przesadzić, ale też uważajcie, żeby nie wlać za dużo. Po pryśnięciu też kręcimy gałką i odstawiamy na chwilę Joya. Metoda wydaje się zbyt banalna, żeby działała, ale dzięki niej (stosowałem tylko dwa razy) moje szare Joy-Cony, które mam jakieś sześć lat, wciąż działają. Bardziej skopany jest Pro Controller, którego, co śmieszne, używałem zdecydowanie mniej.

Jednak gdy już podstawy nie działają, pora na wymianę. Co ciekawe, sami nie musicie się nią bawić. W końcu Unia Europejska, po jakoś dwóch latach po USA, wymusiła na Nintendo wymienianie driftujących gałek za darmo. Niby spoko, ale pamiętajcie, że musicie mieć jakąś alternatywę do sterowania na czas naprawy, która nie będzie szybka. W informacji o usłudze naprawczej firma deklarowała, że wyrobi się w tydzień. Gdy w trakcie pisania tego tekstu zajrzałem na europejską stronę, czas oczekiwania wynosił trzy tygodnie. Poza tym, z tego co widziałem w necie, ludzie dostawali nie swoje kontrolery! Jeśli więc macie jakieś specjalne edycje, które poślecie do naprawy dryftu, możecie dostać np. szare. Ja bym się nie zdecydował. Już prędzej do sprawdzonego serwisu konsol bym poszedł. Albo dał kumplowi, który lubi dłubać w elektronice.

EDIT Jeżeli chcecie odesłać padziki do naprawy, skontaktujcie się z polskim dystrybutorem. Dane kontaktowe znajdziecie na stronie nintendo.pl. Całkiem możliwe, że powyżej podane problemy Was ominą. Nie sądzę, żeby mieli taki bałagan, jak większe filie N, żeby pady mylić…

Jednak jako że od wymiany baterii w PS Vita polubiłem grzebanie w takich rzeczach, postanowiłem sam spróbować. W związku z tym pierwsze, co było potrzebne, to nowe gałki do analogów. Oficjalnych od Nintendo nigdzie do kupienie nie zauważyłem, ale jest za to masa zamienników. Big N twierdzi, że wraz z każdą kolejną wersja Switcha ulepszało analogi, więc teoretycznie teraz jesteśmy na wersji trzeciej. I takie gałki można też znaleźć, czy to na Aliexpress, czy sprowadzone stamtąd na Allegro. Część z nich różni się kolorem taśm (zielone i niebieskie), część ma inne kolory gałek. Taśmy niestety nie są wskaźnikiem wersji, natomiast kolory gałek to tylko kosmetyka. Uproszczeniem jest to, że nie ma podziału dżojstików na lewy i prawy – jeden typ pasuje do obu Joyów. Tak więc do Was należy wybór joysticka na podstawie komentarzy i ceny. Ja kupiłem na Ali z firmy IVYUEEN, ale jako że je zepsułem, to nie mogę się wypowiedzieć, czy były dobre (gdy wymienię analogi w Pro Controllerze, to będzie jakaś wskazówka, bo firma ta sama). Może Was jednak zainteresować opcja analogów z mechanizmem magnetycznym, które mają zapewniać właściwie brak martwej strefy oraz pełną odporność na drift z racji tego, jak są skonstruowane. Taką opcję oferuje firma GuliKit, ale jest to dość droga zabawa – około 150 zł za parę (zamiast niecałych 40 lub nawet mniej). Widziałem jednak, że ci, którzy się na nie zdecydowali, są zadowoleni.

Pora na narzędzia. Żeby otworzyć obudowę Joy-Conów, potrzebny jest śrubokręt Y 00. Jest to raczej nietypowy gwint, ale większość zestawów naprawczych do analogów zawiera go w pakiecie. W tym miejscu przypomnę, że śrubki od Nintendo są gówniane. Więcej o tym przeczytacie przy Pro Conie i obudowach eXtreme Rate. Przy padzikach miałem farta i żaden gwint się w pełni nie rozwalił, ale przynajmniej dwa zauważalnie się uszkodziły. Jeśli więc będziecie widzieli opcję dokupienia zapasowych śrubek, koniecznie weźcie je na wszelki wypadek. W środku na szczęście są już porządniejsze zwykłe krzyżaki 00. Ostatnim  narzędziem, które polecam mieć, to penceta. Niby plastikowa jest bezpieczna, ale i nią, i metalową uszkodziłem taśmy… Tak więc typ jest obojętny, byle zachować ostrożność. Na szczęście nie jest nic potrzebne do rozwierania obudowy, po odkręceniu śrubek właściwie sama się otwiera.

W tym miejscu powinienem przejść do opisu rozbiórki, ale tym razem tego nie zrobię. Po swoich przygodach z przykozaczeniem, że zrobię to bez poradnika, doszedłem do wniosku, że jednak wszyscy chętni powinni skorzystać z jakiejś już istniejącej formy, czy to wideo czy zdjęciowej. Mogę Wam polecić np. te: po angielsku na iFixIt.com – lewy i prawy; materiał wideo po polsku od arhn.eu.

Dam Wam za to kilka kolejnych wskazówek. Pierwszą jest bateria. Niby na poradnikach zalecają wypięcie jej, ale jest to dość wymagające. Trzeba mieć narzędzie o wąskiej końcówce, żeby podważyć konektor pod kabelkami. Jest tam ciasno, wtyczka mocno siedzi, ciągle ma się obawę, że się wyrwie kabelki i potem niewygodnie wpina się wtyczkę z powrotem. Mnie udało się prawy zrobić bez odpinania baterii. Swoją drogą, bateria jest lekko przyklejona i przy prawym trzeba było użyć trochę siły, żeby dało się ją wyjąć. Ogniwo nie było jakieś sztywne, więc w sumie… może jednak najpierw ją odepnijcie dla własnego bezpieczeństwa.

Ten niżej nie wygląda na taki zmasakrowany, ale tyle wystarczyło, żeby nie zadziałał.

W trakcie rozbiórki jest kilka taśm do wyciągnięcia z konektorów i to przy nich popełniłem błąd. Ponieważ nie spojrzałem do poradnika, nie widziałem, że właściwie każdy z nich ma podnoszoną blokadkę (z przodu lub z tyłu). Co zabawne, taśmy od triggerów udało mi się wyciągnąć bez przeszkód oraz wsadzić z powrotem, mimo że klapki były zamknięte. Przyciski też działały bez problemu po złożeniu. I tu wchodzi Krowen, który twierdzi, że do napraw Joyów nie ma co podchodzić bez zapasu tych taśm. Jak je zepsuł, nie mam pojęcia…  Mam natomiast pełną świadomość, jak ja zepsułem taśmy w nowych analogach. Otóż w ich przypadku też trzeba podnieść blokadkę konektora, żeby końcówka dobrze weszła. Nie podniosłem jej, a taśma dobrze wyszła, jak przy triggerach… Niestety końcówka w ten konektor już tak dobrze nie wchodziła, jak w pozostałe, więc mocniej pchałem trzymaną pincetą taśmę, co skończyło się zrobieniem zadrapań na niej. Gdy już byłem po utracie dwóch analogów, w końcu obadałem poradnik i wyszło szydło z worka. Zamontowałem z powrotem stary analog tak, jak należy i działa. Więc przynajmniej nadal mam sprawnego padzika i jeśli zdecyduję się na nowe gałki, to raczej wezmę te od GuliKit. Przynajmniej nie zepsuję znacznie droższych xD

Tego na szczęście ruszać przy wymianie gałek nie musicie. Pokazuje to tylko, jak nadźgane tam jest.

Pomijając całą pewną upierdliwość procesu rozkładania Joy-Conów, nie jest to aż takie trudne. Głównym problemem jest to, że wszystko jest małe i ciasno upakowane oraz że bujamy się z dyndającą na kabelkach częścią. Jeśli jednak odpowiednio się przygotujecie, proces spokojnie można wykonać samemu. Uważajcie tylko na wyskakującą podczas rozkładania obudowy sprężynkę spod L i R. Poza tym podkładki pomiędzy analogami i obudową lubią się przerwać, ale wciąż można je ponownie wykorzystać, choć denerwująco wychodzą przez otwór na gałkę i trzeba wtedy kilka razy poprawiać… Przy okazji dowiecie się, jak są zbudowane Joy-Cony i będziecie wstępnie wiedzieć, jak naprawić coś innego w padziku, a części zamiennych do kupienia nie brakuje.

Ostatecznie, na koniec tego cyrku, stara gałka została, ale obudowa się zmieniła!

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *