The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom
Breath of the Past.
Wygląda na to, że Breath of the Wild na stałe już wywróciło formułę Zeld do góry nogami. Z każdym kolejnym rokiem i każdą kolejną wypowiedzią Eijiego Aonumy coraz wyraźniej widać, że Nintendo nie zamierza zmieniać obranego w 2017 roku kursu, a klasyczne, bardziej liniowe odsłony przynajmniej w najbliższej przyszłości będziemy mogli ujrzeć na Switchu tylko w formach remaków lub remasterów. Dlatego, gdy po ponad dekadzie otrzymaliśmy w końcu pierwszą w pełni nową Zeldę z klasyczną kamerą zawieszoną nad mapą, nie powinno dziwić, że i tutaj twórcy postanowili wprowadzić gigantyczne zmiany.
Pierwszą z nich możemy zauważyć już po zerknięciu na pudełko. The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom to pierwsze główna odsłona serii, w której przejmujemy kontrolę nad tytułową księżniczką. Podczas krótkiej introdukcji, przypominającej zakończenie większości innych gier z serii, Link tradycyjnie próbuje odbić uwięzioną Zeldę z rąk Ganona. Nasz bohater w zielonym ubranku oczywiście pokonuje wieprza, lecz jego akcja ratunkowa zostaje przerwana po wpadnięciu do pożerającej czasoprzestrzeń wyrwy. W ostatnim momencie Link wystrzeliwuje jednak strzałę, która uszkadza kryształ więżący Zeldę. Naszej protagonistce udaje się uciec, lecz po dotarciu do królewskiego zamku okazuje się, że wspomniane wyrwy nawiedzają całe Hyrule, a w dodatku to właśnie Księżniczka zostaje oskarżona o wywołanie kryzysu. Przed Zeldą zostaje więc postawione zadanie odkrycia prawdziwego winowajcy, uratowania Hyrule oraz odnalezienia zaginionego rycerza, który jej pomógł.

Spoiler z zakończenia? Otóż nie! To tylko pierwsze pięć minut gry.
Zadanie to początkowo wydaje się być niemal niewykonalne, bowiem fałszywa kopia Króla Hyrule wpędza Zeldę do ciemnego lochu. Tam, na szczęście, poznaje ona małego duszka o imieniu Tri, który nie tylko proponuje pomoc w ucieczce, ale wręcza też Zeldzie specjalną różdżkę. Nowa broń pozwala jej na kopiowanie najróżniejszych przedmiotów znajdujących się w Hyrule.
Tworzenie Ech – bo tak nazwano kopiowane przez Zeldę konstrukcje, to zdecydowanie najważniejsza nowa mechanika Echoes of Wisdom. Po znalezieniu odpowiednio mieniącego się przedmiotu Zelda może go zapisać w pamięci różdżki, a następnie swobodnie wytwarzać je tak długo, na ile pozwala limit reprezentowany przez lewitujące trójkąty ciągnące się za głową Tri. Rodzaje dostępnych Ech są bardzo różnorodne – od najzwyklejszych przyborów, takich jak taboret czy łóżko (na którym protagonistka może się zrelaksować, aby odzyskać siłę), przez pokonane w trakcie przygody potwory, aż po bardziej nietypowe koncepty, jak bloki wody.
Echa możemy oczywiście łączyć ze sobą, aby rozwiązywać zagadki. Wystarczy ułożyć na sobie kolejne trzy łóżka, aby zbudować schodki pomagające w dostaniu się do wysoko położonej półki. Są one także wykorzystywane w walce. Po natrafieniu na obóz bokoblinów możemy stworzyć swoją własną małą armię i oglądać, jak dwa oddziały powoli wzajemnie się wybijają, oczyszczając nam drogę. Czasami możemy też skorzystać z czegoś bardziej pomysłowego – na przykład stworzyć echo ognistego gluta, który podpali połacie trawy, a wraz z nią ukrywające się w niej węże. Oczywiście z czasem do naszej kolekcji trafią coraz to bardziej wymyślne echa. Wypluwające sieć pająki podczas segmentów 2,5D pozwolą nam na stworzenie liny pozwalającej na dotarcie do wyżej położonych segmentów mapy. Z kolei latająca płyta pozwoli Zeldzie na przedostanie się na drugą stronę urwiska.
Echoes of Wisdom odziedziczyło także po Breath of the Wild system chemiczny, który determinuje zachowanie różnych materiałów pod wpływem działania żywiołów. Tak jak wspomniana wcześniej trawa, większość drewnianych przedmiotów możemy podpalić, aby następnie przenieść ogień na aktywującą mechanizm pochodnię. Opcją jest też rozpuszczenie lodowego bloku lub po prostu rozświetlenie ciemnej jaskini. Naelektryzowane potwory pozwolą na aktywowanie metalowych mechanizmów, a unoszące się na wodzie skrzynie mogą posłużyć jako prowizoryczny most.
Potencjał wielu ech zwiększa się po połączeniu ich zdolności z inną kluczową mechaniką, czyli wiązaniem przedmiotów z ruchem protagonistki. Po utworzeniu takiej więzi ruchy przedmiotu bliźniaczo naśladują ruchy bohaterki, niezależnie od jego rozmiaru i ciężaru. Pozwala to więc na łatwe usunięcie z drogi olbrzymiego głazu lub nawet na złapanie potwora i wrzucenie go w otchłań zapadliny. System ten działa też w drogą stronę. Przytrzymując przycisk podczas działania więzi, Zelda zacznie śledzić ruchy każdego wprawionego w ruch przedmiotu, potwora lub nawet własnego echa. Wystarczy wystrzelić wiązkę w kierunku kruka, aby latać nad drzewami tak jak on, lub wytworzyć echo wspinającego się po prawie każdej ścianie pająka, aby razem z nim dotrzeć bez problemu nawet na sam szczyt góry.
Wszystkie możliwości dawane przez echa i resztę mechanik sprawiają, że Echoes of Wisdom jest zdecydowanie najbardziej otwartą top-down Zeldą do tej pory. Tak jak w Breath of the Wild i Tears of the Kingdom, sztuczne bariery praktycznie nie istnieją. Po wydostaniu się z pierwszego obszaru wprowadzającego gra stawia przed nami pierwsze znaczniki questów, do których możemy podejść w dowolnej kolejności, a cała inspirowana A Link to the Past mapa stoi przed nami otworem.
Eksploracja Hyrule to zdecydowanie najjaśniejszy punkt Echoes of Wisdom. W drodze do różnych znaczników natknąć możemy się na tonę aktywności pobocznych, opcjonalnych świątyń i mniejszych wyzwań wynagradzających naszą pomysłowość. Wszechobecne jest tutaj to uczucie małych zastrzyków dopaminy towarzyszących opracowaniu własnego planu na dostanie się do części serca zwiększającej limit paska zdrowia lub rozwiązania zagadki kryjącej się w zimnej jaskini. Mapa nie jest co prawda tak duża, jak w ostatnich dwóch w pełni trójwymiarowych odsłonach, lecz nie przeszkadza to w poczuciu ekspansywności tej wersji Hyrule.

Przed sanepidem w Hyrule jeszcze daleka droga.
Świetnie wypadają także główne zadania fabularne, które polegają zazwyczaj na rozwiązywaniu problemów różnych ras zamieszkujących Hyrule. W trakcie swojego heroicznego debiutu Zelda musi chociażby pogodzić ze sobą skłóconych przywódców dwóch różnych gatunków Zora czy uratować przed nałogowym uzależnieniem od „waty cukrowej” plemię Deku. Gra jest pełna zapadających w pamięć i ciekawych postaci, a moim absolutnym ulubieńcem jest Condé – mały yeti żyjący samotnie na szczycie zaśnieżonej góry i czyszczący ją codzienne w oczekiwaniu na swojego starszego brata, który udał się w daleką podróż.
Każdy główny quest kończy się podróżą do Still World – alternatywnego wymiaru zamkniętego w pochłaniających otoczenie pęknięciach. Mniejsze wyrwy możemy zazwyczaj usunąć, odnajdując zamkniętych w nich przyjaciół Tri. Jedynym sposobem na usunięcie największych fioletowych plam jest jednak pokonanie ukrytego w nich bossa, a to oznacza – a jakże – klasyczne zeldowe dungeony.
Ich działanie drastycznie się nie zmieniło w porównaniu do starszych odsłon. Są to wielopoziomowe labirynty, które musimy przeczesać w celu odnalezienia skrzyń z ukrytymi kluczami, aby w punkcie kulminacyjnym dotrzeć do pokoju, w którym ukrywa się boss. W poprzednich grach z serii ważnym elementem dungeonów zawsze były też specjalne przedmioty wyposażające Linka w nowe umiejętności, które następnie były testowane na najróżniejsze sposoby. W Echoes of Wisdom funkcję tę przejęły echa, które musimy opanować, aby znaleźć drogę naprzód lub rozwiązywać zagadki. Niestety, ich potencjał nie jest wykorzystywany w dungeonach w takim stopniu, aby usprawiedliwić brak klasycznych itemów. Dungeony w Echoes of Wisdom przypominają raczej szereg połączonych ze sobą pomieszczeń z zagadkami, do których rozwiązania potrzebujemy zazwyczaj jednego lub dwóch ech, a nie faktyczną dużą łamigłówkę zmuszającą do nieszablonowego myślenia. Poziom trudności zagadek nie jest zbyt wysoki, a przez mało skomplikowaną progresję mapa – kluczowy przedmiot w każdej tradycyjnej Zeldzie – staje się niemal zbędna.
Wydaje mi się, że to właśnie dungeony stały się ofiarą próby połączenia nowej formuły ze starymi schematami, które w tym przypadku powoduje pewne zgrzyty. Dungeony są zbyt liniowe, aby w pełni wykorzystać szereg narzędzi oddanych do naszej dyspozycji w satysfakcjonujący sposób. Ilość dostępnych ech jest natomiast na tyle duża, że deweloperzy poczuli potrzebę wykorzystania jak największej ich liczby w każdym lochu. Przez to doświadczenie staje się jednocześnie zbyt mało skupione i wymagające, aby dorównać poprzednim odsłonom, a jednocześnie zbyt ograniczone, aby w pełni wykorzystać potencjał nowych mechanik.
Podobne odczucia mam wobec walki. Tworzenie swojej małej armii i oglądanie, jak rozprawia się z nieszczęśnikami wydaje się być początkowo ciekawym pomysłem. Z czasem jednak da się zauważyć, że inteligencja zarówno naszych ech, jak i wrogów jest bardzo ograniczona. Walka z dynamicznej zamienia się w żmudne oglądanie, jak dwa różne NPC naprzemiennie blokują swoje ataki tarczą zamknięte w nieskończonej pętli animacji.
Nintendo chyba zresztą zdawało sobie sprawę z tych problemów, bowiem kolejną umiejętnością Zeldy jest transformacja pozwalająca bohaterce na korzystanie z miecza i łuku Linka. Możemy więc spędzić kilka minut na oglądaniu, jak dwa latające nietoperze bezskutecznie próbują się zadziobać… albo skorzystać z łuku i miecza, aby samodzielnie załatwić sprawę w kilka sekund. Transformacja jest co prawda ograniczona przez specjalny pasek, którego wypełnienie wymaga zbierania kryształów w Still World. W późniejszych momentach gry jego wypełnienie jest jednak niezwykle łatwe i tak naprawdę nic stoi na przeszkodzie, aby każdą potyczkę zakończyć w dużo szybszy i bardziej efektywny sposób. Generalnie ten system transformacji wydaje się być niestety dosyć nieeleganckim rozwiązaniem problemu i utwierdza mnie w przekonaniu, że deweloperzy nie do końca poradzili sobie z ujarzmieniem wymyślonej przez siebie mechaniki ech.

Echoes of Wisdom bazuje na technologii napędzającej remake Link’s Awakening opracowanej przez współprodukujące także nową grę GREZZO. Oznacza to powrót prześlicznej „zabawkowej” oprawy graficznej, ale także starych problemów. Echoes of Wisdom, tak jak poprzednik, ma problem w utrzymaniem frameratu na poziomie 60 klatek na sekundę, szczególnie podczas eksploracji powierzchni Hyrule. Spadki nie są na tyle drastyczne, aby psuć zabawę, ale i tak zastanawiam się, czy nie lepszą decyzją byłoby w tym przypadku zablokowanie odświeżania na 30 FPS.
Jestem sobie w stanie wyobrazić, że system ten po odpowiednich zmianach i rozbudowaniu mógłby być naprawdę ciekawy. Być może odpowiedzią byłoby stworzenie systemu wydawania rozkazów naszym żołnierzom. Nie tylko oddałoby to w ręce gracza większą kontrolę podczas walki, ale mogłoby też pozwolić na inne ciekawe czynności, jak wykorzystywanie ech potworów przy niektórych zagadkach, rzucanie ich do niedostępnych dla nas miejsc, aby przynieśli nam przedmioty znajdujące się poza naszym zasięgiem, przenoszenia kluczowych rzeczy i… właśnie sobie uświadomiłem, że opisuję rozgrywkę Pikminów.
Nowej Zeldzie nie jest jednak aż tak daleko do sprawdzonej już serii Nintendo o rzucaniu kolorowych buraków w insekty. Być może deweloperzy powinni wyciągnąć z niej lekcję i zrewolucjonizować rozgrywkę w jeszcze bardziej drastyczny sposób. System Ech ma w sobie sporo potencjału i mam szczerą nadzieję, że tym razem Nintendo jednak go nie porzuci po jednej grze. Wystarczy otworzyć rozgrywkę jeszcze bardziej, a nasza Księżniczka otrzyma rolę w grze, na jaką naprawdę zasługuje.
The Legends of Zelda: Echoes of Wisdom to naprawdę solidna odsłona serii – pełna zapadających w pamięć momentów, zachęcająca do eksploracji ciekawą mapą i rozmieszczeniem zadań pobocznych oraz wyróżniająca się interesującą główną mechaniką. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że nowa produkcja próbuje być zbyt wieloma rzeczami jednocześnie. Debiutem Zeldy jako głównej protagonistki, stylistycznym sukcesorem remaku Link’s Awakening, rewolucją w formule na miarę Breath of the Wild, kolejnym nostalgicznym powrotem do wersji Hyrule z A Link to the Past. Przez większość czasu ta skomplikowana mieszanka faktycznie działa i skutkuje fantastycznymi heroicznymi sekwencjami. Jednak zbyt często wynikają z niej także mniejsze i większe zgrzyty, które finalnie powstrzymują Echoes of Wisdom przed stanięciem na równi z najlepszymi odsłonami kultowego cyklu.

Producent: Nintendo, GREZZO
Wydawca: Nintendo
Data wydania: 26. września 2024
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 5.58 GB
Cena: 289,80 PLN





























Najnowsze komentarze