Starcie podnóżków z pianką pamięciową (Diablo, Spacetronik, Mozos)

Nowy fotel i biurko, o robocie nie wspominając, zmusiły mnie do kupienia trzech podnóżków w przeciągu miesiąca…

Jako pierwszy wybrałem produkt Diablo – specjalny, gamingowy, wiecie jak jest. Z trzech piankowych podnóżków, które wydają się dominować nasz rynek, ten był zdecydowanie najdroższy. Teoretycznie powinna iść też za tym jakość, więc zaryzykowałem. Z tydzień poużywałem go w domu i stwierdziłem, że w sumie w pracowni do siedzenia przy blacie i stole też by mi się przydał. Jako że drugi podnóżek miał być potrzebny do miejsca pracy, wybrałem Spacetronik, bo miał wysokość Diablo i był szerszy niż on i Mozos. Przez jakieś 3-4 tygodnie używałem obu i doszedłem do wniosku, że tak się nie da żyć, potrzebuję też trzeciego, najniższego z całej grupy. Teraz, po ponad pół roku testów w różnych konfiguracjach, prezentuję Wam najpewniej za długi tekst o opieraczach  do stóp!


Diablo Chairs Foot Rest


Gdy go kupowałem, chodził po około 200 złotych w różnych sklepach, natomiast na stronie producenta pokazany był brak towaru, więc zdecydowałem się nie zwlekać. To była dobra decyzja, bo teraz (luty 2025 r.) jest już droższy o około 60 zł. Przyszedł w porządnym kartonie, a po rozpakowaniu zrobił wrażenie jakością wykonania. Diabelskie logo z czerwonymi akcentami w oczach umieszczone po obu bokach wygląda super! Jakość sztucznej skóry też wydaje się porządna i ogólnie cały podnóżek to solidny blok (choć tak naprawdę nie jest taki podczas używania). Po części przez swoją masę (1 kg), po części przez porządną jakość szwów i ogólnie schludne wykonanie. Z wszystkich trzech podnóżków oferuje też najwięcej płaskiej powierzchni na górze. Siatka na niej ma dość duże oczka, co z kolei ułatwi odkurzanie go (a te siatki baaardzo lubią paprochy i kurz!).

Czar porządności prysł, gdy rozpiąłem złączone rzepem dwie części. No kurde, co za niemota wpadła na pomysł, żeby rzep umieścić na spodzie górnej części podnóżka i dlaczego inni pracujący przy tym projekcie przyklepali ten pomysł? Złożony w całość produkt ma 18 centymetrów wysokości i żeby go w pełni wykorzystać, trzeba być nie dość, że niską osobą, to jeszcze z za dużym fotelem. Sam mam 182 cm wzrostu i gdy przy biurku ustawię swój noble chairs na połowę wysokości nogom do podłogi brakuje 10 centów. Przez jakiś czas używałem Diablo w jego pełnej wysokości i zdecydowanie niższa byłaby lepsza. Ale nie mogę korzystać z samej górnej części, bo mam wykładzinę dywanową, więc rzep z górnej części się jej łapie, co rodzi różne problemy…  Dodatkowo na spodzie jest siatka, więc nawet gdyby ktoś chciał używać tego kawałka na gładkiej podłodze (próbowałem podkładać tekturę…), to podnóżek będzie się ślizgał, a rzep łapał paprochy aż do zapchania się. Dolna, płaska część podnóżka ma 5 cm wysokości. Jej spód jest pokryty antypoślizgowymi kropkami, które powinny być też przy rzepie, ale ich nie ma… Z kolei góra to zwykły, lekko mechaty materiał do chwytania się rzepa z drugiej części. Rozwiązanie nie najlepsze, bo wystarczyło kilka rozłożeń na dwa kawałki, żeby zobaczyć, jak rzep szarga materiał… Poza tym mam wrażenie, że sporo wyższych osób może skończyć z używaniem tylko tej płaskiej dolnej części, bo już taka niewielka wysokość potrafi zrobić różnicę (o tym więcej przy Spacetroniku).

Podnóżek Diablo ma najmiększą piankę memory z wszystkich trzech testowanych produktów. Wbrew pozorom nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo stopy zapadają się w nim, a na dodatek pracują, bo nie mają porządnego zaparcia. Przy testach na pełnej wysokości nie mogłem ustawiać na nim stóp na płasko, bo kolana miałem zbyt wysoko. W związku z tym podnóżek był wsunięty głębiej pod biurko, nogi bardziej wyciągnięte, a stopy opierały się pod kątem. Przez to po nawet niedługim czasie zaczynałem czuć napięcie na ścięgnach po zewnętrzy stronach dolnej części goleni. To był jeden z momentów, w których przyszło mi na myśl, że to nie był najlepszy wybór. Dodatkowym problem jest szerokość – raptem 43 cm. Przy moich dłuższych nogach i domyślnym męskim rozkroku przy siedzeniu stopy zawsze lądowały na samych brzegach Diablo i po prostu całe się zapadały, nawet za połowę jego wysokości. Przydałyby się dodatkowe przynajmniej dwa centy z każdej strony, aby stabilność boków była większa. I tu wrócę to jakości sztucznej skóry – może i wygląda solidnie, ale przy takim ciągłym jej gnieceniu nie wróżę jej długiego życia.

Ostatecznie gejmingowy podnóżek wylądował w pracowni. Partnerka zrobiła mu solidny pokrowiec, żebym nie rozwalił Diabolo skarpetobutami Skinners podczas używania go przy klejeniu przy blacie. Żeby mieć jak największy zasięg, używam wysoko ustawionego stołka barowego i często nie mam na nim nawet jak rozłożyć szerzej nóg. Z kolanami bliżej siebie i stopami częściej ustawionymi na płasko podnóżek ten sprawdza się całkiem dobrze. Wciąż jednak miękkość pianki sprawia, że nogi bardziej mi na nim pracują niż odpoczywają. Wychodzi mi na to, że Diablo jest raczej nieintencyjnym produktem do wzmacniania stóp niż dobrym podnóżkiem, a już na pewno nie jest nim dla osób, które potrzebują niedużej wysokości oparcia przez nieprzemyślane rozwiązanie kwestii rzepów.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *