Gry Roku 2023

KotStation 

Kolejne podsumowanie, kolejny rok przegapiania najważniejszych premier (czy też raczej braku czasu i pieniędzy na nadążanie za nimi). Chociaż w tym roku przytrafił mi się cud zagrania w Super Mario Bros. Wonder, które dotrzymało obietnicy zawartej w tytule, jestem pewna, że polecając tę grę będę tylko przekonywać przekonanych, więc wolę naświetlić kilka ulubionych, niezależnych perełek z tego roku. Jak się okazuje, klasyka jest nieśmiertelna, dlatego najciekawszymi grami z tego roku były… szachy i karty. Oczywiście przygotowane na nowo, w sosie rogalikowym lub przygodowym.

Jak jednym shotgunem zestrzelić kilkanaście kartek z kalendarza: Shotgun King: The Final Checkmate

Prosty pomysł, wyważenie strategii i losowości oraz zmuszanie do balansowania wybieranymi ułatwieniami i utrudnieniami – tyle wystarczy, żeby człowiek wsiąknął na długo w grę, która zasadniczo w trybie fabularnym ma 12 plansz, a jej jednorazowe przejście może zająć 30-40 minut. Wszystko dzięki temu, że pomysł stojący za Shotgun Kingiem jest cholernie chwytliwy: szachy, ale w wersji jeden przeciwko wszystkim… i ze spluwą. A do tego dużą liczbą modyfikatorów rozrywki, więc replayability jest naprawdę spore: krótko mówiąc, to wzorcowy pożeracz czasu.

Które karty lepsze? Inscryption vs The Great Cosmic Wheel Sisterhood

Konkurencja jest oczywiście iluzoryczna, bo to zupełnie inne gry (horrorowy, postmodernistyczny rougelike vs visual novel z elementami przygodówki skrojona pod tarociary), do tego czerpiące z innych karciankowych tradycji (granie czarnym kolorem w Magica vs przepowiadanie przyszłości). Obydwie pozycje jednak zapisały się w mojej pamięci przede wszystkim prowadzeniem fabuły w nieoczekiwane miejsca i bardzo dobrym połączeniem rozgrywki z narracją. Inscryption, w które grałam na początku tego roku, było moim pierwszym faworytem i do tego czasu nic tej gry nie zdetronizowało: tak niesamowicie kreatywny pomysł, połączony z naprawdę angażującym deckbuildingiem przytrafia się po prostu rzadko. Z kolei The Great Cosmic Wheel Sisterhood jest niepozbawione wad, ale zabawy w tarota na kosmicznym wygnaniu cieszą, a dość szeroko zakrojona intryga opowiedziana z perspektywy jednego pokoju imponuje. Do tego wykonanie zachwyca, co ostatecznie tworzy naprawdę unikalną pozycję.

Nostalgiczna opowieść (z 1998) roku: A Space For The Unbound

Chyba pierwsza i jedyna gra, która dostała ode mnie „zakup obowiązkowy”. Niesamowita podróż w czasie do lat dziewięćdziesiątych w Indonezji, gdzie trudy dorastania łączą z się z dziecięcą fantazją oraz odrobiną starych, dobrych wątków o zaklinaniu czasoprzestrzeni. Gameplayowo jest to dość klasyczna przygodówka, ale zarówno pod względem oprawy audiowizualnej, jak i świetnej opowieści, która umie wyważyć tony tragiczne i komiczne, absolutnie wybija się ponad przeciętność.

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. Brucevsky pisze:

    Świetne podsumowanie, które dobrze pokazuje, że pomimo wielu lat na karku Switch nadal mocno się trzyma i serwuje sporo rozrywki na wysokim poziomie. Problemem jest znaleźć czas i fundusze, by to wszystko ogrywać z odpowiednią regularnością. 🙂

    P.S. wypatruję już tej recenzji Tevi!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *