Mam za dużo akcesoriów do Switcha (chyba)!

Podczas gry w Prinny 2 na Switchu użyłem w sumie aż ośmiu akcesoriów… Podczas żonglowanie nimi zaświtało mi, jak duża przepaść pod ich względem dzieli NS i Vitę.

Konsolka przenośna Sony, z racji swojej w pełni handheldowej formy, nie dawała aż tyle opcji w sferze peryferii. Pewnie, pojawiły się nawet nakładki w kocie łapki na analogii, były i skiny, i podstawki ekspozycyjne, ale dopóki ktoś nie był takim seryjnym vitowym kolekcjonerem, to nie myślał o takich dodatkach. Sam zaraz po zakupie PSV wziąłem tani zestaw Speedlinka, w którym przede wszystkim był pokrowiec (używam do dziś), folia na ekran (potem dwa razy wymieniona), jakieś opakowania na pojedyncze kartridże z grami, żeby nie wozić pudełek (może raz użyłem) i ściereczka. Jakiś czas później wziąłem grip Hori, który służy mi do dziś. Miałem też drugi z przyciskami L2/R2, ale ostatecznie stwierdziłem, że mi się nie przyda i poszedł na konkurs. Zakupiłem też skina GelaSkin i nie potrzebowałem nic nowego do czasu, aż mi zaczął szwankować kabel do ładowania, a to załatwiłem przejściówką. Żeby nie było, memorkę też kupiłem, bo robiłem przesiadkę z 8 GB na 32, ale to już raczej należy zaliczyć do konieczności. I to to tyle przez okres jakoś siedmiu lat. Niedużo, niemal wszystko służy mi nadal i wciąż jest w dobrym stanie.

Do Vity wiele dodatków nie trzeba.

Sytuacja ze Switchem jest zgoła inna, bo konsola jest hybrydą. Tak więc oprócz peryferii związanych z opcją handheldową, która pokrywa się z PSV, dochodzi jeszcze cała masa możliwości związanych z graniem stacjonarnie i z ekranem na stole. Switcha mam dokładnie trzy lata w chwili pisania tekstu (kupiłem w listopadzie 2017 roku) i przewinęło się przez moje ręce znacznie więcej sprzętu. Cześć była związana z recenzjami i część rzeczy rozdaliśmy na stronie w ramach konkursów. Największym kuriozum stały się podstawki do ułatwienia gry w trybie tabletop. Przetestowałem w sumie cztery, z czego dwie nadal mam – jedna z portami USB w domu, druga zwykła w pracowni, bo na niej łatwiej czytać VN-ki podczas przerwy na drugie śniadanie. Zasadniczo więcej mam dodatkowych kontrolerów, bo aż pięć: dodatkowe joy-cony (akurat są w użyciu, bo dodane do konsoli złapały drift), Pro Controller od Nintendo, pad od 8bitdo oraz dwa arcade sticki (duży i mini). Właściwie obowiązkowym zakupem dla mnie był pokrowiec, bo gram nie tylko w domu. Ale doszła też torba na cały majdan, żeby wozić konsolę z dockiem i dodatkami do kumpla. Konieczne też było kupienie szkła ochronnego na ekran. Ponieważ lubię skiny, mam i taką naklejkę. Również wziąłem gripa Skull&Co, a do niego kolejny pokrowiec i jeszcze nakładki na analogi. Żeby było mi wygodniej grać na dużym ekranie, potrzebowałem słuchawek bezprzewodowych. Ponieważ mam tylko monitor i głośniki podpięte do kompa oraz N pokpiło sprawę z Blutooth (konieczne były jeszcze trzy kable, żeby używać słuchawek lub mieć dźwięk na głośnikach…). Już nawet nie mam ochoty wertować tego manifestu towarów, żeby przeliczyć go na sztuki. Jednak jak na tak krótki okres posiadania konsoli jest tego w cholerę. Oczywiście wiem, że niektórzy mają więcej i tak to w sumie działa, ale skala dodatkowych zakupów, jakie generuje Switch, jest znacznie większa niż Vity. Co mi przypomniało jeszcze o dwóch kartach pamięci (64 GB zamienione na 128), Switchblade’ach oraz dodatkowej oryginalnej ładowarce do sypialni.

Nintendo Switch – generator akcesoriów.

Z jednej strony takie nagromadzenie akcesoriów wydaje mi się przesadą, z drugiej jednak co jakiś czas każdego używam. Torba na cały majdan zawiera na co dzień kable, nasówki na joye i pada 8bitdo. Zwykle noszę Switcha do pracowni bez gripa, i tam też przydaje się podkładka do VN-ek czy okazjonalnej gry w dwie osoby. W pokrowcu na gripa trzymam gripa, ale też czasem zabieram cały zestaw. Na jeden wyjazd nawet był o tyle dobry, że zmieściłem w nim jedną z podstawek, żeby bez doka w warunkach hotelowych łatwiej grało się z siostrzeńcem. Słuchawek czasem używam nawet do oglądania filmów, skoro już je mam (choć przepinanie dzyndzla jest irytujące). W kwestii pakietu kontrolerów – niewątpliwe są przydane, ale za rzadko ich używam z racji preferencji solowego grania. Jednak któregoś razu z Arstem udało nam się spotkać i zrobiliśmy sobie wieczór z arcade stickami. Czasem pojedyncze joy-cony nie działają z danymi grami, więc w sumie cztery pełne pady też się przydały przy kilku sesjach multi. Ale dopiero wspominana sytuacja z Prinny 2 tak na dobrą sprawę uświadomiła mi, ile się tego nazbierało, bo skorzystałem z kilku opcji niemal jednego dnia… Wyglądało to mniej więcej tak: wstałem koło szóstej rano i żeby nie budzić partnerki, grałem w tabletopie ze Switchem na podstawce z USB z wpiętymi słuchawkami i na pro conie. Dotarłem do bossa i wróciłem do niego w handheldzie, ale na żółtych joyach ciężko było szybko wykonywać skoki, bo przycisk wymaga głębszego wduszenia, a czasem najwyraźniej robiłem to za słabo. Pro pada od N mam w pierwszej wersji, więc d-pad nie działa dobrze, a ta gra wymaga dużo precyzji w sterowaniu. Potem wziąłem 8bitdo, który też nie dawał rady z tego samego powodu. W końcu wygrzebałem z kartonu mini arcade sticka od Hori (czeka na reckę) i różnica w precyzji sterowania była dla mnie bardzo zauważalna. Dopiero z tą zabawką pokonałem problematycznego bossa. Dobrze, że dużego sticka nie musiałem do tego wyciągać…

Tego mocno ograniczonego zestawu używam na co dzień.

Już Vita pokazała, że lubię dodatki, jak skiny czy gripy, ale im konsola jest bardziej rozwinięta, w tym większe akcesoriowe bagno można wpaść. O ile skina, Switchblade’y i arcade sticki spokojnie mogę uznać za fanaberię, tak jednak pozostałe sprzęty są albo po prostu potrzebne, albo przynajmniej przydane. Na pewno podstawki mogę uznać za potrzebne, bo ta słiczowa nóżka to porażka totalna. Pady jakieś trzeba mieć, bo joy’e na dłuższą metę nie są wygodne. Pokrowce podróżne też są niezbędne, jeśli chce się wozić konsolę, ale ponieważ doszedłem do trzech, to może uznać, że jestem już w polu przesady, może lekkiej, ale przesady. Całe szczęście, że nie lubię dublować sprzętów i nie mam Switcha Lite, bo kolejne rzeczy by doszły.  Czasem zastanawiam się, czy wszystko mi potrzebne. Główne wątpliwości budzi pad 8bitdo oraz ministick, ale z drugiej strony też po prostu dobrze i czasem nawet fajnie (jak ze stickami) je mieć.

A jak u Was wygląda sytuacja z akcesoriami? Minimalizujecie ich liczbę do niezbędnych czy lubicie mieć więcej peryferii na różne okazje?

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *