Gry Roku 2021

Maniak:

Ok, ja również pozwoliłem sobie na dwie różne listy. Pierwsza zawiera gierki, które co prawda miały premierę już jakiś czas temu, ale dla mnie osobiście były ważną częścią 2021. Druga to już klasyczne TOP 5 – tym razem postanowiłem się nie ograniczać, więc znalazło się miejsce zarówno dla remastera jak i portu.


VA-11 HALL-A

Musiałem zakupić symulator barmanki na trzech platformach, aby w końcu się przełamać i zacząć mieszać drinki. Cyberpunk to zazwyczaj nieoczywiste wybory moralne, niepochamowany rozwój technologiczny i władza megakorporacji. Główna bohaterka – Jill, obserwuje to wszystko jednak z boku, wewnątrz przytulnego choć nieco obskurnego baru, całymi wieczorami wysłuchując zwierzeń stałych klientów i nieznajomych twarzy, starając się wyrzucić z głowy pytanie, czy w tym miesiącu uda jej się uzbierać na czynsz. To zdecydowanie najbardziej “comfy” gra, jakiej doświadczyłem w tym roku, która idealnie wprowadziła mnie w świąteczny nastrój. Na samym początku kwietnia, ale to bez znaczenia…


DOOM Eternal

Tutaj pochwały należą się dla dwóch stron. Najpierw dla id Software za podjęcie ryzyka i stworzenie sequela znacznie bardziej odważnego niż ktokolwiek grający w Dooma 2016 mógłby się spodziewać. A następnie dla Panic Button za to, że gra znacząco szybsza, ładniejsza i bardziej efekciarska niż poprzednik, jakimś cudem działa na Switchu bez wyraźnych zadyszek. Fantastyczny shooter, w 2022 pewnie w końcu sięgnę po DLC… a następnie ukończę całą kampanię jeszcze raz. W obecnych czasach możliwość rozrywania na strzępy Cacodemonów jest na wagę złota.


Super Smash Bros. Ultimate

No dobra, oczywiście w Smasha Ultimate nie zacząłem grać w 2021. Ciężko mi jednak rozmawiać o minionym roku bez chociażby wspomnienia o cross-overowej bijatyce Nintendo – w końcu wciąż była to gra, w której utopiłem w 2021 najwięcej godzin. Na przestrzeni 12 miesięcy otrzymaliśmy trzy ostatnie DLC – Pyrę i Mythrę z Xenoblade Chronicles 2, Kazuyę Mishimę z Tekkena oraz Sorę z Kingdom Hearts. Daje to końcowy wynik 82 grywalnych postaci. Nintendo, Bandai Namco, Sora Ltd. i Masahiro Sakurai dokonali niemożliwego, a mój umysł nawet nie jest w stanie pojąć, w jaki sposób deweloperzy planują przebić Ultimate w przyszłości. Najprawdopodobniej nie planują, a Smash 6 może być czymś zupełnie nowym. Dlatego patrzę w przyszłość z jeszcze większą ekscytacją.


Metroid Fusion

Po zapowiedzi piątego Metroida na E3 2021 oczywistym stało się, że po kilku latach pora odświeżyć sobie dotychczasowe przygody Samus Aran. Poprzedzające Dread i wydane w 2002 roku Fusion to wciąż fascynująca gra. Ma swoje problemy, nieco za mocno trzyma gracza za rękę, progresja została bardzo uproszczona w stosunku do Super Metroida. Jednak żadna inna część serii tak dobrze nie operuje strachem – a mówimy przecież o dwuwymiarowym sidescrollerze na Game Boya Advance. Fusion ma swoje momenty – przerażająca introdukcja SA-X, wymagająca walka z Nightmare, destrukcyjny dla słuchawek krzyk Ridleya. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości Nintendo w końcu wzbogaci ofertę NSO o gry z GBA i więcej osób przypomni sobie o tym klasyku.


Streets of Rage 4

Jak napisałem w recenzji – jeśli w nowe Streets of Rage zagrałbym przed końcem 2020, to rok temu na pewno załapałoby się na moją topkę. Lepiej jednak późno niż wcale. SoR 4 to fenomenalny brawler – niezależnie od tego czy staramy się utrzymać licznik combo sami, czy przyjacielsko rywalizujemy z osobą siedzącą na sąsiedniej kanapie. Wydany w 2021 Mr. X Nightmare to również fantastyczne rozszerzenie dodające nie tylko nowe grywalne postacie, ale też nowy tryb garściami czerpiący z roguelików.


TOP 5:


5. The Legend of Zelda: Skyward Sword HD

Niech będzie. Skyward Sword HD to bardzo kompetentny remaster. Podwyższony framerate, wysoka rozdzielczość, odświeżone tekstury i szereg mniej oczywistych zmian wizualnych składa się na prawdę ślicznie wyglądającą, pomimo wieku, Zeldę. Sama gra mnie jednak kupiła nostalgią, która nadeszła z niespodziewanej strony. Choć było to moje pierwsze zetknięcie się z tą częścią serii, machając Joy Conem czułem się jak zapocony młody nastolatek, który pod choinkę otrzymał Wii i spędził całe święta grając z braćmi w Wii Sports Resort. Wiem że sterowanie ruchowe nie jest dla każdego, a nowy model obierający się na gałce analogowej pozostawia nieco do życzenia, ale dla mnie ciachanie bokoblinów nadgarstkiem okazało się być wyjątkowo satysfakcjonujące. No i ci bossowie – jedni z najlepszych w całej serii.


4. Shin Megami Tensei V

Atlus dowiózł. Może trochę pospiesznie i niekoniecznie we wszystkich kategoriach, ale nie mam wątpliwości, że Shin Megami Tensei V to naprawdę dobre RPG, na które warto było czekać 4 lata. Recenzję wrzuciłem na stronę zaledwie dobę temu, więc nie ma sensu się zbytnio powtarzać. Gdy tylko wyjdę trochę z zaległości, na pewno spróbuję nowej gry plus.

 


3. Tetris Effect: Connected

Gra, która sprawiła, że pomimo początkowego sceptycyzmu wobec OLED Model, zacząłem odkładać pieniądze na przesiadkę. Tetris Effect to transcendencyjne doświadczenie, które najpierw wciąga klasyczną tetrisową rozgrywką, a następnie bombarduje kolorami, muzyką i wibracjami. Coś czego każdy powinien spróbować w życiu chociaż raz. Jeśli na ten moment nie możecie sobie pozwolić na zakup, sprawdźcie chociaż soundtrack – jest dostępny na YouTubie i Spotify.


2. Metroid Dread

Widać było, że Nintendo od dłuższego czasu nie do końca wiedziało co zrobić z Metroidem. Na szczęście Samus nigdy nie skończyła tak źle jak Captain Falcon, ale po premierze Metroid Prime 3: Corruption seria zaliczyła mocny spadek formy. Najpierw dostaliśmy dosyć dziwny eksperyment w postaci Other M na Wii, kilka lat później bardzo miałkie Federation Force. Sytuacja uległa poprawie po premierze Samus Returns w 2017… ale tylko lekko, bo cztery lata temu mało kto już przejmował się ekskluzywną grą na 3DS-a. Dopiero 2021 można uznać za rok pełnoprawnego powrotu Samus Aran – i cóż to był za powrót. Metroid Dread to pieczołowicie zaprojektowana metroidvania dumnie stojąca wśród swoich protoplastów i innych przedstawicieli gatunku, a także doskonałe zamknięcie historii zapoczątkowanej 35 lat temu. Do pierwszego miejsca brakowało niewiele, ale…


1. Monster Hunter Rise

…po zobaczeniu parę tygodni temu ile godzin spędziłem w tym roku polując na potwory, zacząłem coraz cieplej wspominać nowego Monster Huntera. Rise był dla mnie pierwszym wartościowym podejściem do serii Capcomu i kochałem absolutnie każdą minutę ze 160 godzin spędzonych przy tej grze. Przez cały ten czas korzystałem niemal wyłącznie z Long Sworda, a mimo to wciąż daleko mi do całkowitego opanowania tego oręża, co pokazuje, ile głębi znajduje się w systemie walki. Do tego chyba tylko w Breath of the Wild i Super Mario Odyssey samo poruszanie się po mapie sprawiało mi tyle samo frajdy co w Rise. Capcom przez cały rok wzbogacał Rise o mniejsze i większe aktualizacje, a coraz wyraźniej mieniące się na horyzoncie Sunbreak to jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie pozycji w 2022.


A co z 2022?

Breath of the Wild 2, Bayonetta 3, Splatoon 3, Mario + Rabbids: Sparks of Hope, Pokemon Legends: Arceus, Kirby and the Forgotten Land, Persona 4 Arena Ultimax, Metal Slug Tactics, Triangle Strategy, Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp, 13 Sentinels: Aegis Rim – nowy rok już teraz wydaje się szalony. A przecież przez nami jeszcze przynajmniej jeden duży Direct przez E3, a na nim… dobra, nie będę zapeszał. I jasne, wciąż lepiej zakładać, że nie wszystkie planowane na 2022 rok gry faktycznie trafią do sprzedaży przez 31 grudnia. Zakładając nawet najgorszy scenariusz, przyszły rok prezentuje się znakomicie.

Życzę wam więc nie tylko wielu przyjemnie spędzonych godzin przed konsolą, ale też zdrowia oraz jak najszybszego pokonania przez nas tego trwającego już prawie 2 lata pierd*lnika…

.

.

.

.

.

.

…oraz nowego Xenoblade’a.

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. Quithe pisze:

    Na naszym fejsowym fanpejdżu znajdziecie konkursik z grami na Switcha do wygrania 🙂 Trwa do 7 stycznia 2022.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *