Gry Roku 2024
Maniak
Widzicie? Warto wierzyć. Metroid Prime 4 otrzymało w końcu pierwszy pełnoprawny zwiastun prezentujący rozgrywkę i podtytuł, a już w marcu Switch dostanie prawdopodobnie ostatni wysokiej klasy port z WiiU w postaci Xenoblade Chronicles X: Definitive Edition (i nie, wcale nie żałuję zakupu używanego WiiU tylko dla tej gry). W dodatku Nintendo w końcu przyznało, że pracują nad nową konsolą i planują ujawnić ją światu do końca marca 2025.
2024 rok był jednak solidny nie tylko pod kątem zapowiedzi. Przez ostatnie 12 miesięcy zagrałem w wiele naprawdę świetnych produkcji, a więc przyszła pora na wyróżnienie tych, które najbardziej utkwiły mi w pamięci.
Honorowe wyróżnienia:
Prince of Persia: The Lost Crown (Ubisoft Montpellier) – zawsze mogę być spokojny o jakość produkcji od Ubisoft Montpellier, a nowy Książę Persji utrzymał mnie w przekonaniu, że to najbardziej utalentowane studio francuzów. The Lost Crown to świetna metroidvania. I aż serce się kraje (a w kieszeni otwiera scyzoryk), widząc jaką nagrodę otrzymali deweloperzy po stworzeniu najlepszej gry Ubisoftu od lat…
The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak (Nihon Falcom) – Obecność Trailsów w moim corocznym podsumowaniu to już tradycja. Trails Through Daybreak stanowi naprawdę udany wstęp do zupełnie nowego rozdziału serii, który jeszcze bardziej rozwija świat Erebonii, a przy tym interesująco prezentuje nową drużynę bohaterów, z protagonistą Vanem Arkridem na czele. Dobrze, że na kontynuację nie trzeba już długo czekać.
Splatoon 3: Side Order (Nintendo EPD) – W zeszłym roku Splatoon 3 otrzymał swój wielki finał w postaci finałowego Splatfestu. Poza tym kilka miesięcy wcześniej dostaliśmy krótką przerwę od multiplayerowych rozgrywek za sprawą fabularnego DLC, które łączy rozgrywkę znaną fanom z elementami roguelike’a. Połączenie to okazało się być niezwykle udane, chociaż potencjał w nim drzemiący wciąż musi poczekać na pełne rozwinięcie.
TOP 5
5. Emio – The Smilling Man: Famicom Detective Club
Nintendo EPD, Mages / Nintendo
Już posegregowaną topkę zamyka jedyna gra Nintendo w moim zestawieniu. To zdecydowanie nie był zły rok dla dewelopera, a Switch otrzymał sporo jakościowych ekskluzywnych produkcji, lecz jeśli mam wybrać grę ze stajni Nintendo, która najbardziej utkwiła mi w pamięci po zmianie kalendarza, to wybór pada na prawdopodobnie najcichszą z premier – nową odsłonę Famicom Detective Club.
Emio – The Smilling Man zaskoczyło mnie na kilka sposobów. Chociaż Nintendo zdecydowanie nie stroni od wydawania gier przeznaczonych dla dojrzalszych graczy, Emio jest tak naprawdę pierwszą grą z czerwonym oznaczeniem na pudełku stworzoną wewnętrznie przez Nintendo EPD (przy asyście studia Mages). Dlatego byłem pod wrażeniem tego, jak sprawnie czwarta odsłona Famicom Detective Club radzi sobie z opowiedzeniem trzymającej w napięciu i ciężkiej tematycznie (nie tylko ze względu brutalność) historii. Yoshio Sakamoto jednak potrafi napisać dobrą historię (o Metroid: Other M nie rozmawiamy).
4. Pentiment
Obsidian Entertainment / Microsoft
Na kolejnym miejscu, no proszę, kolejna gra detektywistyczna. Pentiment zabiera nas w trwającą ćwierć wieku podróż po nowożytnej Bawarii, w trakcie której pracujący w pobliskim skryptorium artysta Andreas stara się rozwikłać zagadki tajemniczych morderstw nawiedzających miasteczko Tassing.
W grze Obsidianu zbrodnie są jednak tylko tak naprawdę tłem dla opowieści o zwykłych ludziach z najróżniejszych grup społecznych zamieszkujących Tassing – traktują o osobistych problemach, nadziejach, celach, relacjach z rodziną, religią i państwem. Z czasem zaczynamy zauważać, że te z pozoru odległe problemy nie różnią się jednak wcale aż tak bardzo od tego, co możemy zobaczyć za naszymi oknami. I wtedy rodzi się pytanie – czy na pewno mamy prawo do ingerowania w ten świat? Czy nasze decyzje faktycznie pomagają mieszkańcom Tassing? A może popychamy Andreasa w kierunku granicy, której nie powinien przekraczać, co będzie tragiczne w skutkach dla wszystkich?
3. Balatro
Local Thunk
Balatro zasługuje na wysoką pozycję choćby dlatego, że gra towarzyszyła mi przez cały rok. Deck-buildera kupiłem niedługo po premierze na Steamie i przez kolejna kilka miesięcy wpadałem do niej po przerwach, aby niezobowiązująco rozegrać kilka rund. Problem rozpoczął się po premierze gry na telefonach i – co gorsza – Apple Arcade. Efektem tego jest to, że w Balatro utopiłem już pewnie z kilkadziesiąt godzin, a grę zainstalowałem na telefonie, tablecie, laptopie i nawet telewizorze. W dodatku jestem o krok od zamówienia prawdziwej talii kart na licencji gry, chociaż nie znam zasad żadnej gry karcianej poza wojną i pasjansem.
Siłą Balatro jest fakt, że zabawa tak naprawdę nigdy się nie kończy. Naszym celem jest stworzenie idealnej synergii między pokerowymi układami kart, zbieranymi Jokerami oraz innymi wzmocnieniami. Jeśli nam się uda odpowiednio podbić mnożnik, dotrzeć do dziesiątej stawki i pokonać bossa, gra informuje nas o wygranej… oraz możliwości przejścia do trybu nieskończonego, w którym po pewnym czasie próg punktów, do którego musimy dotrzeć w każdej rundzie, liczony jest już nie w tysiącach, a milionach. Potem w miliardach. Następnie w tryliardach. I tak aż do momentu, gdy UI nie jest już w stanie wyświetlać pełnej długości liczby. A gdy już nie podołamy wyzwaniu, natychmiast chcemy zagrać jeszcze raz, bo wiemy, że kolejna rozgrywka będzie się całkowicie różniła od poprzedniej. Balatro to genialny w swojej prostocie i doskonale zrealizowany roguelike. W skrócie – numerki rosną i przyjemnie masują mózg.
2. Pizza Tower
Tour de Pizza
Na konsolowy debiut Pizza Tower czekałem od razu po ujrzeniu rozgrywki z wersji PC. W zeszłym roku w końcu miałem okazję wcielić się w Peppino Spaghetti na Switchu i bez wahania mogę stwierdzić, że to najlepsza gra, w którą zagrałem na konsoli Nintendo w tym roku.
Chociaż duzi wydawcy nie są zainteresowani platformówkami tak jak kilkanaście lat temu, gatunek ten wciąż kwitnie dzięki mniejszym zespołom. Pizza Tower bierze na warsztat mechaniki definiujące w przeszłości gry z serii Wario Land i podkręca je na maksa, aby wycisnąć z nas jak najwięcej adrenaliny. Może brzmieć to nieco absurdalnie w kontekście platformówki o włoskim kucharzu walczącym ze złymi dodatkami do pizzy, ale ciągle wibrujący wskaźnik combo ładowany niszczeniem kolejnych przeszkód, próba utrzymania tempa i świetna muzyka sprawiły, że miałem ochotę rozpracować wszystkie poziomy celem zdobycia najwyższej możliwej rangi w każdym z nich. Póki co po godzinach resetowania i kolejnych próbach udało mi się to wykonać w może 1/4 gry. Mam nadzieję, że w 2025 roku otrzymam prestiżowe P-Rank w każdym wyzwaniu rzuconym przez Pizza Tower.
1. Metaphor: ReFantazio
Studio Zero / Sega, Atlus
No i proszę, piekło zamarzło. Moją tegoroczną grą roku został tytuł, który zupełnie pominął Switcha. Metaphor: ReFantazio jest pierwszą nową grą Studio Zero – zespołu uformowanego wewnątrz Atlusa między innymi z weteranów odpowiedzialnych za Personę 5.
Metaphor czerpie garściami z całego dorobku dewelopera: walka zapożyczyła system Press Turn znany z głównych odsłon Shin Megami Tensei; fani Persony poczują się jak w domu widząc zarządzanie kalendarzem i tworzenie social linków między bohaterem a postaciami pobocznymi; muzyka, nad którą pracował między innymi Shoji Meguro, wydaje się być ewolucją jego pracy nad Strange Journey. Pod względem samej rozgrywki Metaphor jest niezwykle udane – ciągle gwarantuje wysoki poziom wyzwania niepozwalający na nawet chwilową bagatelizację nawet zwykłych potworów, a zastępująca zbieranie demonów/Person mechanika odblokowywanych archetypów pozwala na naprawdę dużo elastyczności w radzeniu sobie z napotkanymi przeszkodami.
Jednak powodem, dzięki któremu Metaphor: ReFantazio zostało jednym z najlepszych RPG w jakie grałem i trafiło na pierwsze miejsce mojej listy jest historia. Świat Metaphor z naszej perspektywy jest absolutną dystopią. Pochodzenie jednostki całkowicie determinuje jej pozycję w społeczeństwie. Hierarchia społeczna jest całkowicie podporządkowana genetyce, a rasizm i uprzedzenie są wryte zarówno w panujące normy, jak i ustanowione prawo. W dodatku królestwo mierzy się z ciągle wzrastającym zagrożeniem ze strony groteskowych potworów nazywanych „ludźmi”. My natomiast przejmujemy kontrolę nas przedstawicielem najbardziej pogardzanej, i najbardziej przypominającej prawdziwych ludzi, rasy – elderem.
Trafiamy do tego świata, gdy otrzymuje niewyobrażalną okazję na zmianę. Zamordowany król w dniu swojego pogrzebu objawia się swoim poddanym jako olbrzymia twarz wryta w wiszącym nad królestwem głazem i ogłasza, że władzę nad królestwem otrzyma śmiałek, który w przeciągu następnego roku zgromadzi największe poparcie wśród ludu. W ten sposób rozpoczyna się bezwzględny wyścig o koronę i starcie stojących wobec siebie w całkowitej przeciwności ideologii, na które pozwoliła niespotykana dotąd wolność wypowiedzi.
Gra stawia dosyć jasne pytanie: Czy społeczeństwo obywatelskie jest tylko fantazją? W dobie postępującej radykalizacji i coraz bardziej dzielącego się społeczeństwa tematyka podjęta przez Metaphor jest bardzo aktualna, ale też trudna, co rodziło na początku moje obawy, czy twórcy będą w stanie się w niej obracać z wystarczającym wyczuciem i finezją. Po ujrzeniu napisów końcowych z satysfakcją mogę napisać, że tak. Co prawda wcześniej postawione pytanie wciąż pozostało otwarte. Jednak zakończenie tej wielogodzinnej przygody pozostawiło mnie z nadzieją na to, że odnalezienie odpowiedzi wciąż jest w zasięgu naszych rąk. Wystarczy tylko wspólnie po nią sięgnąć.
Najnowsze komentarze