Gry Roku 2024
Minął kolejny rok, więc pora znów spojrzeć wstecz i zaprezentować Wam zeszłoroczne tytuły, które dały nam najwięcej rozrywki!
Standardowo w jednym wpisie zebraliśmy podsumowania naszych redaktorów. Możecie obejrzeć je przechodząc do kolejnych stron wpisu lub skoczyć od razu do konkretnej osoby:
KotStation

Patrzę na swoją listę ukończonych w tym roku gier i same na myśl cisną się słowa piosenki zespołu Turbo: Jaki był ten dzień, czy coś zmienił czy nie, czy był tylko nadzieją na dobre i złe? Patrzę, tym bardziej pobudzona do zastanawiania się, jaki był ten rok, i jakkolwiek bym nie spojrzała na niego, widzę tylko trzy rzeczy: czytanki, przygodówki i inne, bliżej niesprecyzowane indyki. Wyruszam zatem tropem gier ogranych, by ocalić je od zapomnienia, bo pojawiło się sporo produkcji wartych wspomnienia, nawet jeśli perfekcyjnie dopracowanych perełek brakowało.
Bestsellery Empiku: trzy wycieczki do świata duchów (plus jedna o zaginięciu sprzed lat)
Zupełnie przypadkiem moje ulubione VN-ki tego roku dają się częściowo podciągnąć pod niechlubne kategorie sprzedażowych hitów. 9 R.I.P jest jak romantasy uegzotycznione światem japońskich opowieści o duchach, częściowo zanieczyszczone przez niesławne toksyczne wzorce relacji. Z drugiej strony po lekturze można pomyśleć sobie, że to young adult nie jest jednak takie złe. Ambitny pomysł z czterema common routami skupionymi na dwóch bohaterach, skupienie na budowaniu relacji, różnorodność gatunkowa, zaskakująco dobry worldbuilding – krótko mówiąc, atrakcyjny smaczek, zwłaszcza dla fanów otome. Emio: The Smiling Man to z kolei typowy „mroczny kryminał” z małomiasteczkową atmosferą i podejrzanymi sekretami z przeszłości, lecz w swoim gatunku psychologicznego thrillera wykonany jest naprawdę po mistrzowsku, do tego oferuje udoskonaloną, znaną z serii Famicom Detective Club mechanikę dedukcji. Warto dorzucić także Of the Red, the Light and the Ayakashi Tsuzuri: okazjonalnie pojawiającego się przedstawiciela japońskiej „literatury pięknej” opisywanej słowami typu oniryczny, z której może nie za dużo się zrozumie, ale klimat zapamięta się na długo.
Moim prywatnym bestsellerem i zarazem pozycją, która wymyka się jednoznacznej klasyfikacji, jest Spirit Hunter: Death Mark II z serii znanej już z wybitnego łączenia klimatu paranormalnego i detektywistycznego. Także i tym razem dostajemy dużo makabry, rozbudowane, epizodyczne historie duchów i emocjonująco zrealizowane „walki-zagadki” (a to wszystko w czytance!) okraszone odpowiednią oprawą audiowizualną.
Ahoj Przygodo – klasyka trzyma się mocno
W ciągu tego roku udało mi się przeżyć kilka naprawdę interesujących historii i łamać głowę nad mniej lub bardziej egzotycznymi zagadkami. Żadna z nich nie odkrywała gatunku na nowo, ale zarówno parę nostalgicznych godzin spędzonych w Echo Generation, rozgrywana pod presją czasu intryga kryminalna w środowisku cyrkowców w Death Trick: Double Blind, jak i samotność innej planety odmalowana w (dość przestarzałym) Monolith zapadły mi w pamięć. Ten rok był też okazją do spotkania z klasyką dzięki remake’owi Clock Tower (zrobionemu niestety po linii najmniejszego oporu). Obecnie ogrywam LocoMotive, które gdyby zostało ukończone, zapewne zdołałoby zdobyć miejsce na podium: wspaniała, płynna animacja, zawiązanie akcji niczym w Mordestwie w Orient Expressie okraszone „przygodówkowym” humorem Monkey Island to angażująca i przywołująca banana na twarzy mieszanka. W chwili obecnej najlepszą przygodówką tego roku jest jednak inny projekt – psychologiczny thriller Loretta, który prostą historię o zabijaniu męża na amerykańskich pustkowiach wykorzystuje jako punkt wyjścia do pogrywania sobie z graczem, wchodząc w odjechanie i surrealistyczne rejony. Świetnie rozegrana narracyjnie intryga, z której David Lynch byłby dumny.
Gabinet Rozmaitości: co w indykach piszczy
Poza dwoma już podanymi gatunkami miałam okazję poznać dużo ciekawych, a bliżej niesprecyzowanych projektów, takich jak antyRPG o pętli czasowej, czyli In Stars and Time czy impresja (?) o zaświatach w postaci Hauntii. Każda z tych gier miała jednak spore niedostatki, więc ostatecznie zwycięzcą w kategorii „inne” (który nawet bez tej kategorii byłby wysoko w klasyfikacji) zostaje większa premiera w postaci Darkest Dungeon II. Pomimo pewnych kontrowersyjnych zmian w gameplayu, to nadal mroczna i piekielnie wciągająca przygoda, która uczy gracza, jak wykorzystywać generator liczb losowych na swoją korzyść – i nie stracić wcześniej zdrowia psychicznego.
Specjalne wyróżnienie: książki od wydawnictwa GameBook
Ja wiem, że to miał być wpis o grach, a i tak 1/3 z nich jest czytankami. Dodatkowo to, jak dobrą robotę odwala to wydawnictwo, musi zostać gdzieś zapisane. Czy to uzupełniony o kontekst polski, gigantyczny album-zbiór wywiadów z najważniejszymi twórcami point’n’clickow (Almanach: Gry przygodowe), czy eleganckie wydanie klasycznej pozycji dotyczącej grania w Polsce przed XXI wiekiem (Bajty polskie), czy wielka encyklopedia wartych ogrania erpeżków (Księga cRPG, aktualnie czytana) – wydawane tytuły są starannie selekcjonowane i tłumaczone, a następnie dostają taką formę fizyczną, którą można by wystawiać w muzeum. GameBook dostarcza nam treściwe i piękne pozycje!
Najnowsze komentarze